cytaty z książek autora "Marcin Łupkowski"
Kobieta wrzała, wydając swobodne okrzyki, powodowane miłością. Jej ręce splatały szyję Witki, a nogi rozchodziły się na boki. Stworzyła mu przestrzeń, do której tylko on miał teraz dostęp. Namiętne oczy kobiety wyrażały zadowolenie i patrzyły wprost na niego, przekazując mężczyźnie tylko jedną informację: głębiej i mocniej.
Sześć lat to nie jest czas na mądrość. Dziecko bez Ojca. Wzrastał i poznawał świat, w którym prawo i dawny ład zostały pogrzebane. Duch ukryty w nim zawarł pamięć, której poznanie dawało władze nad światem ludzi i kel el. Była to wiedza prowadząca do głębi stworzenia, której żadna nauka nigdy nie pozna.
Wszystko, co uczynione z woli człowieka ma miejsce i za jego sprawą powstaje. Nie ma innej siły nad tą, którą sam byt człowieka wyzwala, aby się na powrót niszczyć. Skrywają się w nim potęgi pradawne, które wyzwalać w swej mocy potrafi.
A prowadzi go moc tajemna i siła słowa. Za dnia i w nocy. W cieniu Wielkiego Babilonu, upadku Tyru i kraju czerwonej ziemi zapłonie koniec człowieka.
Naznaczony pochodnią pomordowanych i wyrzuconych z domów.
I naród wybrany po tysiącleciach powstanie. Ziemię znaczyć będzie krew braci przelana na chwałę tego, który wzniósł Jeremiasza i przeklął słowa pradawne, które otrzymał w darze od Uziela.
A kiedy nadejdzie nie uczyni proroctwa, ni znaku na niebie i ziemi. Zwyczajny przemierzy świat, aby przekonać się o dawnej potędze. Wśród bram ludzkiej natury stanie się ludziom podobny i popadnie w upadek, jak oni.
Duch ludzi wyrwanych niegdyś z Edenu, wygnanych z nieboskłonu i rozpędzonych po ziemi, która trwa w swym cyklu już trzeci raz nie może się zebrać i odnaleźć. Z drugiej jednak strony, jeżeli człowiek nie zapomni o przeszłości obudzi się w marze życia, jęcząc i upadając bez końca, aż do granic własnej wytrzymałości. Zagubiony nie znajdzie na ziemi szczęścia. Samotnie może oszaleć albo próbować wprowadzania zmian. Jakkolwiek by nie żył, jego wychowanie i tradycja zabiją w nim resztki inności.
Dorośli ludzie z dzieciństwa zapamiętali najbardziej, towarzyszące im poczucie samotności i oderwania od tysięcy wrażeń, po które chce sięgnąć ich myśl, ale nie może sobie przypomnieć. Trwa to niedługą chwilę. Człowiek zastanawia się wtedy czy jest sam we wszystkim? Objawiająca się świadomość samego siebie to efekt posiadania wcześniejszej pamięci duszy. Człowiek jednak nie rozpoznaje dobrze tych myśli, gasi pojawiające się w nim odczucia. Gubi się w tym, bo rzecz stanowiąca o nienaturalnej kolei rzeczy musi zostać najzwyczajniej zapomniana lub zagłuszona codziennością.
Zacny początek ludu owego ma się w historii ziem będących pod wpływami wielkich Wikingów.
Na arenę dziejów wszedł Miestek, Dagmanem zwany wśród prymitywu, który władzę swą budował na polu, w oparciu o więź rodzinną. Zacny był to początek równości między mężami i ich żonami, pospołem wszelkim i bracią.
Hulaka był i łajza zwykły, ale łupił dobrze i pięść miał okrutnie silną, że łamał przy uderzeniu kości.
To imponowało pobratymcom. Stąd szacunkiem darzyli go wielkim.
Zbierali się wówczas Polgarzy i radzili. Kogo by tu uwalić?
No i do wyboru wrogów nie brakowało. Jednakże nie jest zwyczajem Polgarów tłuc nieprzyjaciela, kiedy wróg swój z plemienia swego zipie jeszcze.
Zatem radzono jak jeden drugiemu złości i przykrości sprawić może.
Korzystali na tym inni, lecz Polgarowie nic z tego sobie nie robili.
Silni, mocni. W piciu, jedzeniu. Nieprzezwyciężeni.
Kogóż mieli się bać?
Czcili wielkich bogów, a że mieli ich do wyboru. To również i nimi się nie przejmowali. Jak jeden się obraził, drugiego na wzgórze wynosili. Kapłani ich szybko zmieniali wystrój ich świątyń, tak by brać mogła cieszyć się darem losu i bogów. Tylko jednego Perkuna swego nad wyraz szanowali.
Europa skazała Polgar na wieczne zmagania z hordą turecką. Muzułmańską walkę o zachowanie jedności. To Polgar miał ponosić ofiary, nie Europa. Lud Polgaru słaniał się, walczył, a Europa rosła w tym czasie w siłę.
Najważniejsi walczyli w obronie Polgaru. Tracili się na polach bitewnych i ginęli przez tysiąclecia. Było w tym wiele niesprawiedliwości. Ale to Polgar stał się Winkelriedem narodów. To Polgar bronił własną piersią Europy przed hordami barbarzyńców. A ta Europa swoje hordy wciskała do Polgaru. Chroniła się tym narodem, jak tarczą.
Komunizm to słowo klucz do zrozumienia naszej rzeczywistości. Odrzuciliśmy wszystko, co w komunie było dobre, a pozostawiliśmy to, co niszczyło nas od środka.
Stworzyliśmy armię nieudaczników.
Ludzi okrytych haniebnym postrzeganiem świata.
W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku doszło do ważnego wydarzenia, którego karty historii Polgarów nie obejmują. Było to spotkanie Lolka Wartęsy z działaczami SB.
Nie ma zła i nie ma dobra. Każdy stworzony i utrzymywany przez ludzi system prowadzi ich do poddaństwa, a każde poddaństwo do niewoli i upadku całej rzeszy. Zniewoleni ludzie żyją w każdym pokoleniu. Poddani pozornej wolności zachwycają się światem. Mają przywódców bogaci i biedni. Niszczą siebie wzajemnie. Umierają ze starości.
W piątek, kiedy siadali do tego obowiązkowego rytuału w drzwiach pojawił się młody Józef Maciejowik, który przyjechał koleją ze Szczachów Dolnych. Wszedł, zatrzasnął brutalnie drzwi i stuknął obcasami, stając na baczność. W ten sposób okazał szacunek dla ciężkiej pracy miejscowej komendy i kilku towarzyszy ormowców.
Dziadek Maciejowika stary Wolfgang Reuter Maciejowik był oddany służbie Wermachtu. Po nim Józek odziedziczył wyprostowaną postawę i uwielbienie do marszruty. Dziadek przeszedł front aż za radziecką granicą i walczył o III Rzeszę, co było przez lata, po cichu skrywaną dumą rodziny. Mógł karierę zrobić w SS, ale wolał bezpośrednio być na froncie, gdyż pasjonowała go służba w wojsku, a nie u tajniaków. Za swoje działania otrzymał odznaczenie: dwie trupie czaszki, które jako talizman przechowywano w zasobach rodzinnych pamiątek. To w sumie uratowało Maciejowikom przyszłość. Po nastaniu Polski Ludowej i Bolesława Bieruta w zamian za lojalność stary Wolfgang Reuter Maciejowik imię zmienił na Włodzimierz, odrzucił pierwszy człon nazwiska niemiecko brzmiący Reuter, a synowi zmienił imię na Bolesław na cześć Bieruta. Kiedy urodził mu się wnuk nazwano go na cześć Józefa Stalina alias Koby, Józefem. Dumna była cała rodzina z takiego układu. Dumny też był kolektyw partyjny w Szczachach Dolnych. Wdzięczył się rodzinie licznymi odznakami za wierność partii i Polski Ludowej. Prawda jednak jest taka, że stary Reuter Maciejowik wydał wszystkich towarzyszy broni dla lokalnego UB, wskazując miejsca skrywania, co umożliwiło nowej władzy wyłapanie i zajęcie się w odpowiedni sposób dawnym agresorem.
Jedną z doskonałych karier pragniemy przybliżyć Czytelnikowi, gdyż jest to wzorzec doskonały, jak z hostessy można zostać przedstawicielem narodu, a przy tym uchodzić za kompetentnego i mądrego człowieka. Karier, które rozbłysły, a swoim światłem przysłoniły masę uczynków i działań, które opłaciły się wszystkim, którzy w okolicy coś zaczęli posiadać. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich. Duża część potrafiła wykorzystać okres przemian i samodzielnie dorobić się majątku. To jednak przypadki bardzo odosobnione.
Ofelia Tasiemiec, na którą znajomi mówili Ofcia, a wielbiciele Nana, prowadziła w latach osiemdziesiątych XX wieku GS w lokalnym Kurtowie. Zanim jednak tam trafiła, udzielała się w lokalnych koszarach, jako dance makabra nocnych parkietów. Znana też bardziej wtajemniczonym, jako „Wystrzałowa Lodzia” czy „Pupcia Żyleta”.
Tam królowała bez przerwy przez dwie dekady.
Żadne ze zwierząt nie jest pozbawione emocji. System osiągnął sukces ukazując, że śmierć miliardów jest bez znaczenia. Zakpił tym z podstawowego prawa, a wykonawcami swej woli uczynił ludzi.
Na świecie istnieje jeden niepowtarzalny fakt, że to mężczyźni stale muszą odbywać stosunki seksualne.
Choć wiele feministek chciałoby się w tym wyzwolić, zarywać facetów i używać w każdą noc z innym. Nic z tego! Nie będziecie zdobywać. To mężczyzna wyrusza na łowy, a wy jesteście jedynie zdolne zaprosić go do wspólnego budowania.
Pożądanie czasem męczy i zniewala. Nawet dobrze wychowane i ułożone z natury kobiety mają w oczach wyrysowanego wyraźnie „kurwika”.
Człowiek się ostatecznie przestał liczyć, bo najważniejszy cel sam w sobie stanowią pieniądze i władza. I to nie taka, co działa deprymująco, ale taka, która daje rzeczywistą możliwość wpływania na losy świata oraz dzieje ludzi.
Seks nie znosi krępacji. Orientacja seksualna dobra jest dla pospólstwa. W prawdziwej zabawie ograniczeń być nie powinno.
Dobry seks rozładowuje napięcia, leczy frustrację oraz eliminuje niepotrzebny stres. Dobre pożycie zapewnia właściwe myślenie na długie godziny. Działa, jak wypalona lufka marychy.
Seks uwalnia człowieka od problemów.
System kocha niewiadome i porażki.
Im większa liczba samotnych matek, tym więcej gejów i lesb.
Czym więcej morderców, tym lepszy aparat ucisku i prewencji.
Duża liczba satanistów, to strach i modlitwa pobożnego ludu.
Niepewność stwarza wróżbitów i daje jasnowidzenie.
Głodni i obdarci, to misyjny świat wierzący w zmianę.
Muzycy, tych trzeba najwięcej. Kicz zabija naturalny rytm.
Demokracja w środkowej części Europy to była ważna rzecz. Umożliwiała dobre kontakty handlowe dla zachodnich spółek z Rosją. Polgar wcale nie musiał się rozwijać, ale jako straszak na białego niedźwiedzia, sprawdzał się w tym idealnie.
Teraz Czytelnik jasno rozumie, jak wygląda przykład typowego człowieka Dubienieckiego, który w zamian za swe usługi, otrzymuje dobre i należne mu wynagrodzenie. Staje się w ten sposób lepszy i wobec innych zyskuje poważanie. Bo ma pieniądze i mogą mu wszyscy zrobić tyle, co nic! – Ha!
Myślicie, że jesteście też w stanie pójść tym przykładem? Niestety wszystkie miejscówki zostały rozdane. Pozostało wam kosić trawę i miętolić okrawki. O ile zgodzicie się wypełniać polecenia, a nie bawić w zbawianie świata.
Świat musi istnieć w poczuciu ciągłego konfliktu i zagrożenia. Wówczas ludźmi steruje się najlepiej. Bez tego zaczynają rościć więcej praw i tworzą niepotrzebne filozofie. Lepiej, jak zajmują się bzdurami, niemającymi głębszego sensu, niż mieliby ze sobą rozmawiać. Z punktu widzenia systemu jest to rozwiązanie wręcz idealne. Zbytnie łączenie genów uwolniłoby ewolucję człowieka. System stał na straży, by tak się nie stało. Prowadzono stale badania i to miał być sukces, na nowo uprzywilejowanej grupy. Kolejna rasa silnych i długowiecznych.
Każdy facet przyzna, że odpowiednio zrobiony lodzik jest najwspanialszą rzeczą na świecie, która niebywale wpływa na ukrwienie całego organizmu.
Ba!
Wprost odmienia samopoczucie człowieka, czyniąc go lekkim. Czujemy się wtedy tacy męscy, niczym macho, ciacho, crazy pała.
Nana, w całym bloku wschodnim, uchodziła w głębokiej komunie, za swoistą mistrzynię w tej konkurencji. Stąd dużo podróżowała po różnych biurach sekretarzy, aby sprawiać by poczuli się, jak prawdziwi macho. Partia wspierała taką działalność, dbając o jej głównych towarzyszy i fundamenty propagandowej myśli swych wyrobników.
Telefon dzwonił. Uzyskano połączenie i zgłosiła się kobieta, całkiem rozweselona. W dali dało się słyszeć pojękiwania i głosik: Grzesiu, nie tak ostro, bo rozmażesz mi szminkę!
– Ewcia – zawołał cichutko Tursek. – Ewuńka.
– Co ty Donek, znowu chlałeś? – zapytała Kopara. – Mamy tu zajebisty problem. Pułkownik już wie.
– Co ty nie powiesz? – odpowiedział Tursek.
– Na głośnomówiący go łacha weźcie – kazał Dubieniecki.
– Robi się Pułkowniku – zareagował Chawranek.
– Ewcia! – wołał Donatan.
– No, ja! – odpowiadała Kopara. – Mów, co się dzieje, bo mało się nie posrałam, jak do mnie zadzwonił. – Rozłączyłam się, ale dzwoniłam do Śledzia, by służby zajęły się Dubienieckim. Nie możemy dłużej słuchać tego capa, on bierze za duże myto. – O naszą przyszłość tu chodzi, a ten stary cepisko nie ma już takich potrzeb!
– Ty raszplo! – wrzasnął Dubieniecki.
– O Jezus! – parsknęła Kopara. – A skąd on tu? – Donuś?!
– On wszystko słyszy – odpowiedział Tursek, za co dostał przez łeb od Chawranka. – Rób posłusznie, co mówi, bo mnie zajebie! – wrzeszczał panicznie, na cały głos Tursek.
– Kopara! – wtrącił się w rozmowę Dubieniecki. – Zwołaj media. – Podsyć z lekka awanturę przeciwko Kaczkodukom. – Nakaż Komorowi, aby stanął za waszą sprawą. Uruchom naszych ludzi, niech jęczą i tworzą nowe partie. – Zbierajcie dupy! – Wracam! – Spuść stado psów! Węszyć! – I niech te partie walczą z systemem, dajcie im kasę, byle ludzi zmylić.
Po tych słowach zapadła taka niezręczna cisza.
Polgarski poeta przewidział, że sen w amoku uśpi czujność narodu, i ze złotego rogu, czerep rubaszny ostanie się gawiedzi.
Uśpionej, zlęknionej, nic niewiedzącej, że nad dom śmierć nadchodzi.
I wyrywać każą dumnej ziemi synów Polgaru kęsy ciała, z rąk do rąk prowadząc. Na oślep. I taką hałastrę na śmierć powłóczą.
Bo kurwa, złodziej i gnida zasiądzie na polgarskim tronie. I wsza wszelka z domu Jakuba niewierna przywleczona będzie, by napoić swoją nienawiść. I wbrew swemu Panu w Polgar wymierzy rękę skrwawioną ciałem.
I Pan pobłogosławi Polgarowi, bo ujrzy nadzieję i siłę w nowym wybranym narodzie. Polgar pośród wszystkich ujrzy Pana słowo i zadrży ziemia, gdy ten powróci.