Mów do niej Francisco Goldman 6,1
![Mów do niej](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/258000/258468/392298-352x500.jpg)
ocenił(a) na 77 lata temu "Zejść z głąb pamięci jak Orfeusz i na chwilę przywrócić Aurę do życia - oto żałosny cel tych wszystkich bezowocnych rytuałów i prób odtworzenia przeszłości." ( str. 172)
Zagubiony w przeszłości człowiek
Łzy lecą mu spod powiek
Duszy obezwładniające rozdarcie
Morza łez na otarcie
Niepogodzony z przeznaczeniem
Między rozpaczą a wybaczeniem
Serce cierpi męki potworne
Myśli plączą się upiorne
Wspomnienia smutkiem przesiąknięte
Szczęście na zawsze zamknięte
Radosne chwile też pozostaną
Lecz wnętrze i tak będzie otwartą raną
Pamięć zostawiona wieczności
By nie zgubić wspólnej przeszłości
Samotność ma różne oblicza. W życiu każdego człowieka odkształca się na swój własny indywidualny sposób. Bijąc się z myślami, gdy czytałem tę książkę, zastanawiałem się, co jest lepsze.
Samotność, która nie dźwiga na swych barkach żadnej tęsknoty za czyjąś nieobecnością? Samotność z dala od ludzi, z różnych powodów. Samotność z wyboru, pustelnicza... Pozostawia niestety pewną życiową pustkę, ale człowiek przynajmniej do nikogo się nie przywiązuje. Być może wtedy ludziom jest łatwiej przejść przez życie?
Bo samotność po stracie kogoś bliskiego to już zupełnie inna sprawa.
Wiadomo, poza wyjątkami mówi się, że ludzie najlepiej odnajdują się w gromadzie, pośród innych, angażując się w relacje, włączając w to szereg emocji. A śmierć sprawia, że człowiek cierpi, usycha z tęsknoty nie mogąc się pogodzić z bezlitością losu...
Biłem się więc z tymi myślami i nadal nie potrafię jednoznacznie określić swojego stanowiska w tej kwestii. Wydaje mi się, że nikt nie byłby w stanie pokusić się o skrytalizowany osąd.
Przechodząc przez życie musimy się na coś zdecydować, końcem końców... I nawet u schyłku życia, gdy będziemy nasze życie i wybory podsumowywać i rozstrząsać co było dobre, a co złe, nie będziemy pewni, czy wybraliśmy dobrze. Bowiem, scenariusz naszej przeszłości będzie dobrze nam znany, ale nigdy nie dowiemy się, co by się wydarzyło, gdybyśmy jednak wybrali tę drugą ścieżkę. Pozostanie po niej jeden, wielki znak zapytania. Dlatego właśnie możemy jedynie snuć swoje domysły, bawić się w jakieś przewidywania, ale tak do końca i tak tej pewności mieć nie będziemy...
W tej książce treść ma niezwykle poruszającą głębię. Jest pełna intymności. Wszystko, czym dzieli się z nami Francisco po stracie Aury jest tak osobiste. Jakby czytało się pamiętnik. Ta książka skrywa w sobie poruszającą historię miłości, która nie trwała długo, ale jak twierdzi Francisco, sięgała nieba...
Sama Aura musiała być niezwykłą osobą, o charakterze i osobowości nieco skomplikowanej, ale pełnej pasji, emocji i uczuć, będąc magnesem przyciągającym całe mnóstwo ludzi...
Szkoda, że los w tak tragiczny sposób potraktował kogoś, tak przepełnionego miłością, pasją, życiem...To zawsze jest wielka strata dla ludzkości.
Moja ocena nie odnosi się do samej treści i tego co w sobie skrywa. Treść ma wartość sentymentalną, bezcenną dla samego Francisca jak i czytelników, którzy z nią się utożsamiają, którzy z historią życia Aury się jednoczą...
Ocena jest trochę naciągana, ale to przez to, że sposób pisania Francisca Goldmana strasznie mnie męczył. Cała narracja była jak dla mnie, trochę tak zlana, nieprzejrzysta, napisana takim suchym językiem... Gdyby nie to, zasługiwała by wówczas na ocenę znacznie większą, no ale cóż, jest jak jest...
Nie wiem jak inaczej to wyjaśnić. Po prostu czytanie tej książki ze względu na kwestie techniczne, zmęczyło mnie. Ale mimo wszystko cieszę się, że poznałem tę historię, bo jej wartość jak pisałem, jest bezcenna...
Ta książka jest pożegnaniem, zamknięciem pewnego rozdziału i dobitnie pokazuje, że szczęściem trzeba się cieszyć w każdej chwili, bo nigdy nie wiadomo, jak długo może potrwać. Czasem wystarczy chwila, kilka sekund i życie przekręca się do góry nogami, pustosząc wszystko dookoła, doprowadzając codzienność do jednej wielkiej ruiny.
Trzeba cieszyć się z małych rzeczy, by kiedyś może się okazać, że jednak były wielkie. Nigdy nie wiadomo jak dobrze może nam się życie ułożyć albo jak wielkie zło może nas spotkać...
A WIĘC CIESZMY SIĘ MAŁYMI RZECZAMI, MOŻE KIEDYŚ UROSNĄ...