cytaty z książek autora "Grażyna A. Adamska"
W dobie hejtu, ośmieszania, braku tolerancji odmienności, większość z nas woli cierpieć w milczeniu, niż poddać się publicznej egzekucji.
Chociaż czasy się zmieniły, syndrom ofiary pozostał.
Nie każda ofiara jest gotowa opuścić swojego kata. Jednak usłyszawszy, że jest inna opcja, w takiej osobie budzą się siła i odwaga. Czasami tylko tyle, a może aż tyle, wystarczy, aby wyrwać się z więzów traumy.
Jak to jednak zazwyczaj w życiu bywa, jeśli ktoś nie chce zostać ocalony, to nawet stając na przysłowiowych rzęsach, nie jesteś w stanie takiej osobie pomóc.
... Nie chodziło o to, aby dać emocjom przejąć władzę nad sobą i pogrążyć się w nich. Nie miał na myśli utonięcia w chaosie przeszłości i pozwolenia, aby przejęła kontrolę nad życiem. Kozinsky mówił o przyzwoleniu sobie na to, aby wszystko, co nagromadziło się w człowieku, przepłynęło przez nas, niczym rwąca rzeka opływająca głaz leżący na jej dnie...
Wiem, że to, co łączy mnie z tą dziewczyną, wykracza poza pojmowanie ludzkimi zmysłami. Nie potrafię tego ubrać w słowa, ale jednego jestem pewien: to nie tylko magia pierwszej miłości, to nie zauroczenie, to jest coś silniejszego, mocniejszego i będącego ponad wszystko, co do tej pory doświadczyłem.
Gdy mam cię po swojej stronie, jestem silniejszy. Jesteś dla mnie niczym kotwica. Obojętnie, jaka burza mnie czeka, wiem, że nie utonę, bo mam ciebie.
Chcę, żeby to do mnie przychodziła pogadać o problemach. Chcę, by ze mną dzieliła się myślami. Chcę jej uwagi. Chcę... [...] Chcę, aby była moja. Tylko moja.
Gdy trafiamy na jakieś problemy, rozwiązujemy je na bieżąco, ale zdarzają się momenty, kiedy poczucie winy, wstyd i zazdrość przysłaniają nam rzeczywistość. Wtedy trzeba wziąć odpowiedzialność za to, co się w nas dzieje i po prostu to z siebie wyrzucić. Wówczas zaufanie i prawdziwa przyjaźń są najważniejsze.
Opieram się o ścianę, nie odrywając oczu od jaskółeczki, gdy nagle jej wzrok pada na ulicę, dokładnie w miejsce, gdzie stoję. Wiem, że mnie nie widzi, ale mam wrażenie, że czuje moją obecność. W jakiś niewytłumaczalny sposób się przyciągamy. Zupełnie jak dwa pieprzone magnesy o przeciwnych biegunach.