Austriacki fizyk kwantowy, profesor University of Zürich. Po ukończeniu gimnazjum zaczął studiować fizykę i matematykę na Uniwersytecie w Wiedniu. Był profesorem: politechniki w Stuttgarcie (1920),uniwersytetu we Wrocławiu (1921),uniwersytetu w Zurychu (1921-1927),Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma w Berlinie (1927-1933),Uniwersytetu w Oksfordzie (-1935),uniwersytetu w Grazu (1936-1938) oraz w Institute for Advanced Studies w Dublinie (1940-1955). W 1926 w ciągu sześciu miesięcy opublikował cztery artykuły dające początek falowemu ujęciu mechaniki kwantowej. Pierwszy z nich to "Quantisierung als Eigenwertproblem" (Kwantyzacja jako zagadnienie własne, zob. równanie własne w mechanice kwantowej) opublikowany w "Annalen der Physik", (4),79, (1926),361-376. Jest również autorem książki "What is Life?" (wyd. 1944),w której dowodzi, że życie można ujmować w kategoriach przechowywania i przekazywania informacji biologicznej. Napisał w niej także, że aby zrozumieć życie, należy złamać kod dziedziczenia. Książka ta stała się inspiracją do rozmyślań nad teorią dziedziczenia dla wielu twórców biologii molekularnej, włączając w to m.in. takich wybitnych jak: Francis Crick i James D. Watson.W 1933 roku został uhonorowany wraz z Paulem Dirakiem Nagrodą Nobla w dziedzinie fizyki za "odkrycie nowych, płodnych aspektów teorii atomów i ich zastosowanie". Główną jego zasługą było ujęcie problemu kwantowania jako problemu wartości własnych. Jest autorem tzw. równania falowego (równania Schrödingera),które w mechanice kwantowej ma podstawowe znaczenie. Stworzył podwaliny rachunku zaburzeń, zajmował się też termodynamiką statystyczną i teorią barw.
Tym, co pozostaje dla mnie wątpliwe, jest tylko to, czy adekwatne jest nazywanie jednego z dwóch układów oddziałujących fizycznie 'podmiotem...
Tym, co pozostaje dla mnie wątpliwe, jest tylko to, czy adekwatne jest nazywanie jednego z dwóch układów oddziałujących fizycznie 'podmiotem'. Obserwujący umysł nie jest bowiem układem fizycznym, nie może oddziaływać z żadnym układem fizycznym. I może lepiej byłoby zarezerwować termin 'podmiot' dla obserwującego umysłu.
Wielki uczony Erwin Schrödinger jawi się w tej książce jako ktoś bardzo bliski i zrozumiały bez względu na to, jakie wykształcenie posiada czytelnik. Wiadomo, odrobinę łatwiej czyta się mając pewne podstawy, ale mimo tego wiedza tu zawarta i tak trafia do każdej komórki ciała.
Wyciągnięte na pierwszy plan filozofie i sposób, w jaki Erwin Schrödinger je omawia zaspokoją najbardziej ciekawskich i dociekliwych obserwatorów świata. Ponadto rozwiną wyobraźnię i poszerzą (nie tylko) naukowe horyzonty.
Stanowczo brakuje nam dziś tak wszechstronnych, multidyscyplinarnych mędrców. W szczególności takich, którzy łączyliby biegłość w naukach ścisłych z jakimś zacięciem filozoficznym. Zdecydowanie częściej zdarza się to w drugą stronę, kiedy humaniści próbują legitymizować swoje elukubracje podpierając się wątpliwej jakości podbudowami fizycznymi lub matematycznymi. Brakuje nam nawet, w dobie ścisłej specjalizacji, tęgich głów którym chciałoby się jak Autorowi zapuszczać na tereny nie aż tak bardzo odległe od swoich mateczników i konfrontować powiedzmy fizykę z biologią, próbując zadawać na ich pograniczach pytania o charakterze fundamentalnym. Sprzyja to niestety pewnej, nie bójmy się tego słowa ciasnocie horyzontów dzisiejszych naukowców i popularności wśród nich światopoglądów hipermaterialistycznych. Opartych o traktowany bez jakiejkolwiek pokory i dystansu aksjomat całkowitej poznawalności praw rządzących Naturą.
I na to wszystko pojawia się ze swoją niewielką książeczką Pan Schrodinger, który nie tylko bezwstydnie i bezczelnie, z ogromną dezynwolturą używa pojęć z obcych sobie dziedzin.
Ba! Zapuszcza się wręcz, zupełnie nieodpowiedzialnie na obszary zarezerwowane dotychczas dla nauk o charakterze reakcyjnym wyciągając z tego pokrytego kurzem strychu duszę ludzką.
Sieje defetyzm w zakresie granic poznania wyznaczanych ułomnościami ludzkiej percepcji, wzbudzając w nas wątpliwość, czy aby na pewno jest koniecznym aby najpierw wyjść z domu by potem do niego wrócić i czy kot musi być tylko albo żywy albo martwy.
Plus na deser urzekająca swoją zwięzłością i prostotą nota biograficzna.
I bardzo dobrze. Trzeba nam takiej odwagi i takich książeczek.
Duża satysfakcja.