Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend – Światowy Dzień Zwierząt 2024LubimyCzytać23
- ArtykułyReese Witherspoon i Harlan Coben piszą wspólną powieść. Premiera thrillera już w przyszłym rokuKonrad Wrzesiński11
- Artykuły„Smok Diplodok” już w kinach, czyli komiksowi bohaterowie na wielkich ekranachLubimyCzytać1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Zgarnij egzemplarz powieści „W cieniu Annapurny” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bogusława Urbaniak
9
3,0/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
3,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
7 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Trwałość i zmienność procesów starzenia się i starości
Bogusława Urbaniak, Rafał Zimny
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2021
Praca tymczasowa. Droga do kariery czy ślepy zaułek?
Bogusława Urbaniak, Piotr Olesiak
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2014
Zarządzanie zasobami ludzkimi. Problemy dydaktyki
Bogusława Urbaniak
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2008
Zarządzanie zasobami ludzkimi. Kreowanie nowoczesności. Raport 2007
Bogusława Urbaniak, Piotr Bohdziewicz
0,0 z ocen
3 czytelników 0 opinii
2007
Zarządzanie zasobami ludzkimi. Kreowanie nowoczesności. Raport 2006
Bogusława Urbaniak, Piotr Bohdziewicz
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2006
Zarządzanie zasobami ludzkimi. Kreowanie nowoczesności. Raport 2005
Bogusława Urbaniak, Piotr Bohdziewicz
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2005
Zarządzanie zasobami ludzkimi. Kreowanie nowoczesności. Raport 2004
Bogusława Urbaniak, Piotr Bohdziewicz
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2004
Najnowsze opinie o książkach autora
W poszukiwaniu zielonego ładu Zofia Wysokińska
3,0
Praca jest na styku nauk (ekonomii, socjologii, sozologii) z ideologią. O tym z resztą jesteśmy informowani na wstępie - "[Autorzy] podejmują zagadnienia związane z problemami wyrastającymi na styku systemów społeczno-gospodarczych i środowiska przyrodniczego. (...) Nawiązanie w tytule książki do Europejskiego Zielonego Ładu (EZŁ) nie jest przypadkowe, choć rozważania zawarte w monografii nie są wyłącznie wywodami na tematy związane z propozycją Komisji Europejskiej. Przedstawiona pod koniec 2019 roku koncepcja EZŁ (...) została zarekomendowana przez przewodniczącą Komisji Ursulę von der Leyen jako sposób na „pogodzenie gospodarki z naszą planetą”. W tym komunikacie Komisja zaktualizowała swoje zobowiązanie do rozwiązania problemów związanych z klimatem i środowiskiem naturalnym, które uznała za najważniejsze zadanie, jakie stoi przed obecnym pokoleniem. Europejski Zielony Ład to „[…] nowa strategia na rzecz wzrostu, której celem jest przekształcenie UE w sprawiedliwe i prosperujące społeczeństwo żyjące w nowoczesnej, zasobooszczędnej i konkurencyjnej gospodarce, która w 2050 roku osiągnie zerowy poziom emisji gazów cieplarnianych netto i w ramach której wzrost gospodarczy będzie oddzielony od wykorzystania zasobów naturalnych”. A wszystko to dla dobra ludzi i bezpiecznej przyszłości naszej cywilizacji." (s. 7-8).
Zagadnienia wokół "Zielonego ładu" są nastawione na realizację określonych planów politycznych, a takie publikacje mają na celu dorobienie im moralnego uzasadnienia (nawet jeśli przynajmniej część autorów szczerze wierzy w szlachetność swojej misji) . Stąd też dostajemy mieszankę rzetelnej wiedzy (jak jest, z przeglądem danych i teorii) oraz umoralniania (jak powinno być, jak powinien wyglądać świat) i propagandy (w jaki sposób powinniśmy do tego dążyć i dlaczego musimy dać jeszcze więcej władzy i pieniędzy politykom). Autorzy, poszukują odpowiedzi na postawione sobie pytania m.in. o źródłach postaw proekologicznych, mierzeniu "śladu węglowego", jakie działania na rzecz ochrony środowiska powinny podjąć korporacje itd. Stawiają się do roli naprawiaczy świata (który to już raz w historii...) jako intelektualiści z państwowych szkół, w służbie swoim mocodawcom-politykom (a nawet zagrzewają ich do śmielszych posunięć, o czym za chwilę). A jakie metody są przez nich najczęściej proponowane? Więcej kontroli, więcej podatków, więcej nakazów i zakazów, pauperyzacja.
Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy intelektualiści uważają Zielony ład za nową religię, proponuję zajrzeć już do rozdziału pierwszego. Autorka wytyka producentom podążającym za modą bycia "eko" pewne nieuczciwe praktyki, wliczając i podając oryginale nazwy grzechów ekologicznej nierzetelności - "The Six Sins of Greenwashing" [sic!]. Są tam wymienione "grzechy" greenwashingu: udawanie ochrony środowiska podczas gdy dzieje się coś zupełnie odwrotnego ("grzech łgarstwa"),pokazywanie jedynie "zielonej" części produkcji, a ukrywanie "brudnej" ("grzech ukrytych działań"),nieweryfikowalność zapewnień producenta o ekologicznym pochodzeniu ("grzech braku dowodu"),niezrozumiałość proekologicznego przekazu ("grzech niejasności"),a nawet informowanie o nieużywaniu szkodliwych substancji, które i tak zostały zakazane ("grzech nieistotności"),czy prezentowanie produktów ogólnie szkodliwych, ale pozytywnie wyróżniających się w swojej kategorii ("grzech mniejszego zła") (s. 31-32). Nie chodzi oczywiście, że nie ma nic złego w tych praktykach, tylko o to, że daje się im teologiczny wydźwięk, uzurpując podniesienie spraw ochrony środowiska do rangi sacrum.
Ten sam rozdział ma również swoje plusy w postaci zwięzłego przeprowadzenia przez psychologiczne i socjologiczne teorie, takie jak teoria postaw i modeli komunikacji językowych i typów kultur. Ta część jest bardzo ciekawa.
Następną kwestią jest poszukiwanie wiarygodnych "zielonych" danych statystycznych. Jest to typowo naukowy, metodologiczny rozdział i wygląda na rzetelny. Również kolejny rozdział, dotyczący mierzenia "śladu węglowego" jest typowo techniczny.
Prof. Neneman w rozdziale pt. "W jaki sposób podatki mogą pomóc w ochronie środowiska" (A czy w ogóle mogą?). We wprowadzeniu informuje również, że "Potrzeba ogromnych środków finansowych na ten cel, a mogą ich dostarczyć jedynie podatki – nie ma żadnego innego istotnego źródła środków poza przetransferowaniem ich za pomocą podatków z kieszeni mieszkańców – podatników – do wspólnej puli przeznaczonej na cele ekologiczne" (s. 66). Rozumiem, że według autora, takie globalne organizacje, jak WWF, Greenpeace, Friends of Earth, czy The Nature Conservancy, to organizacje rządowe, które środki otrzymują wyłącznie z podatków? Albo fundacje najbogatszych ludzi świata, jak Billa i Melindy Gatesów, Virgin Unite, Bloomberg Philantropies czy Bezos Earth Fund? One nie istnieją, czy są marginalne? Pan Neneman, jak na urzędnika państwowego przystało zdaje się ich nie zauważać, bądź celowo pomija prywatne i pozarządowe inicjatywy, arbitralnie rozstrzygając, że tylko pobór podatków umożliwia dostarczanie istotnych środków na ochronę środowiska.
Rozdział zaczyna się od przedstawienia "zawodności rynku", które w dużej mierze wynikają z kurczowego trzymania się przez ekonomistów głównego nurtu modelu konkurencji doskonałej (który jako statyczny model nigdy nie zaistnieje w dynamicznym świecie). Jedną z tych zawodności miałyby być "efekty zewnętrzne", które polegają na tym, że osoby nie biorące udział w transakcji, odczuwają jej (pozytywne lub negatywne) skutki. Przykładem jest sprzedaż i konsumpcja wyrobów tytoniowych, w której osoby postronne wdychają szkodliwy dym tytoniowy. Brak jednak nawet wzmianki o tym, że owe "negatywne efekty zewnętrzne" są wynikiem nieprzestrzegania praw własności (o czym pisze np. Rothbard w tytule polecanym przeze mnie na samym dole). Receptą na "wyrównanie" tych szkód miałyby być tzw. podatki Pigou. Są to podatki celowe, które zawierają się w cenie dóbr obciążonych efektami zewnętrznymi, z których środki miałyby być przeznaczone na obniżanie tych efektów lub walkę z ich skutkami. Na marginesie, o efektach zewnętrznych opodatkowania nie ma ani słowa. Tymczasem wbrew temu co twierdził Pigou, fabryki nie działały tak, jak gdyby koszty nakładane na innych nie miały znaczenia. Już w tamtych czasach (lata 20., 30. XX wieku) prawo (np. GB, USA) działało w ten sposób, że można było zaskarżyć fabrykę za wysyłanie zanieczyszczeń, które np. brudzą pranie na prywatnej posesji, a właściciele fabryk otwieranych na obszarach zamieszkałych, byli bardziej narażeni na koszty sądowe. To dawało impuls m.in. do montowania systemów redukujących zanieczyszczenia oraz budowania fabryk z dala od miejsc zamieszkania. Ponadto, to tzw. prawo deliktowe zapewniało, że pieniądze są wypłacane tylko tym, którzy odczuwają większe cierpienie w wyniku negatywnych efektów zewnętrznych. Niestety, od lat 40. XX wieku odchodzono od kwestii praw własności, a pojawiła się nowa kwestia - "dobra publiczne". Odtąd wszystkie bodźce, które działały na systemie ochrony własności, zostały zapomniane. O tym jednak się nie dowiecie z tego rozdziału. W tej książce nie stawia się na własność prywatną, tylko na interwencjonizm.
W podsumowaniu autor z niebywałą nabożnością rozpływa się nad "potężnym narzędziem wspierającym zieloną transformację naszego życia", jakim są podatki. Pisze: "Kluczem do sukcesu jest zmiana świadomości i społeczne przyzwolenie na stosowanie narzędzi fiskalnych, które mogą w dużym stopniu wspomóc realizację ambitnych celów ochrony środowiska. Trzeba pomóc politykom, by nabrali odwagi podejmowania odważnych decyzji" (s. 88). Mamy więc złych przedsiębiorców generujących negatywne efekty i szlachetnych polityków, których należy wspierać w zielonej krucjacie.
Rozdział piąty to tak naprawdę case study firmy Apple. Wydaje się gruntownie przeanalizowany. Studenci mogliby mieć go za przykład robienia tego typu analiz. Z jednej strony firmy tego kalibru chętnie się chwalą i dzielą się informacjami o swoich działaniach odpowiedzialnych społecznie, z drugiej znamienne jest to, że pokazuje się za wzór korporacje, które stać na wprowadzenie kosztownych rozwiązań. A te rozwiązania siłami lobbystów i polityków powoli stają się obowiązkowym standardem i dla maluczkich, którzy na swoim etapie mogą tego nie udźwignąć...
Rozdział "Czy wzrost PKB zawsze jest miarą sukcesu?" słusznie stawia pod wątpliwość mierzenie "sukcesu gospodarki" miarą jej wydatków (tym właśnie jest PKB, wskaźnik ilościowy, a nie jakościowy). Przedstawia krótkie tło historycznej praktyki liczenia PKB. Następnie autorka pisze o zasobach naturalnych, które nie są do uchwycenia w tym wskaźniku i dokonuje przeglądu poszukiwań alternatywnych mierników, które mogłyby być podstawią do mierzenia "zielonego wzrostu gospodarczego". Niestety, autorce również udzieliło się ideologizowanie, gdyż w podsumowaniu pisze "Jesteśmy mentalnymi niewolnikami kultu wzrostu, nawet jeśli dostrzegamy zagrożenia z tym związane (...) Koncepcja „dewzrostu” powoli przebija się do mainstreamowej debaty publicznej. Jakiej miary makroekonomicznej będziemy potrzebować, żeby „dewzrost” przedstawić opinii publicznej jako sukces? I czy będzie on zielony? To kolejne pytania, na które będziemy musieli szukać odpowiedzi" (s. 195). Co kryje się za tajemniczym "dewzrostem"? Jest to odgórne ograniczanie podaży i popytu, skutkujące hamowaniem wzrostu gospodarczego, a nastawione jest na poprawę warunków ekosystemów. W swojej bardziej radykalnej wersji sprowadza się do redukcji ludzkiej działalności z wielu regionów świata, a także ograniczenia wzrostu populacji ludzkiej. Nad tym jednak autorka się nie rozwodzi, pozostawiając nas tylko z pytaniem, czy "dewzrost" będzie zielony. Mam nadzieję, że już widać, jaka agenda kryje się za tym przedsięwzięciem.
Rozdział piętnasty, Pań: Michalak i Rydz-Żbikowskiej zasługuje na wyrazy uznania szczerym przyznaniem "Większość unijnych strategii czy rozporządzeń napisanych jest wysoce sformalizowanym językiem, niezrozumiałym dla większości społeczeństwa. Ponadto strategie te lub projekty zmian nakreślone są w sposób bardzo ogólnikowy, trudno jest jednoznacznie odczytać."(s. 279). Brawo! W końcu odrobina krytycyzmu.
Ostatni rozdział rozpoczyna się (kolejny raz) arbitralnym stwierdzeniem: "Zahamowanie zmian klimatycznych i degradacji środowiska jest najważniejszym egzystencjalnym wyzwaniem współczesnych czasów. Kwestią najwyższej wagi jest więc przejście od paliw kopalnych do odnawialnych źródeł energii oraz wprowadzenie cyrkularnej produkcji" (s. 334). Najważniejszym egzystencjalnym wyzwaniem są zmiany klimatyczne. Oświadczone... Książkę wydano w 2022 roku. Możliwe, że jej teksty zostały opracowane przed rosyjską inwazją na Ukrainę (i rozdział brzydko się zestarzał). A przecież kolejne regiony świata są pochłaniane przez konflikty, które mogą przerodzić się w konflikt globalny. Możliwe, że pokój nie jest sprawą egzystencjalną, albo nie jest najważniejszym wyzwaniem współczesnych czasów... Może. Ale śmiałe tezy wymagają równie poważnego uzasadnienia. Nie znalazłem takiego. Po prostu oświadcza się aksjomat, oczywistość, prawdę objawioną. Bądźmy zieloni, a świat będzie lepszy. Koszty? Jakie koszty? (Koszty to nie tylko rzeczy wyrażane w pieniądzu, ale każdy stan/sytuacja kontrfaktyczna utracona w wyniku podjęcia danego działania, a którą możemy subiektywnie wartościować).
I nawet jeśli w wielu sprawach słusznie zwraca się uwagę na zanieczyszczenia, na klimat, na degradację środowiska, to wciąż ma się nieodparte wrażenie, że autorzy biorą udział w jakiejś świętej misji, o których podstawy nie wolno pytać. Opinie są przedstawiane jako fakty. Sądy moralne (wartościujące) są przedstawiane jako tezy oznajmiające. To główny problem, jaki miałem z tą lekturą i główny zarzut, dlaczego uważam ją za manifest ideologiczny w naukowym przebraniu. Innym ważnym aspektem jest całkowite pominięcie roli własności prywatnej, jako sposobu na ochronę środowiska. Ale taki już mamy paradygmat, w naukach okołopolitycznych nie mówi się już o własności, tylko o "dobru wspólnym". Co mi to przypomina? Proszę się domyśleć.
Całą recenzję podsumuję cytatem ze "Zgubnej pychy rozumu" F. A. Hayeka:
"Z pewnością lepiej jest dla świata, by ludzie postępowali słusznie pod wpływem niewłaściwych motywów, niż żeby postępowali źle, kierując się najlepszymi intencjami."
_
Co w zamian?
1. Bjorn Lomborg, "Fałszywy alarm. Jak panika związana ze zmianami klimatu kosztuje nas biliony, krzywdzi biednych i nie ratuje planety" (Wydawnictwo WEI)
2. Michael Shellenberger, "Apokalipsy nie będzie! Dlaczego klimatyczny alarmizm szkodzi nam wszystkim" (CiS)
3. Alex Epstein, "Przyszłość paliw kopalnych. Dlaczego rozwój i dobrobyt ludzkości wymagają dalszego wykorzystywania ropy naftowej, węgla i gazu ziemnego" (Freedom Publishing)
4. Roger Scruton, "Zielona filozofia. Jak poważnie myśleć o naszej planecie" (Zysk i S-ka)
5. Murray Rothbard, "Prawa własności i zanieczyszczenie powietrza" (Instytut Ludwiga von Misesa)
Artykuły ze strony Instytutu Misesa (mises.pl):
- Walter Block, "Ochrona środowiska a wolność gospodarcza - głos za prawami własności";
- Zilvinas Silenas, "Kryzys żywnościowy na Sri Lance ujawnia zagrożenia ekologicznego planizmu";
- Jörg Guido Hülsmann, "Ekonomia polityczna zmian klimatycznych";
- Michael Malin, "Łowiska ochroni własność prywatna";
- Joakim Book, "Różnica między ekologią a ekonomią";
- Agnieszka Płonka, "Czy i jak (nie) mieszać nauki o klimacie z polityką klimatyczną";
- Mateusz Benedyk, "Od nauki o klimacie do polityki klimatycznej droga jest daleka";
- Mateusz Benedyk, "Ekonomia a zmiana klimatu";
- Art Carden, "Kalkulacja ekonomiczna w ekologicznej wspólnocie narodów";
- Tyler A. Watts, "Zrównoważony rozwój – zamach na ekonomię";
- Soham Patil, "Mit zawodności rynku".