Dziennikarka wyspecjalizowana w artykułach podróżniczych, bloggerka (www.ewakulak.com i www.kolumbijsko.com),konsultantka ds strategii internetowej w sektorze turystycznym (Wiceministerstwo Turystyki Kolumbii, Proexport, Fundusz Promocji Turystycznej Kolumbii, Urząd Miasta Bogoty, itd.),autorka dwujęzycznej książki "Dziennik kawowy. Notatki z podróży po Kolumbii", dyrektor oficjalnego portalu turystyki Kolumbii www.colombia.travel. Polka o kolumbijskim sercu. W swoim nowo otwartym biurze podróży "Kolumbia Travel" pomaga Polakom na spełnienie podróżniczych marzeń w kraju, który zachwyca i rozkochuje (ewa@ewakulak.com)http://www.kolumbijsko.com
To już drugie moje spotkanie z książką Ewy Kulak. Tym razem zwróciłam uwagę na zupełnie inne fragmenty i inne aspekty życia w Kolumbii. Może tak na wstępie - Ewa Kulak jest Polską, która mieszka już 10 lat w Kolumbii. Kraj ten stał się jej drugim domem - a może już pierwszym - tam wyszła za mąż, tam pracuje, tam zyje, to własnie tam ma swoją codzienność, która opisuje w książce.
Dziennik kawowy to zbiór felietonów, które powstawały na przestrzeni wielu lat i były publikowane na stronie internetowej. W 2005 roku ujrzały światło dziennie w formie drukowanej na prawdziwym papierze i z okładką. To bardzo ciekawa i fascynująca podróż, podczas której mamy okazję poznać wierzenia i praktyki Kolumbijczyków, ich stosunek do religii, krajobrazy, które oglądają codziennie, problemy z jakimi się zmagają. Wszystko w ciekawej i bardzo przystępnej formie. No bo tak na przykład... my narzekamy, że czasem ciężko się dostać do autobusu lub tramwaju... a tam? Nigdy nie wiadomo, o której przyjedzie autobus, czy się dostaniemy do środka. Trzema machać pięknie swoją ręką, żeby pojazd się zatrzymał.
Albo przestępczość, o której wszyscy słyszymy i wiemy. Dzieci, które musza pracować jako zabójcy. Przemyt narkotyków. Oczywiście to wszystko jest. Przestępczość jest wszędzie i nie można o niej zapomnieć. Jest tez i bieda. W Kolumbii społeczność podzielona jest na 7 estratos, czyli warstw społecznych. Aż trzy z nich cierpi z powodu słodu, biedy i nie mają co liczyć na jakąkolwiek pomoc społeczną.
Ale mamy tez bardzo pozytywne aspekty. Festiwale i festyny na Boże Narodzenie i Sylwestra, spadające gwiazdy, cudownie pachnącą kolumbijską kawę (która towarzyszy Kolumbijczykom w chwilach miłości lub rozczarowaniu, radości lub bólu, przyjaźni lub samotności - str. 49 - i z tego powodu chętnie bym się tam przeprowadziła),regionalne przekąski, przesympatycznych ludzi, uśmiechniętych, optymistycznych i dalekich od pracoholizmu. Czegoś więcej potrzeba człowiekowi do szczęścia, jeśli nie widoku nienaruszonej przez cywilizację przyrody, kolorowego hamaka i filiżanki gorącej kawy? (Dziennik kawowy, Ewa Kulak, str. 66)
"Dziennik kawowy" to zbiór wyselekcjonowanych notatek, które pierwotnie ukazywały się na blogu, czy raczej stronie internetowej autorki Ewy Kulak www.ewakulak.com
Ewa jest Polką. Po studiach wyjechała do Kolumbii, gdzie poznała swojego męża Mario. Obecnie mieszka w Bogocie, ale często podróżuje do różnych części świata.
W swojej książce w formie luźnych, krótkich zapisków opisuje to co ją w Kolumbii zaskoczyło, rozbawiło i zdziwiło. Obok wielokolorowych opisów krajobrazów, pól kukurydzy, spotykamy obraz biednej, głodnej Bogoty, przeplatany legendami, zwyczajami świątecznymi i opisami egzotycznych posiłków. Dzieci przebrane z okazji Dnia Czarownic, zderzają się z dziećmi wojny i dziećmi zabójcami. Naturalne bogactwa Kolumbii, roślinna kość słoniowa - tagua, czy guada- roślinna stal współistnieją z molas, estrato, storczykami, kawą i pysznymi, dojrzałymi owocami.
Po przeczytaniu książki Kolumbia jawi się jako kraj kontrastów. Z jednej strony wojna, z drugiej bajkowe nadmorskie krajobrazy. Z jednej strony Kolumbijczycy, Hiszpanie z drugiej Indianie. Żyją na tym samym kosmopolitycznym skrawku świata tworząc specyficzne, kolorowe społeczeństwo, w którym jedni mieszkają w bogatych dzielnicach wielkich miast, jadają w najlepszych restauracjach, kończą prestiżowe uczelnie, a inni żebrzą, uczą się walczyć, zabijać lub wyrabiają ręcznie etniczne stroje i biżuterię żeby utrzymać się przy życiu. A wszystko dzieje się pod bezchmurnym niebem, słonecznej, kolorowej, soczystej, złotej Kolumbii.
Bardzo podoba mi się forma książki. Krótkie, zwarte, bez zbędnych opisów historie zachęcają do odwiedzenia i zobaczenia wszystkich barw, kolorów i odcieni tego niezwykłego miejsca na własne oczy.