cytaty z książek autora "Blaise Cendrars"
Lektura zalicza się naprawdę do praktyk magicznych świadomości, ujawniających jedna z najmniej znanych cech człowieka, cechę, która wyposaża go w wielka władzę: jest to zdolność bycia w dwóch miejscach równocześnie i izolacji , abstrahowania się – i tak człowiek opuszcza własne życie, nie tracąc kontaktu z życiem. Krotko mówiąc: dokonuje aktu komunii z wszystkością, jeśli nawet w nic już nie wierzy.
Ciekaw jestem, jaki rodzaj upadków mógł uprawiać przed śmiercią ten biedny Radiguet, on, który ledwie mleko obeschło mu pod nosem, dosiadał Pegaza i ulatywał... jak ulatywać chciał często mój jeż-niezgrabiasz.
W Dompierre ludzie ulatywali w powietrze, i to całymi plutonami, zdmuchiwani przez potworne wybuchy min, wybuchy łańcuchowe, komora eksplodowała za komorą, niejeden spadał już tylko pod postacią krwawego deszczu.
W białe wino odcinek nasz nie obfitował raczej, lał się za to ów specjalny rodzaj wińska czerwonego — i wszyscy byli pijani trwogą, znużeniem i tym nowym winem z Apokalipsy.
Z samej swojej definicji dziewica pod względem seksualnym jest zdolna do wszystkiego.
Kiedy się kocha, musi się umieć śpiewać, biegać, jeść, gwizdać. I trzeba nauczyć się dobrze pracować.
Mam zamiar przenieść się do Szwajcarii. Zawsze marzyłem o kraju, w którym góry są wyższe od podatków.
Czy to naprawdę warto wysyłać wielkiego człowieka na inspekcję nieznanego kraju, jeśli ten wielki człowiek tak spierniczał, że nie chce mu się pić w upał?
A my do końca wojny zostalibyśmy w La Grenouillère, tak tam było przytulnie,
lecz idąc na tyły, nie byliśmy nigdy pewni, czy wrócimy, i na tym polegało trzecie wielkie świństwo tej wojny, że nie wiedzieliśmy,
czy ujrzymy jeszcze ten zaciszny kącik, który urządziliśmy sobie z nakładem najwyższych kosztów, i to na odcinku najbardziej zrąbywanym,
szałasy zbudowane z takim trudem, minimalny komfort, który nie bacząc na ryzyko zdołaliśmy tam zaprowadzić, okopy wyporządzone wśród olbrzymich wysiłków,
odwagi, wytrwałości, zbijającego z nóg uporu, bo setki i setki razy musieliśmy wszystko zaczynać od nowa,
uginaliśmy się dźwigając bale, szpule drutu kolczastego, belki, tarcze pancerne, arkusze falistej blachy, ciężary wszelkiego rodzaju, skrzynie z amunicją, a częściej broniliśmy tych naszych stanowisk
łopatą i motyką, niż karabinem. Były to cierpienia szare i skromne. Temu wszystkiemu zbywało na chwale.
Ale znałem niejednego, co pokochał wreszcie swój szaniec, nawet jeśli tkwił tam całą zimę po pas w wodzie, gdyż był to jedyny skrawek ukochanej francuskiej ziemi,
jaki posiadał kiedykolwiek na własność, bronił go, bronił tej dziury, co przybierała jego kształt, a w końcu kształt ów odtworzyła dokładnie, jak forma,
ponieważ wciąż opierał się łokciami, plecami, szorował ją brzuchem i tyłkiem w godzinach nużącego czuwania i chandry, kochał tę dziurę,
jeśli nawet za dnia horyzont miał przesłonięty gębą truposza lub ograniczony szańcem naprzeciw, tę własną ludzką dziurę, co zawalając się odziewała żołnierza w mundur z błota
i gdzie przy każdej zmianie ten lub ów znajdował grób, jak w sraczu bez wyjścia, o słodka Francjo, piękna mogiło moja!
Lektura, zjawisko przedziwne: unicestwia czas, zawrotnie odmienia przestrzeń, ale z tej racji nie wstrzymuje oddechu i nie odbiera życia czytelnikowi. Unosi nas latający dywan. Czarodziejską czapkę Fortunasa wkładamy na głowę. Uważamy się za niewidzialnych, nieobecnych, chociaż jesteśmy wszechobecni, tam nawet, rozgorączkowani, z tą książką w ręku, którą pożeramy, zjadamy oczyma, jakbyśmy praktykując białą magię karmili nasz umysł.
To potrafią tylko dwaj niepoprawni globtroterzy gawędząc chaotycznie, trącając się kieliszkami, a którzy uścisnąwszy sobie ręce na pożegnanie nawet nie pomyślą, by przedstawić się sobie wzajem, tak dalece są pod wrażeniem, że się znają – rozprawiając bowiem o całym świecie, w gruncie rzeczy rozprawiają tylko o sobie samych.
Czym jest najprzepyszniejsze widowisko przyrody, jeśli nie odkryjemy zaszytego wśród niej człowieka, nie ujrzymy go i nie napotkamy?
Teraz, kiedy wielkie podróże latem są modne, pytają mnie często, jaka jest najpiękniejsza z wypraw morskich. Najpiękniejsza z pewnością jest ta, która unosi was jak najdalej.