cytaty z książek autora "John Lynch"
Trzask szklanki Fernanda rozbijającej się o wyświetlane na ścianie zdjęcie twarzy Trumana Chase’a wyrwał obu doradców z zamyślenia. – Ile razy muszę wam przypominać, chłopcy? Teraz, kiedy jestem większościowym właścicielem Arki, tylko w jeden sposób zamierzam... – urwał w pół zdania i poprawił się: – Tylko w jeden sposób możemy zmaksymalizować wartość naszego funduszu: trzeba wycisnąć ostatniego centa z każdej firmy z naszego portfolio. A nie uda się tego zrobić bez lekkiego rozlewu krwi.
Południowym lotem Lufthansy z Frankfurtu podróżowali w większości wysocy niemieccy biznesmeni w średnim wieku, w ciemnych i drogich garniturach. Choć Fernando był niższy i bardziej pulchny niż cała reszta, to wręcz ociekał pewnością siebie i dyskretnym poczuciem wyższości. Wyróżniał się wyraźnie śródziemnomorską urodą, a zwłaszcza długimi, czarnymi, układającymi się w fale włosami, utrzymywanymi w tej formie przez codzienne poranne trzydziestosekundowe spryskiwanie lakierem. Wart tysiąc pięćset dolarów jedwabny szalik Gucciego, trzykrotnie luźno owinięty wokół szyi, też wybijał się z morza krawatów Hugo Bossa. Drwiący uśmieszek sugerował, że Portorykańczyk wie coś, o czym inni nie mają pojęcia.
Oprócz samego Baltic Mundialu transakcja obejmowała też przejęcie biur oraz personelu funduszu w Sztokholmie, Rydze, Kijowie i Warszawie. Fernando nie marnował czasu, szybko zmienił nazwę Baltic Mundial na Arka CEE – Central & Eastern Europe. Tomasi nakazał warszawskiemu przedstawicielowi zebranie całego personelu funduszu – dwudziestu kilku osób – w Warszawie. Oficjalnie – na przyjęcie powitalne. Tak naprawdę jednak chciał poznać cały zespół równocześnie, pogadać z ludźmi prywatnie i zdecydować, kogo warto zostawić.