Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ian Buruma
5
7,1/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
70 przeczytało książki autora
172 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Śmierć w Amsterdamie. Zabójstwo Theo van Gogha i granice tolerancji
Ian Buruma
7,4 z 21 ocen
69 czytelników 3 opinie
2008
Misjonarz i libertyn. Eros i dyplomacja. Polityka na Wschodzie i Zachodzie
Ian Buruma
7,3 z 3 ocen
20 czytelników 0 opinii
2005
Inventing Japan: 1853-1964 (Modern Library Chronicles)
Ian Buruma
8,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
2004
Najnowsze opinie o książkach autora
Rok zerowy. Historia roku 1945 Ian Buruma
6,9
Rok 1945 to rok grozy!
„Rok bólu i cierpienia, rozczarowania i zażenowania, i poniżenia, i pokuty.” – donosił ówczesny japoński „Times”. I dokładnie takie odniosłam wrażenie po przeczytaniu tego obszernego opracowania historycznego, zgadzając się z jego autorem, że „skala ludzkiego nieszczęścia, jakie było pokłosiem wojny, jest tak monstrualna, że wszelkie porównania są tu praktycznie daremne”. Używane określenia przeze mnie i dziennikarzy próbują tylko ją przybliżyć do znanej dotychczas miary. Rok 1945 poszerzył ją o wiele stopni między innymi o pojęcie Holocaustu. Na okładce widnieje jego przyjęta nazwa w publikacjach – Rok Zerowy. Dla innych jednak mógł być rokiem nadziei albo rokiem chaosu. Jego wielość nazw świadczy o jednym – o niemożliwości jednoznacznego określenia jego charakteru. Ogarnięcia jednym pojęciem tego wszystkiego, co działo się w ciągu tych 365 dni. Szczególnie począwszy od granicznej daty majowej. Zarówno wśród ludności cywilnej tęskniącej za normalnym życiem i wśród rządów państw mających nadzieję na nowy, korzystny układ sił politycznych wytyczonych nowymi granicami państw. Autor, podejmując się opisania tego burzliwego okresu, dokonał prawie niemożliwego – odtworzył bardzo skomplikowany i dynamiczny obraz świata tuż po wojnie od Europy po Azję z USA włącznie, ukazując zachodzące w nich skomplikowane procesy gospodarcze, społeczne, militarne, polityczne, demograficzne i psychologiczne w odniesieniu do jednostki i narodów. Znalazł dla nich wspólny schemat, który podzielił na trzy etapy z podetapami, czyniąc z nich jednocześnie nazwy poszczególnych rozdziałów i podrozdziałów wymienionych w spisie treści. To one były konstrukcją przekazu, wskazującą kierunek odtwarzania przebiegu wydarzeń składających się na procesy zachodzące w człowieku, w społeczeństwach, narodach, państwach i na kontynentach.
Nie jest to jednak tylko opracowanie historyczne, relacja czy nawet interpretacja.
To również osobista publikacja z wątkami rodzinnymi.Wprawdzie powstała z fascynacji historią okresu tuż po zakończeniu wojny zrodzonej pod wpływem najnowszych konfliktów zbrojnych XXI wieku, ale i również z powodu wojennych losów ojca autora, które sprawiły, że zainteresował się tym, „co właściwie wydarzyło się zaraz po najbardziej wyniszczającej wojnie w historii ludzkości.” Chciał w ten sposób odpowiedzieć sobie na kilka pytań: „W jaki sposób świat podnosi się z upadku? Co się dzieje, kiedy miliony ludzi głodują albo pragną krwawej zemsty?Jak społeczeństwa, albo „cywilizacja” (modne słowo w tamtych czasach),powstają z kolan?” Oglądane zdjęcia z lat wojny i powojnia w rodzinnym albumie nie odpowiadały mu na te pytania. Nie było na nich widać, jak ojciec, i jemu podobni, „umiera z głodu i wyczerpania, jak dręczą go wszy, jak wraz z towarzyszami używa błotnistego leja po bombie nie tylko jako toalety, ale także jako jedynej dostępnej umywalni”.
A właśnie to chciał zobaczyć!
Jak napisał w prologu – „Chciałem się dowiedzieć, przez co przeszedł mój ojciec, gdyż to pomaga mi pojąć, kim jestem i kim jesteśmy my wszyscy.” Był przekonany, że bez tego „nie rozumie się własnych czasów.” Zebrał w tym celu bardzo bogaty materiał źródłowy, na którego fragmenty często się powoływał. Cytował relacje więźniów z obozów jenieckich i koncentracyjnych, wypowiedzi polityków, dowódców wojskowych i zwykłych żołnierzy, sprawozdania z posiedzeń rządowych i sądowych, teksty literackie pisarzy (w tym Tadeusza Borowskiego) czy fragmenty artykułów z gazet. Wszystkie pochodzące od naocznych świadków ówczesnych wydarzeń. Wachlarz relacjonujących obejmował pełny przekrój społeczny od zwykłego człowieka po znane nazwiska. Każda relacja miała swoją bezcenną wartość. Każda budowała obraz Roku Zerowego.
Przerażający i przygnębiający!
Koniec wojny nie oznaczał powrotu bezpieczeństwa i odejście widma wszechobecnej śmierci. Wręcz przeciwnie. To był czas ich kontynuacji, chociaż ze zmienionymi źródłami – czystki polityczne, pogromy na tle rasowym, powszechne gwałty na kobietach i dzieciach, wendety na kolaborantach, zdrajcach i oprawcach („w Dachau amerykańscy wojskowi nie interweniowali, gdy więźniowie linczowali esesmanów, topiąc ich, rżnąc nożami, dusząc lub tłukąc łopatami na śmierć”),zemsta na pokonanych w myśl informacji umieszczonej na przygranicznej drodze – „Żołnierzu, jesteś już w Niemczech – mścij się na hitlerowcach”, głód, choroby na granicy pandemonium, fale przesiedleń, grabieże mienia w mikro i makroskali, prostytucja i rozwiązłość seksualna liczona gwałtownym wzrostem chorób wenerycznych i przyrostem naturalnym dzieci nieślubnych, rozprzężenie moralne i gra polityczna ze skutkami masowych rzezi, wprowadzająca nowe układy zależności politycznych i militarnych w Europie i Azji. A nad tym wszystkim, paradoksalnie, unosił się duch nadziei na powrót do normalności, wbrew faktom, że „powrót ten nie jest możliwy, że przedwojenny świat przeminął bezpowrotnie”.
Autor nie oszczędził mi detali, opisując ze szczegółami gehennę głodu, gwałtu, zemsty, chorób, ilustrowanych wymownymi liczby. Bardzo szybko uleciało ze mnie przekonanie wyniesione ze szkolnych podręczników, w których się o tym nie wspominało, bo wyzwolenie było czasem tylko radości i budowania, co ilustrowały zdjęcia szczęśliwych, wiwatujących ludzi. W tej publikacji są i takie fotografie, ale ukryta w nich prawda jest nareszcie widoczna. Oglądając takie zdjęcia z 1945 roku, wiem, co kryje się za tymi tańczącymi żołnierzami radzieckimi w Berlinie.
Bezkompromisowa i bezwzględna prawda, obnażona w tej książce.
Zgliszcza miast i wsi oraz ludzkich wraków z traumą wojny i widmem śmierci w czasie chaosu. Ale i początek wydarzeń, których jesteśmy obecnie uczestnikami i udziałowcami. Chociażby powstanie Unii Europejskiej, która jest wynikiem i uosobieniem powojennego postanowienia – Nigdy więcej wojny! Konsolidacja narodów europejskich ma temu, według założeń budowniczych świata powojennego, zapobiec. Nie chcę tej okrutnej powtórki z historii, dlatego, w obliczu wojny za naszą wschodnią granicą, kurczowo trzymam się przekonania autora – „zjednoczona Europa stanowi gwarancję, że Europejczycy już nigdy więcej nie będą toczyć bratobójczej wojny. Przynajmniej w tym zakresie idealizm 1945 roku jak dotąd się opłaca”.
Jak dotąd.
http://naostrzuksiazki.pl/
Śmierć w Amsterdamie. Zabójstwo Theo van Gogha i granice tolerancji Ian Buruma
7,4
Historię XX-wiecznego, postkolonialnego i powojennego spadku Holendrów, opisuje Ian Buruma w swojej książce „Śmierć w Amsterdamie. Zabójstwo Theo van Gogha i granice tolerancji”. Z chirurgiczną wręcz precyzją rozbiera społeczeństwo holenderskie ostatnich lat, analizując kluczowe wydarzenia i postacie, które przyczyniły się (lub przeciwnie) do pewnych wydarzeń. Buruma przywołuje historię niezwykle popularnego, lecz kontrowersyjnego (można mieć wrażenie, że „kontrowersyjny” to jeden z narodowych przymiotników określających Holendrów) polityka, Pima Fortuyna, łączącego w sobie mocno liberalne zachowania i styl bycia z ostro konserwatywnymi poglądami, przechodząc przez postacie wspomnianych już Theo van Gogha i Ayaan Hirsi Ali. Zastanawia się na ile ich społeczne angażowanie się wpłynęło na obecną sytuację w kraju, a także jaki wpływ na nią miały wydarzenia wcześniejsze.
Oprócz postaci najbardziej znanych i oczywistych dla świata holenderskiej polityki i kultury, Ian Buruma przeprowadza dziesiątki rozmów z osobami mniej znanymi, lecz równie ważnymi, często mającymi większe pojęcie o otaczającym ich świecie od osób na najwyższych szczeblach. I chociaż źródeł głównych problemów dopatruje się w narodach afrykańskich czy azjatyckich, nie ocenia ich, a stara się zrozumieć jak polityczne zaniechania, od których Holandia odcinała się od czasów wojny, doprowadziły do ich obecnej sytuacji. Sięga wręcz głębiej, nie skupiając się tylko na Marokańczykach czy Molukańczykach, a poruszając też kwestie imigrantów z Surinamu czy byłej Jugosławii, ze szczególnym uwzględnieniem mocno muzułmańskiej Bośni. Bo chociaż prowadzi dyskusje z wieloma muzułmanami, to właśnie w islamie dopatruje się największych głównej przyczyny załamania holenderskiej otwartości i wielokulturowości. Szczególnie w różnicach między kulturą świata islamskiego a europejskiego i braku zrozumienia jednej dla drugiej.
„Śmierć w Amsterdamie” to zgrabne połączenie dziennikarskich faktów z językiem kojarzącym się z najlepszymi powieściami sensacyjnymi; mariaż literackiego reportażu z niemal naukowym sprawozdaniem z innego kraju. Te połączenia sprawiają, że jest to lektura trudna, ale poruszana tematyka czyni ją szalenie interesującą. Dzięki niej kolejny raz można zauważyć jak wielkie różnice społeczne i mentalne dzielą Polskę i Holandię, mimo niewielkiej odległości geograficznej i kulturowej. Lektura „Śmierci w Amsterdamie” dodatkowo pozwala zrozumieć co tak naprawdę dzieje się w sercu Europy i dlaczego sytuacja, w której znajduje się nasz kontynent, jest trudna, jeśli nie niemożliwa do opanowania bez podsycania wzajemnych niechęci po obu stronach. Granice tolerancji są bowiem na tyle tylko szerokie, na ile pozwala nasz własny umysł, a żeby zrozumieć wszystkich, trzeba zrozumieć najpierw jednostkę. Nigdy odwrotnie.
Po bardziej szczegółową recenzję zapraszam do siebie - https://kulturalnynihilista.pl/smierc-w-amsterdamie-zabojstwo-theo-van-gogha-i-granice-tolerancji-ian-buruma-holandia-cz-10/