Lustro świata : nowa historia sztuki Julian Bell 7,5
ocenił(a) na 510 tyg. temu Ksiązka gruba, z pięknymi ilustracjami i dobrze zszyta- od strony technicznej świetna. Od merytorycznej? Cóż, autor postawił sobie za cel pokazać powiązania pomiędzy różnymi zjawiskami, stylami i autorami, nawet bardzo od siebie odległymi. Na początku było to interesujące i odświeżające, ale im bardziej zagłębiałem się w treść tym bardziej te niewidzialne nici łączące wszystko z wszystkim wydawały mi się męczące i tworzone na siłę. Połączmy dwóch autorów za pomocą podobnych idei, które nimi kierują, albo podobnych odczuć, albo podobnych czasów, w których żyją, albo podobnych założeń artystycznych, albo podobnego czegokolwiek byle ich połączyć i byle było oryginalnie- czy to ma sens? Według mnie można sobie było niektóre wpływy i związki darować, np. "Przysięgi Horacjuszy" z faszyzmem, bo zamiast odświeżenia umysłu czytelnik doznaje śmiechu.
Osobna sprawa to język, miejscami jest tak niejasny i ezoteryczny, że niektóre fragmenty czytałem trzy razy, a i tak nie zbliżyło mnie to do zrozumienia co autor miał na myśli. Szczególnie dotyczy to ostatniego rozdziału traktującego o sztuce współczesnej. Mała próbka: "Czasami, gdy pisałem tę książkę, wydawało mi się, że widzę wszystkie zreprodukowane w niej statyczne przedstawienia pojawiające się jednocześnie niby aspekt jednego olbrzymiego słowa, jako ciągle zmieniająca się falę ludzkiej wyobraźni. Ale jeśli sztuka jest takim słowem, to ta książka nie stanowi jego gramatyki: jest zaledwie rzutem oka na kilka sposobów- ukształtowanych przez warunki społeczne - które podpowiadają, jak używać tego słowa." Aspekt jednego słowa? Jednego olbrzymiego słowa? Słowo może być olbrzymie? Słowo, które jest falą ludzkiej wyobraźni? Książka nie jest gramatyką lecz rzutem oka jak używać tego słowa? Tej fali ludzkiej wyobraźni? Niestety, nie zrozumiałem.