cytaty z książek autora "Dorothy Koomson"
Po co oddawać się w czyjeś ręce? Po co uzbrajać innych w możliwość zranienia cię? Dopuścisz kogoś do swoich sekretów, a niechybnie doczekasz się od niego emocjonalnego kopniaka.
I za każdym razem przepływa mi przez głowę ta sama myśl: nie masz pojęcia, jak to jest być mną, czuć się tak winną, że już nie wiesz, gdzie kończy się wina, a zaczynasz ty.
Zresztą pewnie bym jej nie posłuchała, bo czyż nie dlatego nie zdradzamynaszym bliskim pewnych rzeczy? Nie zdradzamy ich, bo nie chcemy, żeby robili to, co należy do przyjaciół i bliskich: żeby nam mówili prawdę, której wolimy nie słuchać, bo mogłaby unieważnić wszelkie racje uzasadniające to, że popełniamy różne szaleństwa.
Ci, których kochamy, najbardziej mogą nas podnieść na duchu w sekundę i nas zniszczyć, wcale się o to nie starając.
Bez myślenia, bez wahania, nasze usta się spotykają. Pierwszy raz całujemy się, bo się kochamy. Bo, na nasze nieszczęście,zawsze się kochaliśmy.
(...) czasami się ciebie boję, a człowiek nie powinien się bać kogoś, kogo kocha.
Gdy za dużo o sobie powiesz, ktoś może cię zranić. Tego się w życiu trzymałam.
Wszyscy czepiamy się jakichś złudzeń, by przetrwać(...).
W każdej relacji jest taka chwila, w której zaczyna do ciebie docierać, że nadszedł koniec.
Wiesz, jak to jest: kiedy cię obrzucają błotem, zawsze coś się do ciebie przyklei.
Zresztą pewnie bym jej nie posłuchała, bo czyż nie dlatego nie zdradzamy naszym bliskim pewnych rzeczy? Nie zdradzamy ich, bo nie chcemy, żeby robili to, co należy do przyjaciół i bliskich: żeby nam mówili prawdę, której wolimy nie słuchać, bo mogłaby unieważnić wszelkie racje uzasadniające to, że popełniamy różne szaleństwa.
O nie, nie jestem wyzuta z uczuć. Nie dopuszczam tylko do tego, żeby czyjekolwiek postępowanie lub nieprzychylne opinie o mnie źle wpływały na moją psychikę.
Nie wzbudzałam zainteresowania nawet niskich, grubych i brzydkich mężczyzn. I nie miałam do nich pretensji: nosiłam workowate ciuchy, żeby maskować tuszę, nie nakładałam make-upu mimo suchej cery z widocznymi przebarwieniami, starałam się tylko zapanować nad gąszczem udających włosy spiralek, splatając je w sięgające ramion warkocze. Nie miałam co do własnego wyglądu absolutnie żadnych złudzeń. Nie byłam ani ładna, ani zgrabna, męskie oko nie miało na czym spocząć. Na niedostatki urody nakładał się brak tego "czegoś", co przyciąga mężczyzn, nawet do brzydkich kobiet: nie byłam zabawna, nie byłam ciepła i nie sygnalizowałam gotowości do seksu. Krótko mówiąc, Zła Czarownica z Zachodu miałaby więcej propozycji niż ja.
- (...)Jeśli mnie lubią, to fantastycznie, ale ja mam własne życie. Jeśli mnie nie lubią, nie przejmuję się tym i nadal żyję po swojemu.
- Smutny to sposób na życie.
- Luke, gdybyś dorastał, słuchając każdego dnia, że jesteś brzydki, gruby, głupi, że jesteś chłopczycą czy cudakiem, to albo musiałbyś się chronić przed tym grubą skórą i nie liczyć na nikogo w budowaniu własnego szczęścia i osobowości, albo dałbyś się pogrzebać. Zgadnij, co wybrałam? Musiałam. To był instynkt samozachowawczy.
Stary ból nie umiera do końca. Czas może go ukoić, złagodzić, aż wydaje się, że został zaleczony, lecz on nigdy nie umiera. Zostaje z nami, żyje w zakamarkach naszej duszy, czekając na chwile, w których odczujemy prawdziwy ból.
-Kto to był?
- Och, nikt - mruknęłam wpatrując się w drzwi, przez które wychodził Mal.- To tylko mężczyzna, za którego wyjdę za mąż.
W każdym nieznajomym kryje się przyjaciel, którego się jeszcze nie spotkało...
Kiedy to miejsce złapie cię już w swoje szpony, gdy się pogodzisz z tym, że prędko stąd nie wyjdziesz, to może się okazać, że kontakty ze światem zewnętrznym będą bardzo, ale to bardzo trudne, ponieważ każdy taki kontakt, każdy najlżejszy choćby dotyk świata zewnętrznego przypomina ci o tym, co straciłaś. Co było ci drogie. I czego już nigdy możesz nie mieć.
Tak jak w tym starym powiedzeniu o krowie i mleku: jak chcesz się napić mleka, to nie musisz zaraz kupować krowy.
Przez lata słyszała o sobie te złe rzeczy, krzywdzono ją, wbijając jej do głowy, że jest brzydulą, choć nie było po temu powodów. Nic dziwnego, że była nieufna wobec ludzi, nie wiedziała, komu wierzyć. Można jej było tysiąc razy powtarzać, że jest piękna - i tak nie dawała temu wiary.
-Powinniśmy uważać, kiedy kłamiemy - mówię do Carole - One żyją. Kłamstwa żyją. Kiedy już je wypowiesz, potrzebują opieki, karmienia, uwagi, towarzystwa... miłości i czułości, jak przypuszczam, jak wszystko inne, co żyje i za co jesteśmy odpowiedzialni.
A uśmiech żmii potrafi być bardzo miły. O tak, naprawdę bardzo miły.
Ale wtedy miałam zaledwie piętnaście lat. Nie wiedziałam, że jeśli wrzucisz kamień głupiej decyzji do sadzawki swojego życia, to powstanie gigantyczna fala, która zmiecie każdego i wszystko, co napotka na swojej drodze.
Lalalalala! Jeśli nie będę słyszała, co on mówi, to ta rzecz się nie stanie.
Pokażcie mi taką osobę, która by w tej sytuacji nie skłamała, a ja wam pokażę kogoś, kto nigdy nie przeżył piekła.
(...)nie kochał mnie i miałam się z tym pogodzić. Innego wyjaśnienia nie widziałam. Teraz przewracał do góry nogami moją diagnozę stanu jego serca. Bo z jego ust padły te trzy słowa. Ale w tej sytuacji jednoznacznie je zdyskredytował. Niezależnie od tego, co się dalej zdarzy, będę się zawsze zastanawiała, dlaczego je powiedział. Czy powodowało nim prawdziwe uczucie, czy też bał się, że prześpię się z innym. Czy mnie kochał, czy po prostu chciał kontrolować?
Milczenie zawsze można jakoś wytłumaczyć, można je jednym słowem unieważnić. Niewłaściwe słowa niewłaściwie dobrane i wypowiedziane w niewłaściwym czasie mogą cię skazać na piekło.
Milczenie zawsze można jakoś wytłumaczyć, można je jednym słowem unieważnić. Niewłaściwe słowa niewłaściwie dobrane i wypowiedziane w niewłaściwym czasie mogą cię skazać na piekło. A co najmniej na więzienie.
W jego uśmiechu, jasnym, łagodnym i przyjaznym, zobaczyłam wszystko, co może być w życiu najlepszego.