Najnowsze artykuły
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
- ArtykułyBracia Grimm w Poznaniu. Rozmawiamy z autorkami najważniejszego literackiego odkrycia tego rokuKonrad Wrzesiński2
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Christine Caldwell Ames
1
7,5/10
Pisze książki: historia
Christine Caldwell Ames - jest amerykańską mediewistką, której badania koncentrują się wokół problematyki dziejów społeczno-religijnych średniowiecznej Europy, ze szczególnym uwzględnieniem historii chrześcijaństwa, stosunków międzywyznaniowych i antropologii religii. Po ukończeniu studiów licencjackich w Brown University, studiowała w Yale Divinity School i University of Notre Dame, gdzie w 2002 r. otrzymała stopień doktora. Obecnie jest profesorem historii w University of South Carolina.
7,5/10średnia ocena książek autora
8 przeczytało książki autora
52 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Inkwizycja i bracia św. Dominika. Słuszne prześladowanie
Christine Caldwell Ames
7,5 z 4 ocen
59 czytelników 2 opinie
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Inkwizycja i bracia św. Dominika. Słuszne prześladowanie Christine Caldwell Ames
7,5
Bardzo ciekawa książka (aczkolwiek napisana w taki sposób, że jej czytanie nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy),która bierze się za bary z tematem inkwizycji w XIII-XIV wieku, a więc w jej początkach, kiedy została powołana przez papieża Grzegorza IX. Autorka porusza kwestię powierzenia tego zadania zakonowi św. Dominika, a więc kaznodziejom będącym symbolem ubogiego, religijnego życia spędzonego na nauczaniu i nawracaniu błądzących oraz studiowaniu pism. Książka ta burzy obraz inkwizycji jaki został przez lata stworzony w zbiorowej świadomości. Autorka pokazuje, że głównym zadaniem procesu inkwizycyjnego było nawrócenie heretyka, a nie jego spalenie, najczęściej zasądzaną karą więzienie, a jeżeli heretyk był bardzo oporny na ten proces, albo wracał do herezji, to inkwizytor wykluczał go ze wspólnoty kościelnej i przekazywał sądom świeckim. To one zasądzały i wykonywały później karę śmierci. Ważne jest to, że jak podkreśla Autorka, na podstawie zbadanych akt procesowych tylko niewielki odsetek procesów kończył się ekskomuniką i śmiercią na stosie (ok. 1%-2%, nawet najbardziej "krwawy" Bernard Gui kończył tylko ok. 6% spraw w ten sposób). Autorka wnika w życie duchowe w średniowieczu, w źródło określonych postaw względem heretyków. Bardzo ciekawy wstęp i druga część, ma trochę słabszy środek, który chyba najbardziej męczy czytelnika. Autorka podkreśla, że choć inkwizytor nie wydawał kary śmierci, to jednak Kościół ją akceptował. Autorka dokonała w jednym z rozdziałów bardzo ciekawych analiz związanych z umotywowaniem takiej a nie innej postawy Kościoła w tej materii, biorąc pod uwagę pisma Moneta z Cremony, który nieco inaczej niż my dzisiaj odczytywał wydarzenia ze Starego, czy też Nowego Testamentu. Ciekawe jest także zwrócenie uwagi na to, że niektórzy inkwizytorzy zostali ogłoszeni świętymi, niektórzy ginęli z rąk heretyków. Akcja książki koncentruje się na Włoszech i południu Francji (Langwedocji) gdzie w tamtym czasie aktywna była grupa heretyków zwanych katarami i odbyła się słynna krucjata przeciw albigensom na początku XIII wieku. Lektura niełatwa, ale ciekawa. Pokazująca nam, że nie można z dzisiejszej perspektywy i wyznawanych wartości analizować tak odległych czasów i wydarzeń. Problemu inkwizycji w historii kościoła nie należy "chować pod łóżko", ale próbując go ocenić i opisać bazujmy na faktach, a nie na mitach całkiem dobrze funkcjonujących w dzisiejszej lewackiej i antykościelnej Europie.
Inkwizycja i bracia św. Dominika. Słuszne prześladowanie Christine Caldwell Ames
7,5
Pozycja znakomita, niekiedy trudna w odbiorze, ale za to skutecznie zmuszająca do myślenia, co w rezultacie prowadzić może do częściowej przynajmniej korekty dotychczasowych wyobrażeń na temat inkwizycji, zarówno tych dominujących w popularnym dyskursie o średniowieczu, jak i upowszechnionych przez kulturę popularną (E.A. Poe, U. Eco). Autorka podjęła trud wejścia w sposób myślenia człowieka średniowiecza, zerwała z podejściem szukającym związków między inkwizycją a metodami pracy tajnych policji dwudziestowiecznych reżimów totalitarnych na rzecz umiejscowienia inkwizycji we właściwych jej ramach ideowych, określonych przez chrześcijaństwo i sposób pojmowania rzeczywistości przez pryzmat wiary. Dzięki temu zyskaliśmy szansę spojrzenia na inkwizytorów ich własnymi oczami (po części także oczami prześladowanych przez nich heretyków). Dowiadujemy się wiele o sposobach interpretacji przez nich tekstów biblijnych, jak również o szeroko wówczas uprawianej twórczej "re-interpretacji" żywotów postaci takich jak Piotr Męczennik czy św. Dominik, tak by działalność ich prowadzić mogła do uprawomocnienia trybunałów inkwizycyjnych. Po części zapoznajemy się też z aktami procesów przez nie prowadzonych. Metody ich pracy słusznie dziś potępiamy. Czynimy to jednak wiedzeni przekonaniami wpojonymi nam przez czasy późniejsze, przez co zapominamy jak istotnym zagrożeniem dla kulturowej i społecznej tożsamości tamtych lat mogła się wydawać herezja. Autorka ograniczyła swoje badania do problematyki albigensów i katarów. Być może niesłusznie, jednak cel swój osiągnęła. Dzięki ogromowi wykonanej pracy wyjaśniła bowiem mechanizmy rządzące sposobem myślenia inkwizytorów. Być może nie mogła być inna mentalność ukształtowana przez straszliwe wyobrażenia mąk piekielnych i równie odrażające wizje cierpień w czyśćcu. Owszem, bywały przypadki, gdy działania inkwizycji motywowały racje zgoła odmienne (rekwizycja majątku skazanego),jednak na ogół wierzono, że męki zadawane heretykom za życia skutecznie obronią ich przed tymi karami, które zostały dla nich przewidziane w wieczności. Jak bardzo odeszliśmy od tamtego sposobu myślenia ilustruje pewien sposób interpretacji znanej perykopy biblijnej o tym jak Chrystus ocalił kobietę cudzołożną przed ukamienowaniem kierując do jej oprawców pamiętne słowa, że ten kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. Otóż Moneta z Cremony stwierdził, że ci którzy są bez grzechu (a do takich pewnie zaliczał siebie samego i swoich licznych współbraci) zyskali tym samym uprawnienie do owego "rzucenia kamieniem", czyli ukarania. Największe kontrowersje budziło zawsze "przekazanie władzy świeckiej" w celu wykonania kary śmierci. Jest rzeczą powszechnie znaną, że wykonywano ją przez spalenie na stosie. Zapomina się jednak o tym, że w ten sposób kończyło się średnio tylko 2,5 procenta spraw prowadzonych przez trybunały inkwizycyjne. Rekordzistą był inkwizytor Tuluzy, znany czytelnikom "Imienia róży" Bernard Gui, który władzy świeckiej przekazał 6,5 procenta rozpatrzonych spraw. Wbrew opinii większości nie jest więc tak, że inkwizycja była tak jednoznacznie i skończenie zła, choć z drugiej strony nie jest również prawdą, by była tak dobra, jak twierdzą pewni jej apologeci. Prawda, jak zawsze, o ile nie jest pośrodku, to drzemie gdzieś między wierszami.