cytaty z książek autora "Magdalena Trubowicz"
To, że nigdy nie mówiłem tego na głos, nie oznacza, że tak nie myślałem, mamo.
Wyglądała na jakieś pięćdziesiąt lat, ale jak słowo daję brakowało jej tylko gumy do żucia, którą mlaskałaby ze znudzeniem. „Jak ja nie lubię biurokracji” – pomyślałam. Te całe peerelowskie stare pudernice wrośnięte w fotel za odrapanym biurkiem i robiące nam łaskę, że podbije to to papierek. Może i generalizuję, uogólniam czy jak kto sobie to nazwie, a może po prostu mam takiego pecha, że ilekroć jestem zmuszona załatwić jakąś sprawę urzędową trafia mi się obsługa z lamusa.
Czy ja już mówiłam, że nie lubię gdybać i nie angażuje się zbyt szybko? Kłamałam.. Pewnie już się zorientowaliście i wcale was to zapewne nie dziwi. Prawda jest taka, że ilekroć poznam jakiegoś nowego faceta z miejsca chodzę oglądać suknie ślubne i wybieram imiona dla naszych dzieci. No powiedzcie, że wy tak nie robicie? Ta, jasne.. znów jedzie mi i strzela.., czołg oczywiście.
Tak więc odpowiadając na wasze pytanie byłam mężatką już jakieś osiem razy. Ze strażakiem, z bibliotekarzem, rzeźnikiem.. O ten to był ostry jak tabasco.. Z muzykiem, księdzem (nie pytajcie nawet), roznosicielem pizzy, ratownikiem na plaży i gejem – to zaledwie wczoraj. Dużo by było pisać o powodach dla których te związki nie przetrwały, może kiedyś w wolnej chwili wam opowiem. Nie lubię rozpamiętywać. Nie będę mydlić wam oczu, że siły rozpadu rozłożyły się równo na pół, bo prawdą jest że wszystkich facetów rzuciłam ja. No dobra roznosiciel pizzy, ten od włosków, mnie rzucił, a z księdzem byłam parą tylko w wyobraźni. Ale tak poza tym to ja ich zostawiałam i koniec. Nieważne, że muzyk sam mnie do tego zmusił, zdradzając mnie dwukrotnie po tygodniu znajomości… No więc sami rozumiecie.
Czy ja już mówiłam, że nie lubię gdybać i nie angażuję się zbyt szybko? Kłamałam. Pewnie już się zorientowaliście i wcale was to zapewne nie dziwi. Prawda jest taka, że ilekroć poznam jakiegoś nowego faceta, z miejsca chodzę oglądać suknie ślubne i wybieram imiona dla naszych dzieci. No powiedzcie, że wy tak nie robicie? Ta, jasne… znów jedzie mi i strzela… czołg oczywiście.
Ale życie się zmienia, mamo, już nie jest tak skomplikowane jak kiedyś. Ono jest teraz dwa razy bardziej skomplikowane. Chyba dobrze, że już cię tu nie ma. Twoje szczere, proste i otwarte serce nie wytrzymałoby gonitwy dzisiejszego świata” — rozmyślała Matylda.
Nalałam sobie od serca po same brzegi i wychyliłam do dna. Sapnęłam, bo paliło niemiłosiernie. Tak się chyba zaczyna choroba alkoholowa. Gdy człowiek sam sobie zaczyna polewać. Przedwczoraj wino, wczoraj piwo, dziś koniak. Życie do poprawki.
Nigdy nie jest tak, że winna jest tylko jedna osoba. Sytuacja, w jakiej się znaleźli, też była składową różnych nawarstwiających się okoliczności. Niewypowiedzianych żali, niewybaczonych przykrości, niezapomnianych zadr.
Żyj tak, abyś za każdym razem, gdy spojrzysz wstecz, mógł się uśmiechnąć.
Znamy się na tyle, na ile nas sprawdzono, teoria się nigdy nie liczy.
- Bo dorosły jest leniwym tchórzem. Nawet gdy czuje, że podąża niekoniecznie dobrą ścieżką, to mu się nie chce zmian. Bo może znów nie wyjdzie. Bo za dużo czasu poświęcił temu, co ma. Bo inni będą krzywo patrzyli. A dziecko? Dziecko dziś chce być lekarzem, jutro pisarzem. Nie widzi przeszkód. Nic, tylko się uczyć - uznała.
- On nie żyje, a my tu tak siedzimy. Człowiek umarł, życie biegnie dalej. Zupełnie jak w filmie. Klaps, akcja stop. Chmury emocji wiszą tylko nad niektórymi. On umarł, on już nie żyje. Nie zatrzymaliśmy się nawet na chwilę. Nie pochyliliśmy nad życiem człowieka. Rozmowy bezsensowne o tuszy, o nazwisku, a może nas zaraz też nie będzie? Kto wie, co nam zapisane? Ten, kto to przeżył, niech walczy. Życie jest tylko jedno. Nie dam się zamknąć w szablonie. Bo tylko ktoś prawdziwy i szczery zostanie niezwyciężony - wyrzuciła jednym tchem, ukłoniła się i zeszła ze sceny na widownię, w stronę Tomasza i Izabeli.