cytaty z książek autora "Wojciech Ligęza"
Wygnańcy i wydziedziczeni powracają wciąż pamięcią do miast utraconych, starają się odnaleźć powtórne zakorzenienie w świecie lub przynajmniej zrozumieć istotę życia pozbawionego przestrzeni, którą uznać by można bez wahań za własną. Ludzka przestrzeń emigrantów dramatycznie podzielona pomiędzy ojczyznę i obczyznę, przechodząc w sferę wypowiedzi poetyckich, zyskuje sporo rozmaitych kształtów: jest traktowana z rzetelną opisowością i tworzona na podobieństwo mitu, jest nieobecna, nieosiągalna i trudna do wyobrażenia, a z drugiej strony niezwykle trwała, gdyż jej niezniszczalność gwarantuje mowa kulturowych symboli.
Pisarz na obczyźnie zwykle rozlicza się z klęskami dziejowymi, które spowodowały wygnanie, nie chce przyjąć dopustu wydziedziczeń z polskiej kultury, zwalcza osamotnienie, ze wzmożoną pasją poszukuje światów własnych – zapamiętanych, kompensacyjnych, kreowanych w słowie. Nawroty czułych wspomnień, mityczne opowieści o dobrym świecie, prywatna prehistoria nie mająca z prawdziwą, okrutną historią nic wspólnego to nie jedyne wyznaczniki twórczości emigrantów. Otwarcie na przyszłość okazuje się tu jednak istotne: w krainie czasu niedokonanego można bowiem lokować nadzieje, że polityczna opresja kiedyś się skończy, poniżone wartości znów rozbłysną pełnym blaskiem, a książki samotnych pisarzy trafią do rzesz czytelniczych, nie tylko do odbiorców z kręgu polskiej diaspory.
Moglibyśmy sparafrazować Szymborską i napisać „Proust już nadziei nie ma żadnej”, gdyż nie zostanie przeczytany. Oto – co boleśnie daje do myślenia – bardzo szybko nastąpił proces zaniku kompetencji kulturowych, do tego stopnia, że wybitne dzieło literackie, jako partytura skomplikowanych sensów, z braku narzędzi odbiorczych nie może zostać odczytane (nie mówiąc już o braku chęci). Poetka ironicznie ukazuje sytuacje, w których homo novus postrzega literaturę jako obszar oddalony, egzotyczny, ekscentryczny – w przypadku Prousta chory. Kultura telewizyjna doprowadziła do tego, że można być ignorantem i „wygrać volvo”. Już niczym nagannym nie jest pomylenie Prousta z Prusem („Szedł kiedyś serial pt. »Lalka« / ale bratowa mówi, że kogoś innego na P.”), a za objaw zdrowej witalności uznaje się odrzucenie tzw. potrzeb wyższych. Być może dla celów dydaktycznych poetka tworzy karykaturę, ale ten jednostronny obraz niewiele różni się od rzeczowej obserwacji psychologicznej i socjologicznej. Smutne proroctwo Szymborskiej właśnie się wypełnia [s. CLXXV–CLXXVI].