cytaty z książek autora "Kamila Bryksy"
Oliwia z niepokojem patrzyła przez przednią szybę. Czuła respekt przed naturą. Przed tym, czym człowiek nie potrafił sterować.
Kim jestem? To pytanie wybrzmiewało w jej głowie. Bała się, że odpowiedź nie jest taka prosta, jeśli weźmie pod uwagę mieszankę genów, z której powstała.
Decyzje w życiu podejmował szybko. Nie potrzebował wielogodzinnych rozmyślań, żeby kupić mieszkanie, wyprowadzić się, wybrać miejsce wakacyjnego wyjazdu albo się zaręczyć. Nie roztrząsał, nie robił listy argumentów za i przeciw ani nie dzwonił do znajomych z prośbą o radę. Większości spontanicznych decyzji nie żałował. Do podjęcia tej potrzebował jeszcze kilku łyków kawy i jednego głębokiego oddechu.
Uwielbiał swoją pracę. Zanim zdecydował się na zatrudienie w ArtProjeccie, zaproponowano mu pracę w kilku innych miejscach w Białymstoku. Był jednym z najbardziej cenionych pracowników w biurze, a dyrektor zawsze liczył się z jego zdaniem. Mimo to zupełnie nie zdziwił go ten telefon.
W dwa tysiące siedemnastym roku imieniem Bernard nazwano jedynie dwudziestu dwóch chłopców. Statystyk z tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego trzeciego roku nie udało mu się znaleźć, ale nie spodziewał się, żeby wynik był znacząco wyższy. Wśród ludzi noszących to imię znaleźli się: księża, politycy, piłkarze, muzycy, aktorzy, malarze, wojskowi, pisarze, a nawet rzeźbiarze.
Stała pod blokiem, w którym mieszkała zamordowana wczoraj Marta. Rozglądała się wokół. Zaskoczyła ją panująca tutaj normalność. Spodziewała się cichych, milczących spojrzeń sąsiadów albo przeciwnie - głośnych lamentów dobiegających z okien.