cytaty z książek autora "Ai Yazawa"
Jak tarcza księżyca, która
wydaje się kurczyć,
tak ja coraz głębiej
skrywam się w półmroku
moich blednących warg.
Modlić się? Śpiewać?
Co zrobić, gdy straciłem
ciebie - moje słońce..?
Mizuki... żałowałaś... że wtedy na skrzyżowaniu miałaś zbyt słabą wolę i zatrzymałaś się żeby spojrzeć za siebie. Niesłusznie. To raczej mnie zabrakło odwagi... by cię do siebie zabrać. To, że zaakceptowałaś mnie takim, jakim jestem... to, że mnie potrzebowałaś... to, że mnie kochałaś. Czułem w sercu twój ból. Masz przed sobą przyszłość. Bez względu na to... co cię w życiu czeka... Nie odwrócę od ciebie wzroku. Będę nad tobą czuwał. W noc, gdy twoje serce pochłonie mrok lub gdy nie będziesz mogła zasnąć... spójrz w niebo i pomyśl... że gdzieś tam jest ktoś... kto cię kocha... i kto cię potrzebuje... Zawsze na zawsze. Nikt nie jest sam. Inaczej życie byłoby zbyt trudne. O mnie się nie martw. Czuję się jak za czasów, gdy śpiewałem na scenie w małej sali koncertowej. Do głowy wciąż przychodzą mi nowe melodie. Dobrze się bawię. No i ma mnie kto słuchać. Kiedyś na pewno... I tobie je zagram. I chociaż teraz mój głos do ciebie nie dociera... nie przestanę śpiewać... modląc się o twoje szczęście.
...A mimo to zdecydowałam się porzucić wszystko, by być z Tobą. Gdy ze mną jesteś, nie potrzebuję niczego więcej.
Jak tarcza księżyca, która wydaje się kurczyć, tak jak ja coraz głębiej skrywam się w półmroku moich blednących warg. Modlić się? Śpiewać? Co zrobić, gdy straciłem Ciebie - moje słońce?
Zawsze was obserwowałem... Nie, właściwie... Obserwowałem moją narzeczoną, którą nazwaliście Ewą... A wy byliście częścią jej świata. Nie możecie wiedzieć... jak bardzo mnie wzruszyliście... waszą odwagą i oddaniem. Jestem wam... bardzo wdzięczny. Niestety. Nie mam wam jak tego przekazać. Nie posiadam ani głosu, ani ciała. Istnieje tylko moja świadomość. Mogę znaleźć się w dowolnym miejscu na ziemi... Ale jestem jedynie widzem... spoglądającym na ten świat przez bramę... Teraz myślę, że ta bierność... przez którą tak cierpię... jest karą... za pozbawienie się życia. Gdy dziewiętnaście lat temu podążyłem za Sayaką... Nie miałem w sobie dość determinacji. Nie wierzyłem też... że będę w stanie ją odnaleźć. Pogrążyłem się w odmętach samotności... kiedy niezdarnie się staczałem... Po prostu tylko czekałem, aż zniknę. Znalazłem się w świecie... gdzie nie istniał nawet sen. W świecie niekończącej się białej nocy... gdzie o wszystkim decyduje cykl księżyca... i siła jego oddziaływania magnetycznego. To, że dane mi było wtedy spotkać Mizuki... to nie okrutny żart... czy kaprys losu. Dziewiętnastoletni cykl... nie był tylko przypadkiem.
Być ambitną a dać się wziąć na ambicję, to dwie różne rzeczy.
Nagle otrzymałem... drugą szansę. Mogłem ją wykorzystać jak tylko chciałem. Do tamtej chwili wałęsałem się bez celu. Zastanawiałem się na tym, że... skoro dusza ludzka jest nieśmiertelna... to gdzie jest teraz Sayaka i co robi. To oczywiste, że w ciągu tamtych dwóch tygodni myślałem jedynie o niej. Nie byłem jednak pewien... czy moje słowa docierały do jej serca. Serca ludzie są dziwne. Przeglądają się w nich nasze dusze. Są tak przepełnione uczuciami... nie ważne, czy smutkiem, czy szczęściem... że nie sposób je do końca zrozumieć. Fakt, że Mizuki zatrzymała się, by posłuchać mojej piosenki... oznaczał, że jej serce przepełnia ogromny żal... rozpacz tak wielka, że nikt... nie był w stanie jej uratować. To dlatego nie przestałem grać. Pozwoliłem, by padły na nią cienie gnieżdżące się w moim sercu. Nie wiem, czy kochałem Mizuki... dlatego, że była wcieleniem Sayaki, czy dlatego... że faktycznie mnie pociągała. Może... z obu tych powodów. Pragnienie zabrania jej ze sobą... wzrastało w miarę zmniejszania się księżyca. Zżerała mnie niecierpliwość... nie byłem w stanie jej kontrolować. Wmawiałem sobie, że jeśli Mizuki... kochałaby mnie na tyle... by zrezygnować z życia... to byłbym w stanie... znieść każdą karę. Była to jednak droga donikąd.
W trudnych chwilach ludzie potrzebują wsparcia, a nie trzeźwej oceny sytuacji.