cytaty z książek autora "Andrzej Kopacki"
Każdy nowy dzień jest kwiatem, który zakwita w naszych rękach. Nie przegap tego najpiękniejszego.
Czy ludzie nie powinni mówić sobie takich rzeczy? co czują, czego pragną. Powinni. Ale się obawiają.
Słowa mówione mają w sobie emocje, intencję. W zapisanych stwarza je sam czytelnik. Każdy na swój sposób.
Brak, strata, luka - to, czego nie ma, istnieje w nas silniej niż to, co jest.
Tak cudownie przyjmujesz pieszczotę”, powiedziałeś. Szkoda, że nie odpowiedziałem Ci wtedy: „Tak cudownie dajesz pieszczotę”.
Popełniłam błąd - jeśli kogoś nazwiesz, to ten ktoś w pewnym sensie zaczyna do ciebie należeć i nie ma już powrotu do stanu bezimienności.
Myślałem o chwilach, w których czas przyśpiesza, ale nie pogania nas ku starości, wręcz przeciwnie. Starzejemy się, kiedy stoi miejscu. Kiedy płynie we właściwym tempie. a wschody i zachody słońca trwają stosownie długo, mamy to, co najlepsze: władzę nad czasem.
Zaciekawione migdałowe oczy patrzyły na mnie z góry, a na ustach błąkał się uśmiech. Sympatycznie ironiczny. Nigdy jeszcze, odkąd człowiek nauczył się być ironiczny, ironia nie należała się nikomu tak bezapelacyjnie jak mnie teraz.
Doznajemy drugiej osoby, ale też - siebie przez tę osobę. Mężczyzna doznaje kobiety i za jej sprawą doznaje siebie. I na odwrót - w doskonałej harmonii.
Jak się ogląda obrazy na dwie pary oczu, to po chwili zaczyna się je oglądać na dwie pary rąk, dwie pary uszu, dwa serca, dwa ciała.
Ciesz się, jeśli masz za kim tęsknić. I naucz się tęsknić pięknie.
Rozkosz jest taka łatwa.
Jeszcze nie umiem o tym opowiadać. Ale po co to robić? Głupie pytanie - o szczęściu powinno się mówić, opowiadać je, nazywać. Żeby tak jak nieszczęście cieszyło się życiem wiecznym i było opisywane na wszelkie sposoby.
Przychodzi taki moment, kiedy trzeba by was kopnąć w dupę. Z całej siły. Jest nadzieja, że wtedy wrócicie do normalnego życia.
To właśnie jest w tobie urzekające. Że zawsze, jak masz jeden z tych swoich pomysłów, to on jest lepszy niż wszystkie inne pomysły świata.
Wiem, że patrzysz, kiedy tego nie widzę. I słuchasz mojego oddechu, kiedy o tym nie wiem.
Tak też można. W półśnie. To przyjemne. We mnie jest teraz środek świata. Wiesz, o czym mówi. Kiedy przestanie, oplotę cię rękami, nogami i pokażę, jak kobieta, senna, z zarumienioną twarzą, prowadzi mężczyznę na szczyt. Jak go tuli, kiedy dotrze na miejsce. I słucha opowieści, którą on w niej zostawia.
Czy osobie, którą przestało się kochać, nie lepiej powiedzieć prawdę i po prostu odejść?
Nie martwmy się starymi pomysłami, z których trzeba zrezygnować, może do czegoś nam się przydadzą.
Zauroczenie nie gaśnie tak długo, jak długo ludzie, którzy przekroczyli wszelkie granice intymności, mogą i chcą dalej do siebie mówić, opowiadać siebie, ile dusza zapragnie.
A wiesz, co ja myślę o miłości? Że wszystkie teorie są licha warte.
Słońce podobno jest lekarstwem na niepokoje. Tak jak trwonienie czasu z ukochanym facetem. Choćby na naukę gry w szachy.
Proszę, rozbaw mnie jakimś zdaniem o miłości, które mnie rozbawi, żebym w nią nigdy nie wątpiła.
Wciąż odkrywali w sobie coś, co uchylało kolejne drzwi. I wzbudzało ciekawość. Najpierw tęsknota za jego ciałem. Potem za zdaniami. Potem, no wiesz - róże, gesty, spojrzenia, uśmiech. I tak dalej, i tak dalej. I nagle zatęskniła za całym M.
Wybrali najbardziej okrężną drogę do siebie. Odmówili sobie tylu rzeczy. Gdyby postanowili inaczej, nie musieliby tęsknić ani tyle gadać. Mogliby sobie razem milczeć, wspólnie tracić czas i jeść tę jajecznicę, kiedy tylko zechcą. Odmawiali sobie nawet słowa "miłość".
Miłość nas obnaża, czyni doskonale bezbronnymi. Widać ją po naszych twarzach, gestach, spojrzeniach i uśmiechach, bo nas zmienia; wodzi za nos, nakłania do rzeczy, na które przedtem nie było nas stać. Czasem daje siłę, a czasem bezlitośnie osłabia. Wypełnia nam świat, odbiera w nim miejsce na cokolwiek innego niż ona sama, surowa księżna, figlarka, czarownica. I może dopiero w chwili, kiedy na dobre wtrąci nas do swojego lochu, powie przymilnie: "Gdzie ci będzie lepiej? Czekaj spokojnie, aż sczeźniesz". Tak (jednak) chroni swoich jeńców - ślepych, głuchych, niemych.
I jeszcze jedno: nie można jej wezwać, nie można przed nią uciec. Czy to nie jest najlepszy dowód na istnienie mocy nadprzyrodzonych?