cytaty z książek autora "Piotr Gadzinowski"
(...) społeczeństwo z reguły nie kieruje się logiką ekonomiczną. Ono w ogóle nie daje sobie narzucić takiego rozumowania, lecz ocenia wedle swoich krótkotrwałych interesów.
Za moich czasów władza nie była ani wszechmocna, ani tajemnicza, stała się za to przaśna, ziemniaczano-buraczana (...).
My byliśmy ekpią schyłkową, a oni ekipą zwycięską. Sądzą, że w sensie moralnym i materialnym należą im się maksymalne korzyści za lata upokorzeń, poniżeń i cierpień. Poza tym mają fałszywe poczucie poparcia społecznego, więc nie lękają się opinii publicznej.
W Polsce formacja komunistów - ludzi, którzy uważają że konstruują ustrój oparty o utopię Marksa i Lenina skończyła się w 1956 roku.
Po wymyśleniu pewnego modelu gospodarczego bardziej zajmują się udowadnianiem, że ich model polityki się sprawdza, a w mniejszym stopniu są zdolni dostrzegać to, co realnie dzieje się w gospodarce. To znaczy - bardziej dbają o dobro swojej koncepcji niż o gospodarkę.
W moich czasach ekipa rządząca krajem składała się i z wyrafinowanych intelektualistów i z półgłówków.
Znowu społeczeństwo mówi o władzy 'oni'. ONI obiecali, że po pół roku wyrzeczenia zmaleją, a za dwa lata się skończą i ONI nie dotrzymali słowa.
Kościół nadaje różnym słowom nowe znaczenie wedle swej wygody.
- Myśmy prawie w ogóle nie modernizowali przemysłu ani weń inwestowali, bo cały majątek narodowy w latach 80. szedł na spożycie, żeby temu rozwścieczonemu narodowi zapchać gębę. Początkowo szedł na spożycie, bo była "Solidarność" żądała i strajkowała; potem wszystko szło na spożycie, bo był stan wojenny i trzeba było pozyskać społeczeństwo, by to zniosło itd. itp.
Ale Balcerowicz jest winien temu, że z zastanej sytuacji zestarzenia się polskiego przemysłu wyciągnął skrajne wnioski: "A niech to wszystko zginie, skoro jest niewydajne i niekonkurencyjne". Myśmy chcieli część zlikwidować, a w zamian pozostałą część zmodernizować po to, żeby ochronić produkcję. Zachować status Polski jako państwa przemysłowego, uchronić dochód narodowy, a więc i poziom życia przed drastycznym obniżeniem.
Przy ustawicznym spadku produkcji poziom życia będzie się nadal obniżał, a import zmniejszał się, bo nie będzie za co kupować. Polska ulegnie trwałej degradacji ekonomicznej, niezależnie od tego, jaka będzie polityka monetarna.
Słaby Kościół zechce się wzmocnić opierając się o aparat państwa i przenikając go. Słaba władza w zamian za poparcie kościelne będzie postępować jak biskupi każą. Jeśli w Polsce zrodzi się prawicowa dyktatura, Kościół nie lubiący z natury rzeczy demokracji, stanie się jej filarem.