Yuri Slezkine

Historia stara jak Świat. Apostołowie, kolejnej nowej wiary trafiają ze swoimi naukami na sprzyjający czas upadku poprzedniego systemu. Nie ważne jak groteskowo i fałszywie wyglądają w swoich skórzanych płaszczach, wysokich butach w zestawie z drucianymi okularami moli książkowych. Mają do zaproponowania skołatanym kataklizmem wojny ludzkim sercom kompletnie nowe uniwersum moralne i światopoglądowe. Lub w ramach alternatywy przemoc o skali nie znanej mieszczaństwu z belle epoque.Skupieni wokół swojego proroka wierzą bezgranicznie, że każdy gwałt jest usprawiedliwiony dobrem tych, o których dusze w swoim mniemaniu walczą. I w rezultacie zadają tych gwałtów ocean. Na kupie gruzów i kości (głównie kości) budują dom. Zasiedlają go i obrastają tłuszczem mimowolnie powielając mieszczańskie rytuały, których tak nienawidzili. Spokojnie gromadzą zatem bibeloty, makatki i święte obrazy proroków rewolucji. Celebrują rytuały. Zatrudniają służbę i guwernantki dla swoich dzieci. Na dole wita ich portier na górze zaś czeka niedostępna pokaźnej części Moskwian ciepła kąpiel. Skórzane płaszcze samców alfa parcieja w szafach. Nie spodziewają się zupełnie, że już za moment zostaną złożeni w wielkiej zbiorowej ofierze na ołtarzu, który sami zbudowali. Skupieni na kontemplowaniu swojego dzieła nie słyszą wesołych dźwięków ostrzenia ofiarnego noża. Niby to wszystko jasne i przewidywalne. Obserwowaliśmy to wszak tyle razy. A jednak zawsze znajdą się liczni chętni na posadę apostołów nowej wiary. Z tych samych powodów dla których pewnikiem oberwiesz dziś po łbie wychodząc na ulicę amerykańskich metropolii w koszulce z napisem All lives matter.