Matka Pearl Mary Morrissy 5,2
![Matka Pearl](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/68000/68291/352x500.jpg)
ocenił(a) na 67 lata temu Pearl, Mary, Ethel, Jewel. Kim jesteś dzisiaj? Ty też, jak ja, widzącymi dłońmi badasz swoją twarz przed ślepym lustrem nocy, jak ja zgadujesz swoją aktualną postać? Czy to ty, Pearl? Który wszechświat wiruje wokół Ciebie?
Matka Pearl. Spragniona, zdesperowana, ułomna. Czy to już ten czas, kiedy nam powiesz? Biedna kobieta. Kiedy, kiedy, kiedy? Kłamstwo, długi cień, ciągnie za sobą pragnienie. Ale czy ono jest jej, może zostało spreparowane, z maleńkich kosteczek słów, dzień za dniem. Kłamstwo konstruuje czyn.
Matka Ethel. Zbyt młoda. Zyt krucha. Boi się. Strach. Bo to on, ten jedyny, nic się nie stanie, bo to on, ten jedyny. Zawód, serce bije wolno. Tik-tak, tik-tak. Wcześniak. Gródka ziemi w wielkiej fabryce, robot pompuje, robot wdmuchuje. Tik-tak, tik-tak. Nie ma cię. Pozostała truskawka, truskawka, znamię na duszy.
Matka Mary. Niedojrzała. Obłoki to jej świat, wymyślona córka, znak graniczny. To przez nią, to przez nią musiała. Wasz ojciec. Mel. Gdyby nie to, byłoby zupełnie inaczej. Życie bez matki, brak matki. Co jest prawdą?
Matka Jewel. Ideał.
Perl, Mary, Ethel, Jewel. Tak dużo miłości żadne naczynie nie pomieści, tak dużo miłości dla jednej osoby. Trzeba ją dzielić, na dwa, na trzy, na cztery. O tak, teraz dobrze, miłość jak kulka naftaliny, wydziela silny zapach i odstrasza owady. Jest. Tyle wystarczy. Wystarczy aby czuć, tylko tyle aby się nie przyzwyczaić. Cztery utulenia, niezbędne, cztery utulenia aby żyć. Życie nie jest komfortowe, ono jest zwyczajne.
Perl, Mary, Ethel, Jewel.