- Czyli przez nią tutaj jesteś - nagle rzucił przez ramię Krzemień. - Przez kobietę. To co się stało, ha? Bo rozumiem, że ona jest jedną z trojga tych, co cię zostawili. I pewnie jeszcze szedłeś do Życzeniospełniacza?
Boleśnie precyzyjna diagnoza uderzyła Antona jak obuchem. W pierwszym odruchu chciał coś odszczeknąć, ale potem pomyślał sobie: no tak, stalker ma rację.
- Tak, przez nią! Tak, chcę, żeby było jak kiedyś! Żeby mnie kochała, żebym ja kochał ją, żebyśmy byli razem! Bawi cię to?!
- Bynajmniej. - Krzemień potrząsnął głową. - Smuci raczej.
- Bo... bo co?!
- Bo widzę, że chcesz zastąpić prawdziwe uczucie protezą. Załóżmy, że dochodzisz do Monolitu, o ile w ogóle go znajdziesz i tak dalej. Mówisz, że ma być tak i tak, ale co dalej?
- No...
- Wracasz, a ona czeka z otwartymi ramionami. Jakby nigdy nic. I żyjesz, a w tobie cały czas kręci się pytanie: czy miałbym szansę sam, bez magii, bez cudów? Czy to tylko kwestia tego, że jej wyprało mózg? Zastanów się Anton, czego naprawdę chcesz.
- Nic mi się nie będzie kręcić - mruknął chłopak. - A ty sam niby co tu robisz? Też szczęścia szukasz, od zwykłego szarego życia uciekłeś. Każdy nieudacznik ucieka. A życie wcale nie jest szare, tylko trzeba umieć je pokolorować.
- Czyli przez nią tutaj jesteś - nagle rzucił przez ramię Krzemień. - Przez kobietę. To co się stało, ha? Bo rozumiem, że ona jest jedną z t...
Rozwiń
Zwiń