cytaty z książek autora "Katarzyna Garczyk"
Zacząłeś się gubić w tym, co mówisz. Potem cię pocałowałam, w cały świat się zatrząsł i myślałam, że zaraz się skończy. To było nie do opisania i to uczucie dalej mi towarzyszy, nawet teraz, gdy cię widzę. - Na moment przerywa, przełykać łzy, a potem kontynuuje: - Tamten dzień był najpiękniejszym w moim życiu. Było słonecznie, zupełnie jak dziś, a dzień z każdą, choć był szary, stawał się piękniejszy. To twoja zasługa. Wprowadziłeś jasność i odgoniłeś mrok. Chociaż na chwile, za co jestem ci wdzięczna. I choć nie masz pojęcia, jak bardzo cię kocham, bo nie mówiłam ci tego zbyt często, to wiem, że ty także kochałeś mnie. Tak więc po prostu dziękuję. Za to, że byłeś przy mnie i uratowałeś przed samą sobą.
Czy dobrze słyszę? Dla niego rozrywką jest zadawanie cierpienia innym? Dlaczego mnie to dziwi? Po raz tysięczny powtarzam: to psychol. Dodatkowo z zaburzeniami osobowości i zespołem stresu pourazowego. I jest aspołeczny.
(...) sztuką nie jest się zakochać. Sztuką jest bycie razem, co wymaga mądrości, pracy i praktyki.
Najbardziej bezbronne są przy nas osoby, które ufają nam bezgranicznie i oddają świadomie skrawek duszy, a może i od razu całość. Pokładają w nas nadzieję, uczucia i miłość, a my zbieramy to wszystko i trzymamy w bezpiecznym miejscu do momentu, gdy postanowimy to wykorzystać.
Mam na sobie krótką spódniczkę i bluzkę na ramiączkach. Czy powinnam się uśmiechać? Czy powinnam zwracać na niego uwagę? Czy tymi gestami daję mu nieme za proszenie do zainteresowania się mną? Kobieta nigdy nie powinna się tak czuć i analizować swojego zachowania. Nieważne, jak wygląda i co ma na sobie”.
Świadomość, że wie wszystko, co robię, przeraża. Rozglądam się po pomieszczeniu, zawieszam nawet wzrok na klamce, by na niego nie patrzeć. Nie chcę ujrzeć pustki. To straszne, nie widzieć w czyichś oczach kompletnie nic”.
Znika wtedy wszystko, co mogłoby być uznane za normalne, a w oczach pojawiają się pustka i obojętność. Dystans i chłód. Złość i gniew. Nie wiem, na co jest zły. Wygląda, jakby miał żal do całego świata.
Nie rusza. Odpala silnik i wgapia się w punkt przed sobą. Często tak robi, jakby powracał gdzieś wspomnieniami i zatapiał się w nich coraz głębiej. Oczy ma otwarte. Pochłaniają go własne myśli. Mija minuta za minutą, a on nie zmienia pozycji, jedynie zaciska mocniej palce na kierownicy, aż bieleją mu kostki. Wpada w trans i wybudza się z niego, gdy uderzam łokciem o tapicerkę.
Spogląda na mnie dziwnie. Bez maski, bez pustki. Normalnie. Mruga i powraca potwór.