Uchroń mnie od złego Tananarive Due 6,5
![Uchroń mnie od złego](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/65000/65839/352x500.jpg)
ocenił(a) na 86 tyg. temu “Uchroń Mnie Od Złego” to połączenie znanego niegdyś filmu “Nieśmiertelny” ze szczyptą “Wywiadu Z Wampirem” - generalnie bardzo efektowna mieszanka, a że do tego znakomicie napisana, to i frajda z lektury duża.
+
Etiopia, XV wiek. Mistyk Khaldun tworzy coś na kształt “zakonu”, stowarzyszenia, nieśmiertelnych. Dysponuje on cudowną krwią (podobno krwią Chrystusa),która, podana podczas specjalnego rytuału tuż po śmierci ożywia martwe ciało. A jak już “ożywia”, to na maxa - wskrzeszony kandydat staje się prawdziwie nieśmiertelny, nawet znana z przywołanego filmu “Nieśmiertelny” dekapitacja nic nie da, w ciągu nocy bowiem ucięta głowa odrasta (sic!).
Jeden z Nieśmiertelnych, niejaki Dawit, przejawia dużą skłonność do zwykłych, podlegających przemijaniu, ludzi (tak, głównie chodzi o śmiertelne kobiety…) Co jakiś czas zatem “zstępuje” między śmiertelników i wiedzie wśród nich normalne życie, przynajmniej tak długo, dopóki jego dalsze funkcjonowanie w społeczeństwie nie zagrozi tajemnicy okrywającej istnienie zakonu. Tutaj bowiem Nie Ma Przelewek. O ile nieśmiertelnicy nie są żadnymi wampirami i nie muszą nikogo zabijać, by żyć, o tyle w ochronie swych sekretów nie znają żadnej litości i gotowi są wyeliminować każdego człowieka, który czegokolwiek się o nich dowie.
Nasz Dawit od pewnego czasu pomieszkuje w Ameryce. Był swego czasu niewolnikiem (zakochał się wtedy w innej niewolnicy, Adeli, brutalnie zamordowanej na jego oczach przez białasów),był posiadającym rodzinę muzykiem jazzowym w Chicago lat 20tych - jednak za każdym razem, gdy Centrala wysyłała po niego tzw. Poszukiwaczy, posłusznie wracał do siedziby Zakonu, Lalibelli.
Ale wszystko do czasu…. kolejne wcielenie, kolejna rodzina - piękna, kochająca i kochana żona, ukochana córeczka, no nie ma zbója - tym razem Dawit, nawet Surowo Upominany, nie zamierza nigdzie wracać. Owszem, bez mrugnięcia okiem morduje wszelkie osoby, które na skutek różnych przypadków wchodzą w posiadanie informacji mogących wyjawić jego niezwykły status, ale rodziny zamierza chronić z pełną determinacją. Tymczasem inni Poszukiwacze, pozbawieni jego sentymentów, gotowi są do najdalej idących środków, by wyegzekwować dyscyplinę zakonną….
+
Ależ to jest dobrze napisane! Przyznaję, że początkowo trochę bałem się “słusznościowych” ambicji, które obecne są w prozie Tananarive Due (trochę podobnie do Victora LaValle),na zasadzie “ty mnie Kuba nie maluj na kolanach, ty mnie maluj dobrze” - ale na szczęście obawy te okazały się płonne - u Due na pierwszym miejscu jest talent do tworzenia fascynujących opowieści, a dopiero potem jest ich ideowe dosmaczenie. Fabuła powieści pędzi przed siebie jak najlepszy film sensacyjny, nie pozwala ani na chwilę odwrócić uwagi, kolejne zwroty akcji, twisty i jump scare’y utrzymują czytelnika w pełnej koncentracji, a intrygujący bohaterowie budzą sympatię i zainteresowanie. Do tego wszystko to napisane jest znakomitym, przyjaznym w lekturze stylem
Punkt wyjścia fabuły w zasadzie tożsamy ze wspomnianym już filmem “Nieśmiertelny”, tyle, że zamiast Szkocji mamy Etiopię. Z kolei klimat fabularny nieco przypomina “Wywiad Z Wampirem” - wprawdzie Nieśmiertelni nie są wampirami per se, ale za to ich istnienie objęte jest śmiertelną omertą - ktokolwiek mógłby cokolwiek wiedzieć o istnieniu Nieśmiertelnych, ten musi natychmiast zginąć, stąd quasi “wampiryczne” ataki potworów.
Najbardziej charakterystyczną cechą powieści, znakomicie przez Due oddaną, jest moralna ambiwalentność to, jak autorka manipuluje uczuciami czytelnika. Najpierw bardzo lubimy Davida, to nasz bohater, z biegiem stron zamienia się on - cały czas blisko czytelnika, w złowrogiego, morderczego potwora! I jak już nam się wydaje, że to koniec rollercoastera, Due “odkręca” wajchę ponownie - znowu zaczynamy sympatyzować z Dawitem, z jego motywacjami i postępkami. No, to jest absolutnie rewelacyjna, rzadko spotykana zabawa. Coś trochę podobnego rozegrał Simmons w “Trupiej Otusze”, długo ukazując akcję z perspektywy “sympatycznej” (pozornie) “wampirzycy” Melanie, ale tam jednak potworność narratorki była od początku dość jasna i skończyła się makabrycznymi opisami, tymczasem w “Uchroń Mnie Od Złego” autorka stopniowo, krok po kroku, “obiera swego ”bohatera” z dobrych cech, demonizuje go, by w pewnym momencie zawrócić i ponownie budować nić sympatii do jego zachowań.
Świetnie ogrywa też Due istotę nieśmiertelności. Nieśmiertelni mają czas na wszystko - ich “kocham cię na zawsze” znaczy co innego niż u zwykłych ludzi. My, ludzie, mamy tylko jedno krótkie życie i nasze “na zawsze” znaczy po prostu “do śmierci”, ale co z Nieśmiertelnym? On zawsze zdąży się pocieszyć w kolejnym rozdaniu. No i w pewnym momencie Nieśmiertelny faktycznie gotów jest do natychmiastowego skasowania tej “wiecznej miłości”.
W Polsce powieść Due ukazała się nakładem Prószyńskiego w roku 1999, jednym z najczarniejszych dla literackiego horroru, nic dziwnego zatem, że wyszła ona i reklamowana była jako “fantastyka”. Trochę słusznie, bowiem bardzo łatwo zakwalifikować “Uchroń Mnie Od Złego” do nurtu urban fantasy, ale z drugiej strony prawie każdy horror jest jednocześnie fantastyką - a w przypadku powieści Due elementów niesamowitych i jump scare’ów jest jednak od groma, tak, że w literaturze anglojęzycznej powszechnie traktowana jest ona jako powieść grozy.
PS.
Szkoda, że twórczość Tananarive Due jakoś nie zarezonowałą mocniej w Polsce - “Urchoń Mnie od Złego” to dopiero pierwsza część całej sagi o “afrykańskich nieśmiertelnych” - kolejne tytuły to “The Living Blood” (2001),“Blood Colony” (2008 ) i “My Soul To Take” (2011). Czytałbym, aż miło!