Źródło: By Nieznany - Fotografía tomada de la revista "LA NACIÓN, Un siglo en sus columnas".editada por el diario La Nación con motivo de cumplirse 100 años de su fundación.Buenos Aires 4 de enero de 1970., Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=3873842
Znany jako: Juan Ramón Jiménez MantecónZnany jako: Juan Ramón Jiménez Mantecón
Hiszpański poeta, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1956. W czasie wojny domowej w Hiszpanii wyemigrował do Portoryko, gdzie mieszkał, tworzył i gdzie zmarł. Był poszukującym, awangardowym twórcą, który wywierał znaczny wpływ na młodsze pokolenia poetów. Przyszedł na świat 23 grudnia 1881 roku (datę tę miał później skorygować na 24, aby kojarzyła się z Wigilią) w rodzinie zajmującej się produkcją i handlem wina. Kształcił się najpierw w Kolegium Jezuickim, a następnie w wieku piętnastu lat rozpoczął studia prawnicze w Sewilli. W tym samym czasie pobierał także lekcje rysunku, do czego również miał uzdolnienie. Z czasem porzucił rysowanie na rzecz całkowitego oddania się literaturze. Drukował swoje utwory w lokalnej prasie już jako kilkunastoletni chłopak, ale gdy w Madrycie ukazał się jego poemat Nocturno, zwrócił na siebie uwagę ówczesnej elity literackiej kraju, w tym Rubéna Darío. W 1900 roku zaproszony został do Madrytu, gdzie ukazały się dwa pierwsze tomiki poezji: Nenufary i Almas de Violeta. Ten spokojny okres przerwała nagła śmierć ojca. Miało to poważne konsekwencje dla późniejszego życia Jiméneza, ponieważ rozstroiło go to nerwowo i przez resztę życie cierpiał od powracających stanów lękowych. Początek wieku XX spędził na leczeniu psychiatrycznym w Bordeaux, skąd wypuszczał się w podróże do Włoch i Szwajcarii. W 1905 roku wrócił do rodzinnego Moguer, aby w krajobrazach dzieciństwa odnaleźć spokój i harmonię. Spędzał czas podróżując na osiołkach po Andaluzji. Wtedy powstała jedna z najsłynniejszych książek Jiméneza: Srebrzynek i ja (Platero y yo). Ruina finansowa rodziny zmusiła Jimeneza do poszukania pracy i schronienia w Madrycie, gdzie przebywał od 1912 do 1936 roku. Pracował wtedy dużo jako redaktor i recenzent. Poznał w owym czasie swoją przyszłą żonę – Zenobię Camprubí, którą poślubił w 1916 roku w Nowym Jorku. Zenobia wzięła na sobie cały ciężar prowadzenia domu, toteż Jimenez mógł się całkowicie oddać pracy literackiej. W czasie hiszpańskiej wojny domowej Jiménez z żoną zainicjowali kampanię na rzecz osieroconych dzieci. Wiele z nich znalazło schronienie w domu poety. Popierający opcję republikańską poeta otrzymał propozycję posady radcy kulturalnego przy ambasadzie w Waszyngtonie i w sierpniu 1936 roku wyjechał wraz z żoną z Hiszpanii. Mieszkał w USA, na Kubie, by wreszcie od 1951 roku osiąść na Portoryko. Przyznanej mu w 1956 roku literackiej nagrody Nobla nie mógł odebrać osobiście, ponieważ czuwał przy łóżku umierającej na raka żony. Nagrodę odebrał rektor Uniwersytetu w San Juan. Jiménez przeżył swoją żonę ledwie o osiemnaście miesięcy. Zmarł 29 maja 1958 roku. Tydzień później zwłoki jego i jego żony zostały przewiezione do Moguer i tam pochowane. W domu rodzinnym poety znajduje się obecnie muzeum.
Jeśli na bezludną wyspę mógłbym zabrać tylko jedną, w dodatku niedużą książkę, to z pewnością byłby nią ten zbiorek krótkich opowiadań hiszpańskiego noblisty Juana Ramona Jimeneza. Właściwie trudno nazwać te utwory opowiadaniami, jest to raczej poetycki, choć pisany prozą zbiór impresji opowiadanych przez mężczyznę spacerującego ze swoim osiołkiem po okolicach miasteczka w południowej Hiszpanii. Mamy tutaj spostrzeżenia na temat zmian zachodzących w przyrodzie, spotykanych ludzi oraz opowieści z czasów młodości narratora. Piękno tego zbioru po prostu uderza.
Gorąco polecam do niespiesznego czytania.
W swej ziemskiej wędrówce po zakurzonych andaluzyjskich dróżkach, proza poetycka Juana Ramóna Jiméneza dotyka zlewającego się z morzem nieba. Próbuje lecących z wiatrem po hiszpańskich wioskach marzeń i w koleinach gorącego lata odsłania drogie skarby ludzkich emocji. Jej drogi są ziemskie jedynie z nazwy, ponieważ w swych peregrynacjach zbyt często dotyka obłoków aby mówić o jej przywiązaniu do pospolitych spraw. Bardzo mnie cieszy właśnie taki charakter twórczości noblisty z miasteczka Moguer. Łagodnie kojąca, uległa i czasami tkliwa. Pachnąca miłością do przyrody i przesycona zapachem świeżego chleba. Po prostu bliska ludziom, pomimo jej ponadstuletniego oddalenia od czasów w których żyjemy.
Zapewne długo będę jeszcze wspominać pełne żalu porykiwanie. Niejeden raz przypomnę sobie różnorodność życia i przejmujące przyglądanie się kwiatom i ptakom. Zatęsknię do potulnego osiołka oraz niebiańskich i jednocześnie ziemskich woni, przenikających się wzajemnie. Na moich oczach, wśród spieczonych słońcem pól, rodzi się przytulna i pełna pokory poezja na co dzień. Jej codzienność to radość i ból. To białe motyle towarzyszące bohaterom tej ponadczasowej baśni. To kwiaty tak małe jak gwiazdy na niebie i gwiazdy tak wielkie jak kwiaty na łące. Tak się zapewne przejawia zachwyt, którego z powodu braku słów nie jestem w stanie do końca wyrazić.
"Srebroń i ja" urzekł mnie podniosłą ale pogodną siłą trwania, nawet wtedy, gdy śmierć przekreśla nasze pragnienia. Rozkołysał moje marzenia z dzieciństwa i przypomniał o prostych i nadzwyczaj cieszących mnie scenach życia. Poczułem co oznacza poetycka przyjaźń zamknięta w lekkiej formie, która równie dobrze mogłaby stanowić duchowy pokarm dla każdego wrażliwego człowieka. Atmosfera dzieła, które tak wielką rozkosz mi dało, przepojona jest słońcem i wiatrem. Otulona pozytywnymi uczuciami, sprawia przyjemność nawet wtedy, kiedy znienacka zasnuje bezchmurne niebo zasłona żałoby. Wystukiwana oślim truchtem ufność życia może niejednego czytelnika przyprawić o zmysłowy dreszcz. Jiménez sprawia, że to co jest zwyczajne, predestynuje do miana najbardziej niezwyczajnych rzeczy na ziemi.
Na jednej ze ścian domu w rodzinnej miejscowości hiszpańskiego noblisty widnieje napis: "Amor y poesía cada día" - "Miłość i poezja każdego dnia". To prawda, dzieło Jiméneza jest przesiąknięte ciepłymi uczuciami zanurzonymi w morzu poezji. Osobowość Srebronia sprzyja takiemu wyobrażeniu szacunku dla dziecięcej radości i beztroski. Pocieszny osiołek jest kwintesencją tego wszystkiego, za czym można tęsknić w dorosłym życiu. Jest czymś autentycznym jak młodziutkie życie nieświadomej zagrożeń osoby, dopiero co wchodzącej do świata dorosłych. Jednak czy należy się śpieszyć do dorosłości? Może wypada chociaż na chwilę zatrzymać się w dziecięctwie Srebronia przybranego w strój osła? Zapewniam Was, że warto a nawet trzeba zapomnieć o tym kim jesteśmy, aby zanurzyć się w sjeście przygotowanej przez prozę poetycką Jiméneza.