cytaty z książki "Slave to Sensation"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Pozwoliła, żeby się z nią przekomarzał, żeby nauczył ją, jak chwytać moment, jak kochać bez strachu czy poczucia winy, jak po prostu … być.
Niesprawiedliwość losu niemal ją załamała. Dlaczego pokazano jej raj, a potem zatrzaśnięto jej drzwi przed nosem? Choć oczywiście ten raj nigdy nie był przeznaczony dla niej.
Obejmując jej szyję jedną ręką, przyciągnął ją blisko i pocałował. Mocno. Bez litości. To był brutalny, prymitywny pocałunek, w którym zawarte były wszystkie jego uczucia do niej. Wlał je w jej usta, wołając ją dotykiem. Jej podobny do szponów chwyt zelżał, ale tuliła się do niego, obejmując go ramionami i nogami, jakby chciała wczołgać się w jego duszę.
Chciałabym urodzić się w innym czasie, w innym miejscu. Wtedy być może uciekłabym przeznaczeniu. Może mogłabym być twoim kochaniem.
Powtarzaj komuś kłamstwa wystarczająco często, a zacznie w nie wierzyć, nawet jeśli to go okaleczy.
Dla niektórych zbrodni nie istniało wybaczenie, a zemsta była jedynym lekarstwem.
Był wszystkim, o czym kiedykolwiek marzyła i nigdy nie ośmieliła się dotknąć.
Przez tę jedną chwilę ich umysły stanowiły jedność i ujrzał, jak desperacko, jak dziko i jak nierozsądnie go kochała – wystarczająco mocno, by złamać obietnicę, wybrać śmierć, żeby on mógł żyć.
Gniew był przecież rodzajem pasji. Zwłaszcza gdy wynikał z głębokiej miłości, wielkiej potrzeby ochrony. W tych emocjach nie było nic złego.
Owinęła każde słowo warstwą wypracowanego spokoju, bo tylko w ten sposób mogła walczyć z uczuciami, jakie w niej wywoływał. Nieprzywykła do odczuwania takich wrażeń, powoli stawała się ich niewolnicą, tych fantazji, w jakich się nurzała podczas marzeń sennych przesiąkających w realne życie.
Chciała, żeby przestał jej dotykać. Nie dlatego, że tego nie lubiła, tylko że lubiła to zdecydowanie za bardzo. Sprawiało, że była głodna rzeczy, które nigdy nie będą jej. A jeśli ktoś głodował zbyt długo, zaczynał umierać, a to już bolało.
W jego oczach migotał śmiech, lecz było w nich także coś bardziej gorącego, coś, co szeptało, że on mógłby jej pokazać, jak należy naprawdę żyć.
Zachichotał, a ona poczuła pieszczotę jego śmiechu tak głęboko w sobie, gdzie nikt nie powinien móc sięgnąć.
Jego oczy napotkały lśniące spojrzenie nocnych tęczówek. Zastanowił się, czy czuła to samo co on. Jakby łączył ich cieniutki drut wibrujący od prób ignorowania świadomości istnienia tej drugiej osoby.
Poczuła ogarniający ją rumieniec i rozkosz, że wreszcie mogła po prostu być. Śmierć była nieunikniona. Równie dobrze mogła się cieszyć tą resztką życia, jaka jej pozostała.
Jego oczy były nieprawdopodobnie przejrzyste i spokojne jak głębia oceanu. I nie dostrzegła w nich niczego zimnego, co by zaprzeczyło jej pierwszemu wrażeniu, że jest ledwie trzymaną na uwięzi czystą dzikością.