Najnowsze artykuły
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Thomas de Jean
5
5,4/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,4/10średnia ocena książek autora
149 przeczytało książki autora
71 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Atlantyda i inne tajemnice Thomas de Jean
6,0
„Część pierwsza. Atlantyda według Otto Mucka” (s. 5 – 71) wygląda na skrót pracy Mucka (1892 – 1956) „Atlantis, die Welt vor der Sintflut” (Atlantyda, świat przed potopem)
https://1lib.pl/book/12811482/8cb6a0 w oryginale
https://avalonlibrary.net/ebooks/Otto%20Muck%20-%20The%20Secret%20of%20Atlantis.pdf po angielsku
Poza tytułem nazwisko Mucka w książce nie pada, stąd potrzebne wyjaśnienie.
Według platońskich dialogów „Timaios” i „Kritias” wiadomości o Atlantydzie otrzymał od kapłanów egipskich największy z Siedmiu Mędrców Solon, który „ustanowił prawa Ateńczykom na ich żądanie, a potem na dziesięć lat wyjechał z kraju w daleką podróż morską, aby świat zwiedzić, jak mówił, w rzeczywistości jednak dlatego, żeby go nie zmuszono do zniesienia jakiegoś z praw, które nadał. Na własną rękę nie mogli Ateńczycy tego uczynić, ponieważ zobowiązali się uroczystą przysięgą posługiwać się przez dziesięć lat prawami, jakie im Solon nada. Otóż z tego powodu, a zarazem dla zwiedzenia świata, wyjechał Solon i przybył naprzód do Egiptu do Amazysa…” (Herodot I, 29n tłum. Seweryn Hammer)
„Najpierw przybył do Egiptu. Przebywał tam, jak sam mówi:
u Nilu ujść w pobliżu kanopijskiego wybrzeża
(Νείλου ἐπὶ προχοῇσι Κανωβίδος ἐγγύθεν ἀκτῆς)
Przez pewien czas prowadził tam uczone rozmowy z Psenopisem Heliopolitą i Sonchisem Saitą, najbardziej uczonymi wśród tamtejszych kapłanów. Od nich usłyszał także, jak mówi Platon, opowiadanie o Atlantydzie i starał się przez swe utwory przenieść je także do Greków.” (Plutarch „Solon” 26 tłum. Mieczysław Brożek, ściśle biorąc u Platona kapłani nie zostają przedstawieni)
Kilkadziesiąt lat przed napisaniem tych dialogów Herodot pisał o jakichś Atlantach w Afryce Północnej „Do tego solnego wzgórza przylega góra, która nazywa się Atlas. Jest ona wąska i zewsząd zaokrąglona, a ma być tak wysoka, że szczytów jej nie można zobaczyć, nigdy bowiem nie są wolne od chmur – ani latem, ani zimą. Krajowcy mówią, że ta góra jest słupem niebios. Od niej też ci ludzie otrzymali nazwę, bo nazywają się Atlantami (Ἄτλαντες). Podobno nie jedzą oni nic żyjącego i nie mają żadnych sennych widzeń.” („Dzieje” IV, 184). Czy można ich utożsamić z Atlantydami?
„Tylko umarli niczego nie jedzą. Tylko umarłym nic się nie śni. Atlantyda zginęła, a z nią jej wszyscy mieszkańcy.” (s. 63, co jest powtórzeniem ze s. 67 książki Mucka)
Jeśli wyjaśnienie to nie jest prawidłowe, to przynajmniej pomysłowe.
Paręset lat później powtórzył to Pomponiusz Mela („Chorografia” I, 37) :
Ex his qui ultra deserta esse memorantur Atlantes solem exsecrantur et dum oritur et dum occidit ut ipsis agrisque pestiferum. Nomina singuli non habent, non vescuntur animalibus, neque illis in quiete qualia ceteris mortalibus visere datur.
„Mówią, że po tamtej stronie pustyni żyją Atlantowie. Oni to przeklinają Słońce podczas wchodu i zachodu, ponieważ jest nieszczęściem dla ludzi i dla ziemi. Pojedynczych imion nie posiadają, nie żywią się zwierzętami, ani też nie mają jak inni ludzie sennych widziadeł.” (tłum. Marian Golias)
Podobnie Pliniusz Starszy („Historia naturalna” V, 45) :
Atlantes degeneres sunt humani ritus, si credimus. Nam neque nominum ullorum inter ipsos appellatio est et solem orientem occidentemque dira inprecatione contuentur ut exitialem ipsis agrisque, neque in somno visunt qualia reliqui mortales.
„Jeśli można wierzyć pisarzom, Atlanci nie znają ludzkich zwyczajów, nie używają nazwisk, przeklinają Słońce wschodzące i zachodzące jako nieszczęście dla nich i ich pol. Nie mają widziadeł sennych jak inni ludzie.” (tłum. jw)
Brak imion też pasowałby do katastrofy, gdyż Hezjod nazywa martwych νώνυμνοι, bezimiennymi („Prace i dnie”, wiersz 154),lecz Mela i Pliniusz połączyli (na ile zasadnie?) w jedno dwa miejsca z Herodota, który krótko przed Atlantami opisywał „Atarantów (Ἀτάραντες) – jedyni to ze znanych nam ludzi, co nie mają specjalnych imion: wszyscy razem zwą się Atarantami, lecz poszczególni nie mają osobnych nazwisk (ἑκάστῳ αὐτῶν οὔνομα οὐδὲν κέεται). Przeklinają oni Słońce, gdy wysoko nad nimi stoi…”
„Elian (znany też jako Aelianus Claudius, nauczyciel krasomówstwa z przełomu II i III w. n.e. – przyp. tłum.) wskazuje na wzmianki Teopompa z Chios na temat jakiegoś tajemniczego kontynentu, którego opis pokrywa się w dużym stopniu z charakterystyką Atlantydy Platona. Owym leżącym na dalekim zachodzie kontynentem miała rządzić mityczna królowa Merope – córka libijskiego olbrzyma Atlasa. Chodzi tu – utrzymuje Elian – o tego samego Atlasa, który pojawia się w micie o dwunastu pracach Heraklesa jako mocarz, podtrzymujący sklepienie niebios, aby nie spadło na ziemię. Kraj królowej Merope mieli zaludniać Meropowie.” (s. 63 Μέροπας lp. Μέροψ „Obdarzony Mową”) Zaginiony kawałek VIII księgi Φιλιππικάι Ιστορίαι (Dziejów Filipa) Teopompa, o czym wiadomo ze Strabona („Geografia” 7, 3, 6 καὶ τὴν παρὰ Θεοπόμπῳ Μεροπίδα γῆν),znany tylko ze streszczenia dokonanego przez Eliana („Varia Historia” 3, 18) brak danych, na ile ścisłego. Już początek zdradza bajkowość (inaczej niż Platon, podkreślający prawdziwość opowieści),o krainie tej król Midas słyszy od leśnego bożka Sylena. Miała być ona niezmierzona (ἄπειρον),stały tam dwa wielkie miasta: Pokojowe i Wojenne. Najdziwniejsza zaś jest miejscowość zwana Anostos (Ἄνοστονς, Bez Powrotu),podobna do szczeliny (χάσμα),w której nie ma ani światła, ani ciemności, tylko wypełniona jest ciemnoczerwonym powietrzem (ἀέρα δὲ ἐπικεῖσθαι ἐρυθήματι μεμιγμένον θολερῷ). Przepływają tam dwie rzeki: Radości (Ἡδονή) i Smutku (Λύπη). Po obu ich brzegach rosną drzewa, właściwości owoców łatwo domyśleć się po nazwach rzek.
Przypomina to opis „Wysp Szczęśliwych” (Fortunatae Insulae) Pomponiusza Meli „Kto napije się wody z jednego źródła, może umrzeć ze śmiechu; środkiem zaradczym jest woda z drugiego źródła (altetum qui gustavere risu solvuntur in mortem; ita affectis remedium eft ex altero bibere)”. (III, 102, całkiem jak Optykola i Pesykola u Papcia Chmiela)
Meropia interpretowana bywa różnie, jako utopia bądź parodia dialogów Platona. Odmienne wyjaśnienie, zdaniem mym przekonujące, dał Mikołaj Żyrow „Атлантида. Основные проблемы атлантологии” s. 43n. Zatem Teopomp miałby skądś dane o Ameryce, miastach Majów czy Inków, oraz tamtejszych roślinach odurzających, jak krasnodrzew pospolity.
http://www.vixri.ru/d3/Zhirov%20N.%20_Atlantida.pdf
„W średniowieczu tradycja Atlantydy całkowicie zanika. Ten brak zainteresowania nikogo nie powinien dziwić, ponieważ były po temu aż dwa ważne powody. Jako pierwszy można wymienić negatywną i lekceważącą opinię wielkiego Arystotelesa na temat wiarygodności "bajki Platona".” (s. 64) Drugą czas 9000 lat, za długi na ówczesne pojęcia, oparte liczeniu „od stworzenia świata” .
Wypowiedź Arystotelesa znana jest pośrednio ze Strabona, co dziwniejsze, do Atlantydy odnoszona mylnie, vide:
https://www.jasoncolavito.com/blog/strabo-and-aristotle-on-atlantis-what-alternative-historians-dont-know
Podstawowe twierdzenie Mucka o zderzeniu z meteorem jako przyczynie zatopienia Atlantydy jest przedstawione bardzo skrótowo (s. 39),a uznawane przez niego za dowód zamrożone mamuty pominięte. A szkoda....
Z nowszych (czyli późniejszych od Mucka) De Jean powołuje się na „Trójkąt Bermudzki” Berlitza (s. 39n),a dokładnie na „Bimini Road” odkrytą na dnie morza w 1968: „Dostrzeżona po raz pierwszy z pokładu statku, kiedy morze było wyjątkowo czyste i spokojne, stanowiła (…) «rozległą powierzchnię, wyłożoną prostokątnymi i wielokątnymi płaskimi kamieniami o różnej wielkości i grubości, regularnymi i dokładnie dopasowanymi do siebie — stwarzała wrażenie, że jest tworem sztucznym. Kamienie te z pewnością leżały pod wodą przez długi czas, gdyż największe z nich miały zaokrąglone krawędzie, co upodabniało je do jakichś gigantycznych poduch lub bochnów chleba. Niektóre były idealnie prostokątne, inne miały kształt niemal doskonałego kwadratu. Należy pamiętać, że linie absolutnie proste nigdy nie występują w tworach naturalnych».” (s. 121n polskiego wydania z 1993)
Berlitz przytacza poszlaki mym zdaniem bardziej godne uwagi: „W roku 1956 naukowcy R. Malaise i P. Kolbe z Państwowego Muzeum w Sztokholmie w okolicach Grzbietu Atlantyckiego wydobyli szkieleciki okrzemków leżące na głębokości 3700 m. Ponieważ okrzemki żyły w środowisku słodkowodnym, musiały spoczywać kiedyś w wodach jakiegoś jeziora znajdującego się nad poziomem morza i widocznie później jezioro to wraz z lądem stało się fragmentem dna oceanu.” (tamże, s. 119)
Czy książka dostarcza przekonujące dowody katastrofy ? De Jean uważa, że tak, mym zdaniem mógłby bardziej się postarać, stąd piszę o „poszlakach”.
„Część druga. Ukryty świat” (s. 72 – 132) Potwór z Loch Ness, wąż morski i temuż podobnież.
Księga tajemnic i rzeczy niezwykłych Thomas de Jean
6,6
Są na świecie rzeczy, które w tradycyjny/ racjonalny sposób wyjaśnić niełatwo ...
Kogóż z nas nie pociągają różnego rodzaju sekrety i tajemnice, czy też zjawiska niezwykłe, a nawet niesamowite...? Szczególnie zaś te, które tak naprawdę nigdy do końca nie zostały wyjaśnione. Mimo, iż wszelkiej maści znawcy co i rusz prezentują nowe ich rozwiązania, ponoć (tym razem) te "jedynie słuszne". Choć, oczywiście, na ogół tylko ich własnym zdaniem ...
O wielu takich zdarzeniach poczytamy w niniejszej książce.
Nie mogło więc w niej zabraknąć tematyki UFO. Od dawien dawna bowiem spore rzesze ludzi interesują się latającymi obiektami, których pochodzenie owiane jest tajemnicą, i niełatwo je określić. Pojawiają się więc rozmaite spekulacje. Czy na ten przykład - są to maszyny przedstawicieli innych kosmicznych ras, co pewien czas doglądający Ziemi i jej mieszkańców ? Czy też może "produkty" prastarej cywilizacji, która (ponoć) od lat "ukrywa się"/ funcjonuje wewnątrz naszej planety, i wcale nie jest zainteresowana nawiązaniem bliższego kontaktu z ...nami ?
Teoretycznie za tym drugim aspektem przemawiałaby kwestia, że na Ziemi jest kilka szczególnych miejsc, gdzie owe "statki kosmiczne", chętnie i popularnie nazywane "UFO" - pojawiają się znacznie częściej, niż gdziekolwiek indziej...
Znajdziemy tu też rozdział poświęcony gigantom.
Któż z nas nie słyszał, że kiedyś po naszej planecie chodzili prawdziwi olbrzymi ?...
Starożytne pisma w przeróżny sposób tłumaczą ich pochodzenie. Np. w Biblii przeważa teza, iż były to dzieci ziemskich kobiet z ...przybyszami z nieba/kosmosu. Ale oprócz mitów z wielu zakątków świata - co jakiś czas znajdywane są też grobowce/ szczątki owych gigantów sugerujące, że w (dalekiej) przeszłości "coś mogło być na rzeczy". Jednak ta tematyka jest niezbyt chętnie rozwijana przez tak zwaną "oficjalną naukę"...
W książce tej poczytamy także o przeróżnych miejscach, które cieszą się "złą sławą", i których po prostu tak naprawdę lepiej jest unikać. Gdyż "negatywna" energia, mająca tam swoje siedlisko, osobom, powiedzmy - "postronnym, nieobeznanym z tematem" - może sprawić sporo (głównie psycho- fizycznych) problemów...
Są także inne, niekonwencjonalne i ciekawe tematy. Pewnie każdy znajdzie jakiś interesujący dla siebie.
Wierzyć we wszystko nie trzeba, ale poczytać i zapoznać się - warto...