Urodziła się w Niemczech. Tuż po studiach wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie zajęła się tłumaczeniami. Ukończyła trzyletni kurs kreatywnego pisania, a jej opowiadania ukazywały się w Internecie i w magazynach literackich. Obecnie mieszka w środkowym Teksasie z mężem, córką i dwoma labradorami. Jest weganką, chętnie angażuje się w pomoc zwierzętom. Należy do Sisters In Crime, międzynarodowej organizacji zrzeszającej autorki powieści kryminalnych. „Gdzie jest Mia?” to jej pierwsza książka.http://www.alexandraburt.com/
Książka ciekawa, momentami trzymająca w napięciu. Jednak w pewnym momencie zaczyna się dłużyć. Mamy tu dużo opisów wyobrażeń bohaterki itp. Zawiodło mnie też troszkę zakończenie, a dokładniej to jak krótkie ono było. Po prostu zostawiło niedosyt. Sprawa, która ciągnie się przez całą grubą książkę została zakończona zbyt szybko, bez podania informacji, których czytelnik pożąda :)
Historia miała potencjał, jednak został on zmarnowany. Nie było tutaj ani jednej postaci, którą bym polubiła. Zachowanie głównej bohaterki było naprawdę nielogiczne. Gdyby od razu zadzwoniła na policję to całej tej sytuacji by nie było. Jej depresja poporodowa była dobrze opisana jednak moim zdaniem jej dolega jeszcze coś innego. Jej myśli brzmiały jak myśli szalonej osoby. Można wierzyć w swoje zapominalstwo wynikające z zmęczenia ale ona wątpi przez pewien czas w to, czy w ogóle urodziła córkę!
Mamy jeszcze jej męża, który jest totalnym dupkiem. Ten aspekt był akurat świetnie opisany.
Książka ma swoje plusy jednak ja męczyłam się przy niej strasznie. Tu zostało zdecydowanie wrzucone za dużo rzeczy. Gdyby ta książka skupiała się głównie na tej depresji albo głównie na wątku kryminalnym to byłaby przyjemniejsza. I wiadome byłoby w jaką publikę celuje. A tak, ja spodziewałam się historii zaginięcia a czytałam o szaleństwie.