cytaty z książek autora "Anna Borowicz"
Spotykamy się od czasu do czasu, chodzimy na imprezy, do kina, do łóżka. Nic mnie z nią nie łączy.
Co tak bardzo ciągnie ludzi do podróżowania? Chęć poznawania świata? Ciekawość? Żądza przygód? Monotonia życia? Myślę, że jednak chęć ucieczki - chwilowe, wakacyjnej albo wiecznej.
Łatwiej mówić nie niż tak. Łatwiej negować, odrzucać, ranić, niż być dobrym. Niełatwo być złym, będąc dobrym.
Jestem zarozumiałym stworzeniem, które pozjadało wszystkie rozumy tego świata. Jestem fałszywa i nigdy nie zdejmuje maski. Jestem odludkiem, który żyje cudzym życiem, życiem bohaterów filmów i książek. Jestem przewrażliwiona i aspołeczna. Jestem 17-nastolatką, która nie potrafi odnaleźć się w zastałej rzeczywistości. Jestem obeznana w teorii egzystencji i nie mam zielonego pojęcia o praktyce. Jestem sama i bardzo boję się tej samotności.
Dorośli oceniają młodzież przez własny pryzmat. Nie rozumieją, że nasze życie, choć piękne, spokojne i dostatnie, jest również pełne smutków. Należą one jednak do innej kategorii niż te sprzed pół wieku. Nasze krzyki odbijają się od ściany, bo uważani jesteśmy za niegodnych uwagi, za dzieci komputerów, za niewdzięczną młodzież. I dorośli mogą sobie mówić, co chcą, nie zgadzać się z tym, myśleć, że przesadzam, ale niech czasem posłuchają swoich dzieci. To też ludzie.
Świat emocji jest taki skomplikowany, odpowiednie nazwanie konkretnych uczuć jest jeszcze trudniejsze.
Co za paradoks: kuszące ciało seksbomby i mentalność płochliwej trzynastolatki. Śliczna dziewczyna, kokietka, flirciara stwarza tylko pozory pewnej siebie i obeznanej z mężczyznami. (...)Takich wrażliwych, nieśmiałych dziewcząt są tysiące - ukrywają się za maską, łamaczki męskich serc. Najgorsze, że faceci nie mają o tym pojęcia. I myślą, że skoro na zewnątrz wyglądają na takie pewne siebie, to w środku tez takie są. Pomyłka w ocenie może faceta dużo kosztować. A jeszcze więcej dziewczynę...
Nie, nie płaczę. Ale bardzo chce mi się płakać. Czasem jest naprawdę ciężko. Chociaż nikt nie mówił, że będzie łatwo. Nawet samo wyjście z brzucha matki nie jest proste. Szkoda, że nie pamięta się własnych narodzin. To dopiero musiało być przeżycie ekstremalne! Może gdybyśmy pamiętali, jak się rodziliśmy, to nic już w późniejszym życiu nie wydawałoby się nam trudne i nie do zrobienia.
Ciekawe, od czego zależy to, kiedy ktoś się staje mądry i dorosły? Niektóre mamy moich koleżanek podkradają im ciuchy i zalecają się do ich chłopaków. Chyba nie są jeszcze dorosłe. A dorośli faceci, którzy poją się litrami alkoholu, gdy w domu czekają na nich żona i dzieci? Na pewno nie są mądrzy. Ciekawe, czym to jest uwarunkowane? Przypadek? Freud mówił, że przypadki nie istnieją. (...)Czasem łatwiej wierzyć w przypadki, niż starać się samemu do czegoś dojść, coś zmienić. Ludzie idą na łatwiznę. Prościej jest powiedzieć: "To nie ode mnie zależy", "Wszystko w rękach Boga", "Los tak chciał", "Nie miałem szczęścia". Ja nie chcę tak mówić. Wolę sama kierować swoim życiem.
Nie mogę się poddać. Zrobię to, na co mnie stać. A stać mnie na wszystko. Moje życie będzie perfekcyjne(...).
Czasem wydaje mi się, że jestem jak dzikie zwierzątko, które płoszy się, gdy ktoś chce się do niego zbliżyć. Jak mały kotek, który zaczepia cię, a jak chcesz go pogłaskać, ucieka, miaucząc przeraźliwie. W końcu jednak daje się oswoić. Trzeba mieć tylko cierpliwość i odpowiednie podejście.
Przecież ja wcale nie pragnę tak wiele! Odrobiny samodzielności, trochę uwagi i pół kilo wolności. Swoją drogą, ciekawe, w jakich jednostkach mierzy się wolność. A może się nie mierzy? Może wolność po prostu się ma albo jej nie ma? Tak jak z niektórymi przedmiotami na studiach - zaliczasz albo nie zaliczasz. Nie ważne na jaką ocenę. Zdecydowane TAK albo asertywne NIE. Proste. Bo życie jest proste. Trzeba tylko obrać cel i stopniowo dążyć do jego realizacji. Ja postawiłam sobie dość wysoko poprzeczkę, ale mam nadzieję, że podołam.
Gdy jest się zamkniętym w pustym pokoju, tak łatwo obejrzeć jakiś film, poczytać książkę. Nie trzeba spoglądać drugiej osobie w twarz, nie trzeba się zastanawiać, co powiedzieć, żeby dobrze wypaść albo nie urazić. Kontakty międzyludzkie są strasznie trudne. Tyle się naoglądałam różnych przypadków, skrajnych i zupełnie przeciętnych. I każdy jest inny. Nie widzę klucza uniwersalnego, jak traktować drugiego człowieka, żeby samemu być dobrze traktowanym.
To moja przyszłość. (...)Nie mogę zaprzepaścić żadnej szansy. Zycie daje ich tak niewiele.
Nienawidzę tych wszystkich moich myśli, wniosków i planów. Czasem wolałabym nie myśleć...
Nie mogę się poddać.Zrobię to, na co mnie stać. A stać mnie na wszystko. Moje życie będzie perfekcyjne (...).
Brakuje mi wolności. Nie mogę oddychać. I czuję, jak coś we mnie umiera. Dlatego założyłam sobie pewne cele i skrupulatnie dążę do ich osiągnięcia. Czy się uda? Mam nadzieję, że tak. Ile potrafiłabym poświęcić dla mych marzeń? Wszystko. Moje marzenia są wszystkim, co mam, co jest tylko i wyłącznie moje. Tylko na nich mi zależy.
Nie można nas winić za pustkę duchową, za Spidermana, hamburgery, SMS-y i internet. Taki zastaliśmy świat i po swojemu go rozwijamy.
I nie mogę skumać, dlaczego ludzie chcą uciekać do innych krajów. Że niby lepiej płacą, że jest cieplej, zimniej, ładniej brzydziej? A co za różnica? Według mnie to, czy komuś będzie gdzieś dobrze, czy źle, nie zależy od miejsca, tylko od samego człowieka. Najlepiej jest tam, gdzie nas nie ma - prawda, kochani emigranci? To nie działa tak, że jeśli uciekniemy z ojczyzny do innego kraju, to nasz pech zniknie. Wręcz przeciwnie, będzie za nami podążał. Nawet na drugi koniec globu. Tak samo jest ze szczęściem. To bzdura, że ludzie w Ameryce czy Anglii są szczęśliwsi niż my. Są różni. Jedni zadowoleni, drudzy smutni. Nie od kraju to zależy. Przecież państwa tworzą ludzie! (...)To nie kasa daje szczęście, nie kraj, nie miejsce na ziemi. Tylko co? No, nie wiem na pewno. Ja nie uważam się za człowieka w pełni szczęśliwego, ale nie jestem też smutny. Ot tak, żyje z dnia na dzień i biorę albo nie to, co daje mi życie. Nie proszę o więcej, sam też się nie staram.
Różnię się od Miśki zarówno w kwestii zakupów, jak i w prawie każdej innej kwestii. Czasem zastanawiam się, jakim cudem nasza przyjaźń trwa już tak długo. Może to dlatego, że kumplujemy się od dzieciństwa, razem dorastałyśmy i czujemy się jak siostry.
Żyjemy w świecie uzależnień i tylko boimy się przyznać, że tak naprawdę każdy z nas jest od czegoś uzależniony. Co jest moim nałogiem? Takim największym? Nie wiem, chyba potrzeba bycia podziwianym.