Najnowsze artykuły
- ArtykułyFestiwal Literatury Azjatyckiej w Warszawie – listopadowe wydarzenie pełne kulturalnych atrakcjiLubimyCzytać4
- ArtykułyZmarł jeden z najważniejszych arabskich pisarzy. Mówił o sobie jako o „Palestyńczyku z wyboru”Anna Sierant2
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Cicha lokatorka” Clémence MichallonLubimyCzytać1
- ArtykułyWybrano debiut roku. Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza dla Grzegorza BogdałaKonrad Wrzesiński1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Glenn Povey
3
7,4/10
Pisze książki: muzyka
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,4/10średnia ocena książek autora
39 przeczytało książki autora
74 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Pink Floyd: In the Flesh. The Complete Performance History
Glenn Povey
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
1997
Najnowsze opinie o książkach autora
Echa. Kompletna historia Pink Floyd Glenn Povey
7,7
Książka idealna niemal pod każdym względem. Zależy to oczywiście od tego, czego oczekujemy od tego typu publikacji, ale było tak w moim przypadku. Jestem podbita i oczarowana.
To nie jest klasyczna "biografia zespołu". Raczej monografia (bo też nie kalendarium, do którego się ją w opiniach sprowadza). I bogom niech będą dzięki. Co za odmiana. Nie znajdziemy tu ani zbyt wielu skandalów, ani wszystkich możliwych szczegółów życia prywatnego muzyków (właściwie ograniczono to do niezbędnego minimum, którego nie dałoby się pominąć rysując tło ich twórczości i koncertów). Autor nie zagłębił się też zbytnio w cały geopolityczny kontekst lat 60., 70. i 80. - i również pochwalam go za to, bo przecież jest on doskonale znany (wielu ludziom z autopsji) i po co nam kolejna minisynteza historii muzyki i kultury XX wieku. Informacje tego rodzaju ograniczono do minimum i sprowadzono do roli swoistych przypisów do głównej narracji (a i te są zresztą bardzo ciekawe - nie wiedziałam na przykład, że ówczesny kanadyjski rząd był aż tak wściekle antykomunistyczny, a we Francji za muzykowanie na ulicy można było trafić do aresztu - nie wspominając już o wszystkich realiach przemysłu płytowego przed Internetem).
Nic nie odwraca naszej uwagi od tematu, jakim jest działalność Pink Floyd i - z wyjątkiem rozdziałów o początkach przygody z muzyką i solowych karierach członków, których też nie dało się pominąć - nie rozmienia go na drobne. Dostajemy wyłącznie sam przekrój "maszyny" i informacje o tym, co, kiedy i z kim wypuściła (oddając przy tym honor wszystkim, najdrobniejszym nawet współpracownikom). A te są tak wyczerpujące i szczegółowe, że możemy śledzić działalność zespołu dzień po dniu - co nagrywał, gdzie grał koncert, co na nim zagrał i pod jakim tytułem został zapowiedziany każdy numer (bardzo często do tych informacji dołączone są fragmenty recenzji lub relacji fanów). Właśnie tak, działalność zespołu - nie przebieg porannej toalety Gilmoura i Watersa (nota bene, autor ujął mnie tym, że przedstawił ich bez specjalnego retuszu i źle maskowanej sympatii do któregokolwiek. Nie jest oczywiście wolny od subiektywizmu - któż jest - ale nie narzuca się czytelnikowi. Jeżeli wprost ocenia, to w sposób raczej wyważony; jeśli zaś przedstawia skrajne opinie, to tylko w kategorii cytatu. Co prawda po skończeniu lektury mocno znielubiłam Watersa jako twórcę i człowieka, ale to tylko moje zdanie - inna osoba po przeczytaniu tej książki i zaznajomieniu się z faktami może stanąć w jego konflikcie z resztą Floydów po zupełnie innej stronie). Równocześnie jednak, takie przekrojowe i usystematyzowane podejście, choć może się ono wydawać suche i bezduszne (czy wręcz odhumanizowane),pozwoliło mi - paradoksalnie - bardziej niż kiedykolwiek docenić trud zawodowych muzyków, nie tylko Floydów. Gdy poznajemy ich dorobek tylko za pośrednictwem albumów studyjnych (wydawanych z reguły nie częściej niż raz do roku),a występy widzimy jedynie jako odosobnione epizody w trasach, umyka nam, jak przepracowani są to ludzie. Nagłe zobaczenie niekończącego się ciągu pojedynczych koncertów - jak segmentów w tasiemcu - z których bardzo nieliczne zostały odwołane lub przerwane jakimś okolicznościowym urlopem, jest doświadczeniem naprawdę otwierającym oczy.
Książka nie jest też, czego moim przedmówcom brakowało, "pogłębionym spojrzeniem" na dorobek Pink Floyd. I moim zdaniem bardzo dobrze. Bo po co fanowi gotowe analizy tych tekstów i ich pełna, detaliczna geneza. Czy nie powinien raczej - co zrozumiałe w przypadku takiej książki - założyć słuchawek na uszy i osobiście zanurzać się w dźwiękach równolegle do lektury (a po niej posłuchać wszystkiego jeszcze raz z tekstem i samemu pobawić się w interpretowanie, gdybania i wyciąganie wniosków, których nasunie się mnóstwo),zamiast pochłaniać papkę przerobioną przez kogoś wcześniej, czyli przysłowiowo rozmawiać przez telefon o kolorach? A przy okazji, jeśli nie było się dotąd fanatykiem Pink Floyd, a chciałoby się tej grupie bardzo wnikliwie przyjrzeć (jak udało się to mnie),książka również służy pomocą lepiej, niż gdyby była jednolitą gawędą podzieloną na rozdziały - oddaje się nam bowiem jako podręcznik do samodzielnej "nauki", zawierając zarówno kompletną dyskografię, jak i bardzo obszerny zbiór innych materiałów (listę filmów, do których Floydzi tworzyli muzykę, urywki z rozkładówek płyt, wycinki z gazet - w tym z prasy studenckiej, bardzo niszowej i raczej niedostępnej - czy towarzyszące koncertom materiały promocyjne, rozpiski, plakaty, a nawet bilety na poszczególne widowiska, często będące małymi arcydziełami wzornictwa),z których można kompleksowo poznawać ten zespół. Znacznie wyżej cenię takie podejście do pisania o grupach niż tworzenie wyciągu z kilku biografii (jakby nie dało się wydać serii, w której poznajemy każdego z osobna - i tam byłoby miejsce na rozpisywanie się o nim od narodzin),a potem rozpatrywanie ich twórczości wyłącznie jako produktu tego, co przeżyli, jak miał na imię ich kanarek i co lubią jadać. Kontekst - w tym biograficzny - jest ważny, ale przecież nie powinien przesłaniać dzieła.
Dodatkowe plusy książka zbiera oczywiście za jakość wydruku, przebogaty materiał ilustracyjny i samo wydanie (w tym wspaniały papier, który udało mi się zmoczyć wodą i wysuszyć bez śladu) i polski przekład (w zasadzie bezbłędny z wyjątkiem kilku fragmentów opisów koncertów, przetłumaczonych wszędzie indziej, a tu i tam pozostawionych w oryginale - jestem to jednak w stanie zrozumieć ze względu na ogrom tego dzieła). Całości dopełnia solidna korekta. Jedynym poważnym mankamentem ze strony wydawcy jest omyłkowe nałożenie kilku linijek tekstu na fotografie i uczynienie go przez to nieczytelnym, ale dopatrzyłam się tego tylko raz czy dwa w trakcie całej, trwającej ponad dwa miesiące lektury. Tak się wydaje albumy ilustrowane (do których książka również należy).
Echa. Kompletna historia Pink Floyd Glenn Povey
7,7
Kopalnia wiedzy, kompletna i ciekawa. Choć nie zawiera aż tylu zakulisowych ciekawostek, których można by oczekiwać. To raczej ciekawe, pogłębione analizą, kalendarium + opowieści o każdej z płyt. O muzyce, kunszcie, widowiskach, tworzeniu i przekraczaniu kolejnych granic w sztuce. Dla prawdziwych fanów supergrupy wszech czasów - lektura podstawowa i obowiązkowa.