Syrena z Zatoki Czarnej Konchy Monique Roffey 7,1
![Syrena z Zatoki Czarnej Konchy](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5061000/5061284/1061752-352x500.jpg)
ocenił(a) na 66 tyg. temu Sama koncepcja jest dosyć intrygująca. Piękna kobieta zaklęta w syrenę, która spędziła wieki w samotności tylko dlatego, że inne kobiety z jej ludu zazdrościły jej urody i były zachłanne wobec swoich mężczyzn, więc postanowiły rzucić na nią klątwę, żeby się jej pozbyć. Aycayia została skazana na smutny los i jej historia boli jeszcze bardziej, kiedy dociera się do końca tej książki, gdyż ku mojemu zaskoczeniu okazało się ono słodko-gorzkie. Podobało mi się to jak szczegółowe i plastyczne były opisy przemiany Aycayii z syreny w kobietę. Dzięki tej dokładności autorki czytelnik bez żadnej trudności mógł sobie wszystko wyobrazić, choć nie jestem pewna, czy rzeczywiście każdy chciałby obrazować sobie jak skorupiaki i inne żyjątka morskie wychodzą uszami kobiety (😅).
Literatura piękna rzadko jest porywająca, przepełniona ogromem emocji czy dynamiczna i tak też było w przypadku „Syreny z zatoki Czarnej Konchy”. Fabuła była raczej nużąca, nie było zwrotów akcji, porywających scen czy poruszających dialogów. Myślę, że tutaj bardziej chodziło o przesłanie i przekazanie jakiejś opowieści. Książka opowiada o małostkowości ludzkiej, o nienawiści kobiet do kobiet, o lekkodusznej postawie mężczyzn, o rasizmie i nierównościach zarówno płciowych, jak i społecznych, o zawiści, samotności, o kolonializmie, o kulturze karaibskiej i pewnie jeszcze o wielu innych motywach, których nie wyłapałam.
Książka była stylizowana na taki dosyć ludowy, swojski klimat małej wysepki, w której wszyscy się znają. Postacie były proste, podobnie zresztą, jak ich dialogi i choć wydaje mi się, że to był celowy zabieg autorki, żeby oddać realia małej, podzielonej społeczności w latach 70., to nie do końca ten język do mnie trafił. Był momentami zbyt wulgarny. W ogóle całość była dla mnie nieco chaotyczna. Gubiłam się w narracji, nie rozróżniałam postaci, nie wiedziałam, co się kiedy wydarzyło. Z tego powodu przeprawa przez „Syrenę z zatoki Czarnej Konchy” nie była dla mnie łatwa i przyjemna.
Książka była w porządku, ale na pewno nie zapadnie mi na długo w pamięci i raczej nie będę polecać jej dalej, bo nie mam żadnych argumentów, dla których warto byłoby po nią sięgnąć.