cytaty z książki "Uśmiech niebios"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tak, to prawda. Niekiedy - raz, może dwa razy w życiu - zdarza się nam spotykać tę jedyną osobę na świecie, z którą możemy dzielić wszystko. To najbardziej magiczna chwila. Wynagradza nam cały ból i długie czekanie. Chwila, kiedy ustępuje mgła; mgła, która przez wszystkie lata sprawiała, że nie mogliśmy być tym, kim chcieliśmy. I nie wolno jej zmarnować: taka chwila nadchodzi jak płochliwy ptak, który pewnego ranka przysiada na naszym parapecie. Jeden fałszywy ruch i już go nie ma. Na zawsze.
Bo kiedy zakochaniem wada głowa, a nie serce, wówczas pytamy raczej: czy ten człowiek jest wystarczający dla mnie? Czy nie zasługuję na kogoś lepszego? Czy tęsknie właśnie za nim? W wielkiej miłości jest miejsce jedynie na jedno pytanie: czy ja jestem wystarczająco dobry dla niej, dla niego?
(...) starałem się uporządkować chaos w uczuciach, ale bez rezultatu. Potrzebowałem kogoś, kto by mi w tym pomógł. Słuchacza, któremu mógłbym powierzyć bezład myśli z nadzieją, że wróci mi je z uśmiechem, najlepiej jeszcze zanalizowane, ładnie posegregowane i ułożone w niewielkich szufladkach.
Zerwałem się raptownie, nakazując sobie powrót do rzeczywistości. Działałem zbyt szybko, zdecydowanie zbyt szybko. Nie miałem pojęcia, jak się wszystko między nami potoczy, ale jeśli zacznę obiecywać sobie zbyt wiele, potem będzie dużo bardziej bolało.
Nie wierzyłem w to, że cierpienie łatwiej znieść, gdy się je z kimś dzieli; wręcz przeciwnie - ono się mnoży. Boli podwójnie.
- Boli, że cię już nie ma.
- Wiem. - Wydawało mi się że wyraźnie słyszę jej głos, szepczący mi do ucha słowa ciepłe jak letnia bryza. - Ale cały czas byłam przy tobie.
- Mimo to przez tyle lat nie mogłem cię przytulić, pocałować, dzielić z tobą dni i nocy... Tak bardzo się stęskniłem...
- Bez ciebie przestałem żyć - powiedziałem. - Nie dałem rady, rozumiesz?
- Tak - wyszeptała - ale teraz znów możesz mnie czuć.
Nowa miłość może rozkwitnąć obok dawnej i uratować nam życie, mimo to stara nie stanie się mniej znacząca.
-Bardzo ją kochałem - powiedziałem po chwili. Ponad wszystko. I nigdy jej nie zapomniałem, ani na jeden dzień przez te dwadzieścia lat od jej śmierci.
Nie wyrzucałem przepowiedni i zawsze miałem ją przy sobie, niczym ateista święty obrazek, choć dobrze wiedziałem, że nie spotkam wielkiej miłości. Bo już jej zaznałem. Kochałem i to najbardziej na świecie. Dzień po dniu. Aż umarła w moich ramionach.
Pierwsza wielka miłość jest silniejsza niż śmierć. To pocieszające, a równocześnie tragiczne. Przeżyłem Liv - była martwa, ale moja miłość do niej wciąż była żywa. Trzymałem się jej kurczowo; nie mogłem pozwolić tej miłości umrzeć.
My, żywi, cierpimy z powodu miłości tak samo, jak z powodu naszych bliskich, którzy radzą nam zapomnieć, bo postrzegają tę miłość jako ranę, która z czasem się zagoi, albo jako ciemny tunel, na końcu którego będzie światło.
Nie da się zrezygnować ze wspomnień. Żywimy je, walczymy z zapomnieniem, równocześnie starając się zachować część swojego ja, bardzo ważną część.
Wspomnienia są mostem do krainy umarłych i naszą kotwicą w rzeczywistości. Czasem to właśnie one podtrzymują nas na duchu i chronią przed podążaniem za ukochaną osobą.
I uświadomiłem sobie nagle, że dotarłem do nieba. Jeśli rzeczywiście była to chwila mojej śmierci, to chciałem przeżywać ją bez końca.
Cuda naprawdę się zdarzają, nawet jeśli nie do końca są po naszej myśli...
A kiedy stracisz ukochaną osobę, jest znacznie gorzej niż byś przetracił miliony i znów był biednym jak mysz kościelna. Jest tak, jakby ktoś wyrwał ci serce; najpierw czujesz nieznośny, kłujący ból, a potem popadasz w apatię i nie czujesz już nic. Jesteś jak sparaliżowany. Stoisz i patrzysz bez emocji na to, jak życie przecieka Ci przez palce. I wcale Ci to nie przeszkadza, bo wewnątrz jesteś martwy...
Jest kraj żywych i kraj zmarłych, a mostem między nimi jest miłość. I tylko ona przetrwa, tylko ona ma znaczenie...