Olo na Atlantyku. Kajakiem przez ocean Aleksander Doba 6,6
![Olo na Atlantyku. Kajakiem przez ocean](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/158000/158671/352x500.jpg)
ocenił(a) na 66 lata temu Pamiętajmy, że tu oceniamy książkę, nie wyczyn.
Nie napiszę, że książka nudna, bo raczej nie jest. Ale dobre zaplanowanie i wykonanie Wyprawy to nie materiał na książkę do czytania. Zbudowano kajak specjalny, załadowano żywnością i sprzętem na kilka miesięcy, później (niesamowity) człowiek wsiada i po nieuniknionych kłopotach z afrykańską biurokracją wiosłuje po kilkanaście godzin dziennie. Jest mu gorąco (przypuszczam, że goręcej niż pisał),ciasno i trochę niepewnie. Ale na ogół w porządku (dla niego). Tu jakiś mały problem, tam większy, ale dzięki właściwemu podejściu i przygotowaniu (sprzętowemu, mentalnemu i fachowemu) wszystko przezwyciężą. Od czasu do czasu zachwyca się życiem. Niewielu może powtórzyć taki wyczyn, ale widywałem bardziej emocjonujące książki o drodze do pracy.
Nie wiem, kto czyta takie książki. Kajakarzom rzecznym może przyda się wiedza o strefach czasowych, natomiast wszyscy, którzy interesują się żeglarstwem i czymkolwiek z morzem związanym wywody o geografii itp sa znacznie lepiej znane.
Wartości ta książka ma kilka:
1) Autentyczność. To jest po prostu zapis z podróży, może lekko opracowany, ale bez wielki ch rozważań, wszelkiego zadęcia czy dramatyzacji spaw
2) Pokazuje chyba bardzo dobrze sylwetkę człowieka niezwykłego
3) Osobom, które czytały książki polskich (i nie tylko) żeglarzy sprzed 30 i więcej lat (a ja takich książek przeczytałem kilkadziesiąt. Baranowski, Knox-Johnston, Bogucki, Remiszewska, Slocum i wiele innych) pokazuje jak technologia (i zmiany w Polsce po 1989) zmieniły żeglarstwo (bo do tej kategorii pozwolę sobie zaliczyć ten wyczyn, chociaż żagla tam nie było). Już nie wyremontowany wrak lub rdzewiejąca stal, ale najnowsze kompozyty w zasięgu "przeciętnego" (prawie) człowieka. Zamiast listów wystrzeliwanych z procy na pokład mijanego statku telefon satelitarny i kilkunastominutowe rozmowy z ludźmi na lądzie co parę dni. Ale:Prognozy pogody z satelity nie zwalniają od lawirowania między burzami na własne oko i siłą własnych rąk.
Tak więc pomimo braku napięcia i emocji książka warta przeczytania dla kilku grup osób: Kajakarzy, żeglarzy z pamięcią dłuższą niż kilka lat i miłośników włóczęgi po świecie.
Tylko niech nikt po przeczytaniu nie pomyśli "o, to nietrudne, też sobie coś dużego przepłynę''. Trzeba zaczynać jednak od wiosłowania po pobliskim jeziorze, później rozmaite Sany, Brdy i Warty (do czego serdecznie zachęcam). Na morza i oceany mogą się porywać bardzo nieliczni z kajakarzy.