cytaty z książek autora "Gail McHugh"
Zostaliśmy dla siebie napisani i nie zmieniłbym w naszej powieści ani jednej linijki.
Przeszłość buduje nas jako ludzi. Blizny, które pozostawia, kształtują nas, a to, jak sobie radzimy z jej konsekwencjami, rzeźbi naszą duszę.
Rób to, czego naprawdę pragniesz, i nie pozwól, żeby czas przeciekał ci między palcami.
- Kocham Cię, Emily – szepnął prosto w jej usta. – Pokochałem Cię wtedy, w windzie. (…) Nie oczekuje, że powiesz mi to samo. Chciałem tylko żebyś wiedziała, że dla mnie nie był to jedynie seks. – Złożył delikatny pocałunek na czubku jej nosa. – Chce mieć wszystko, Emily. Chce przez cala noc trzymać Cię za rękę – szeptał jej do ucha. – Cały dzień wymieniać SMS-y. – Pocałował jej skroń i pogładził policzek. – Chce śmiechu i pocałunków w czoło. – Delikatnie musnął wargami jej czoło. – Chce mieć randki, oglądanie filmów, śniadania. – Przejechał rękami po jej włosach, a zębami leciutko pociągnął ja za dolna wargę. – Chce jazdy samochodem późno w nocy, chce oglądać zachody słońca, słyszeć krzyki, wrzaski i płacz. – Uśmiechnął się, nie przerywając pocałunków. – (…) Chce wszystkiego, co dobre, złe i pomiędzy.
Wiesz, jakie to straszne, gdy pragniesz czegoś tak bardzo, że dla tego czegoś chcesz zmienić całe swoje życie?
Wiek, kolor skóry, kasa, nic nie ma znaczenia, śmierć i tak nas w końcu dopadnie.
Nigdy nie czułem się jednocześnie tak wstrząśnięty i tak zakochany. Gdybyś mi powiedziała w dniu, kiedy się poznaliśmy, że złamiesz mi serce i że mina dni, miesiące, nawet lata, a ból nie przeminie, i tak bym się w tobie zakochał.
Wiedziałam. To omen. Jest wcielonym diabłem, a ja znalazłam się w rajskim piekle.
Los i ścieżki, które pojawiają się przed nami. To jak wielka układanka, gdzie w końcu wszystko się dopasowuje.
Nasze życie nie należy do nas.Nigdy.Od narodzin do śmierci jest nam wydzierżawione.Podpisujemy kontrakt z duchem,który od chwili,gdy pierwszy raz otwieramy oczy,trzyma miecz nad naszą głową.Nieustające przeczucie,że w każdej chwili ostrze może spaść nam na kark,kończąc wszystko...".
(…) miłość nas zmienia. Zmienia wszystko, w co wierzymy. Miłość jest czysta i jednocześnie samolubna. Potrafi sprawić, że pragniemy rzeczy, których nie powinniśmy pragnąć. Że nienawidzimy osoby, jaką się stajemy. Miłość jest szczodra i chciwa, niezdecydowana i zaborcza, mściwa i magiczna zarazem. Sprawia, że przeskakujemy z jednej urojonej emocji w drugą, trzymając nas jednocześnie w nikczemnej sieci euforii, uplecionej z najpiękniejszych kłamstw i najstraszniejszych prawd.
Żal: za jego pomocą świat czyni z nas niewolników swojej brutalności. Zawsze obecny w naszym życiu, niczym rozpylony w powietrzu toksyczny gaz, jest ostatnim z czuwających przy naszym łożu śmierci.
-Jezu! - wykrztusiła.
-Nie Jezus, Gavin, Gavin Blake - odpowiedział ze sztuczną powagą, wyjmując piwo z sześciopaku, -Chociaż w pewnych intymnych sytuacjach, no wiesz, sam na sam, zdarzało, że wołano do mnie: "O Boże!".
Bycie mężczyzną oznacza, że musisz wiedzieć, kiedy opuścić miecz, który ściskałeś w czasie walki. Jeśli powód, o który walczyłeś, już doznał uszczerbku, czas policzyć straty i przerwać bezsensowny ból. Ale nawet jeśli uznasz swoją przegraną i zwiesisz głowę, ostateczny wynik bitwy może być korzystny dla ciebie. Chwały nie znajduje się w zwycięstwie, lecz w powodach walki.
Był aktorem na scenie, ćwiczącym swoją rolę, a ona była jego publicznością.
- Tęsknię za twoim ciałem. -Zwilżył wargi i objął ją mocniej. -Tęsknie za tym, jak twój puls przyśpiesza, gdy jesteś blisko. - Przełknął, zamknął oczy i wciągnął w nozdrza jej zapach. Słodka woń jaśminu uspokoiła go. Jego głos stał się jeszcze cichszy i miększy. Jedną ręką ujął w dłonie jej twarz. -Z tobą czas się nie liczy. Chce pogłaskać każde miejsce, które on zaniedbał. Nigdy nie kochał cię tak, jak należy cię kochać - sączył słowa w jej ucho, tuląc ją z całej mocy. -Pozwól mi kochać każdą część ciebie. Twój umysł... -przejechał palcem w dół jej szyi -twoje ciało... twoje serce...twoje blizny... -przemknęły na jej plecy -twoje dziwactwa... twoje zwyczaje...twoje wspomnienie... Ciebie całą. Daj mi wszystko, Emily.".
Kładę rzeczy na stoliku i ruszam w kierunku regałów, przesuwając palcami po pomarszczonych skórzanych grzbietach książek. Wpatruję się w nie głodnym wzrokiem, wdychając znajomy zapach. Ta woń zawsze, bez względu na sytuację, potrafi ukoić moją duszę, wprowadzając jako taką równowagę w chaosie duchów przeszłości, rozszarpujących mój umysł.
Ona gdzieś tam jest, synu, a kiedy ją znajdziesz, będziesz wiedział, jak tylko ją zobaczysz. To nie będzie miało nic wspólnego z naturalnym biegiem spraw, ona się po prostu… pojawi.
..." Mówiłem
ci, że jesteśmy ze sobą na dobre, złe i to, co pośrodku. To, co
dzieje się teraz, to właśnie to „pośrodku”...
Zabawne, że sprzeczności targają nami zawsze. Zupełnie jakby pod naszymi czaszkami toczyła się nieustanna walka nieba z piekłem. Jedna strona twierdzi, że poszczęściło nam się w życiu, podczas gdy druga przygotowuje nas do najbardziej znienawidzonej roli na świecie: swojego najgorszego wroga.
-Cholera jasna, Emily, chcę nas! Należysz do mnie, nie do niego. - Ta deklaracja była niemal jak warknięcie. - Każda część ciebie została stworzona dla mnie. Twoje wargi były stworzone, żaby całować moje, twoje oczy po to, żebyś budziła się, widząc, jak na ciebie patrzę w łóżku, każdego ranka, a twój cholerny język po to, żeby wypowiadać moje imię. Jestem tego pewien bardziej niż tego, że potrzebuję powietrza do oddychania.
Przez pół nocy wpatrywałem się w sufit i zastanawiałem się, czy zdołam przejść resztę życia, nie całując twoich ust.
Kochamy się miłością głęboką, mocną, ale i trudną, miłością, o jakiej kręcą filmy.
Obaj stali się dla mnie kokainą, uskrzydlającym, a jednocześnie osłabiającym zawrotem głowy.
- Przyjmuję twoją ofertę pod warunkiem, że będę mógł cię związać i zrobić z tobą, co mi się żywnie podoba.
Chichocząc, oparła się wezgłowie.
- Rany, a kim ty jesteś? Christianem Greyem?
Pogładził jej plecy, marszcząc brwi.
- Co to za jeden, ten Christian Grey?
Papier jest lepszym słuchaczem niż najbardziej renomowany psychoterapeuta – szepcze, krzywiąc usta w bólu. – Nie osądza mnie. Nie rozdrapuje każdego dnia ran.
Los nie grał fair z uczuciami żadnego z nich, złamał wszelkie zasady, tworząc okrutną grę, która niszczyła ich oboje. Z niespotykaną siłą wdarł się w ich najskrytsze myśli, najsilniejszego z mężczyzn powalił na kolana, a ją zmusił do kwestionowania własnych decyzji. Dość tego, nie pozwoli mu dalej niszczyć im życia.