Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 20 września 2024LubimyCzytać81
- Artykuły„Niektórzy chcą postępować właściwie, a inni nie” – rozmowa z autorką powieści „Prawda czy wyzwanie”BarbaraDorosz1
- ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Śnieżka musi umrzeć“ Nele NeuhausLubimyCzytać15
- ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Rzeczy niezbędne” z Katarzyną Warnke i Dagmarą DomińczykLubimyCzytać5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ian Bertram
3
7,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.ianbertram.com
7,1/10średnia ocena książek autora
207 przeczytało książki autora
123 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dom Pokuty Peter J. Tomasi
7,2
„Dom pokuty” – Peter Tomasi & Ian Bertram.
Historia Sary Winchester i jej domu którego nie przestawała budować aż do śmierci, posiada ogromny potencjał, i aż dziw, że nikt do tej pory nie pokusił się o stworzenie o tym ciekawej powieści graficznej. A przecież wszystko podane jest jak na tacy – wystarczy wrzucić nieco klimatu, trochę strachu, nutkę nadnaturalności i mamy gotowy produkt. Dokonali tego dopiero panowie Peter Tomasi i Ian Bertram, twórcy „Domu Pokuty”. Czy im wyszło – zobaczmy…
Dom Pani Winchester istnieje naprawdę i faktycznie budowany, rozbudowywany i zmieniany był przez jego właścicielkę przez 38 lat (!),aż do jej śmierci w 1922 roku. Sara sama kierowała wszelkimi pracami, zlecała nowe zadania robotnikom, zmieniała, wyburzała i dobudowywała ich rękami nowe skrzydła, aranżowała stare, i tworzyła na nowo pokoje, przedsionki, piwnice i wieżyczki. Aż do wielkiego trzęsienia ziemi, które miało miejsce w San Francisco w 1906 roku, dom posiadał aż siedem pięter. Obecnie dom ma cztery piętra, posiada 160 pokoi, 40 sypialni i 10.000 szyb okiennych. Podobno właścicielka miała w zwyczaju codziennie nocować w innym miejscu (mało prawdopodobne, ale jakże sugestywne). Patrząc na liczby, trzeba przyznać, że wdowa po Williamie Winchesterze miała fantazję i oczywiście fundusze na takie życie. Odziedziczyła po zmarłym mężu 20 mln dolarów oraz ponad 50% udziałów w firmie Winchester Repeating Arms Company, co dawało jej dzienny przychód w postaci 1.000 dolarów (obecnie ok 26.000) – miała więc za co spełniać swoje zachcianki. Ale pani Winchester nie robiła tego bo jej się nudziło, albo była zblazowaną i rozpuszczoną młodą kobietą. Po śmierci męża i jedynej córki, co miało miejsce w odstępie sześciu miesięcy, Sara popadła w marazm i depresję. Zaczęła interesować się okultyzmem, chodziła do zaprzyjaźnionego medium, i to od niego dowiedziała się, że utrata rodziny może być karą za działalność firmy Winchester, a duchy ludzi zabitych z karabinów tej marki, pragną zemsty i zadośćuczynienia. Sara wyprowadziła się więc z New Haven w stanie Connecticut, osiadła w San Francisco i zaczęła swój projekt życia. Według popularnej legendy, medium powiedziało wdowie, że dopóki będzie rozbudowywała swój nowy dom, a duchy będą miały gdzie przebywać, ona sama nigdy nie umrze…
Historia zdecydowanie działająca na wyobraźnię i będąca doskonałym przykładem zobrazowania tragedii młodej kobiety, ale jednocześnie dająca autorom komiksu ogromne pole do popisu, co panowie skrzętnie wykorzystali. Każda ze stron „Domu Pokuty”, aż promieniuje kolorami, mimo że to w zamyśle horror i wydawałoby się, że najodpowiedniejszymi kolorami są czerń, szarość i ich pochodne, tutaj klimat budowany jest właśnie za pomocą barw. Feerii barw. Właśnie ich dobór, a także styl kreski w „Domu Pokuty” warte są podkreślenia. Dziwnie wypaczone twarze wszystkich bohaterów, kontrastują dość mocno z prostymi, równiutkimi ścianami domostwa, które często pokazane na jednym kadrze zwracają uwagę na drugi plan, w którym pokazany jest dom, górujący nad bohaterami i przytłaczający ich swym ogromem. Wzrok czytelnika błądzi po wieżyczkach, balkonach, murach i krzywiznach dachów, by po chwili wrócić do pierwszego planu i zagłębić się w odczuciach i przeżyciach postaci. Ma to swoistą głębię i bardzo mi się podoba. Często dom wręcz „wpycha” się do pierwszego rzędu bohaterów, spychając ich samych gdzieś na bok.
Robotnicy, którzy pracują non stop w domu, nie są zwykłymi rzemieślnikami. To mordercy, rabusie i złodzieje, których dom przyciąga i którzy poprzez swoją ciężką pracę, chcą w jakiś sposób odpokutować swoje winy. Pewnego dnia do domu trafia Warren Peck, płatny zabójca, człowiek dla którego odbieranie życia to chleb powszedni, ale jednocześnie gdzieś w środku również osoba o dużej wrażliwości i empatii (skomplikowane i nieco wykluczające się, ale tak go odbieram). Poznaje on powoli zasady panujące w rezydencji, jej tajemniczą historię oraz samą właścicielkę, która wydaje się być opętana ciągłymi zmianami, nadzorowaniem budowy, a przede wszystkim faktem, że w domu nigdy nie może panować cisza. Słychać więc, ciągle i nieustannie, stukot młotów, odgłosy burzenia, szurania, przestawiania i pokrzykiwania robotników. Świetnie zostało to narysowane przez Iana Bertrama. Z początku nie rozumiałem co oznacza „BLAM” poukrywane na co drugim kadrze obrazującym dom i jego otoczenie, ale musze przyznać, że wraz z lekturą, zacząłem te uderzenia młotów wręcz słyszeć. Świetny zabieg, dodaje wielowymiarowości całej historii i angażuje w czytanie kolejny zmysł czytelnika. Nieczęsto bowiem czytając komiks słyszymy jakieś dźwięki, wykreowane przez jego twórców, które materializują się w naszej wyobraźni.
Kolejną rzeczą, która doskonale buduje klimat i potwierdza, że dom przepełniony jest złem, śmiercią i duchami, są dziwne czerwone macki które widzimy dosłownie wszędzie, wdzierające się przez podłogi, okna, oplatające bohaterów i pojawiające się często w snach Sary oraz Pecka. Szybko domyślicie się czym są, i że ich obecność wszędzie, jest zdecydowanie uzasadniona i w zasadzie niezbędna.
Ale w moim odczuciu groza tu pokazana nie jest kwintesencją całej historii, a jedynie pomaga ją zbudować i właściwie ukierunkować czytelnika. Trzonem historii jest samotność i żal, ogromne nagromadzenie negatywnych emocji, które wpływają na Sarę, i które w połączeniu z fascynacją okultyzmem i radami medium, tworzą w jej umyśle niekończące się retrospekcje śmierci i straty. Kobieta nie potrafi pogodzić się z tym, że jej najbliżsi odeszli na zawsze, stara się w jakiś sposób przywrócić ich do życia, rozmawiając z nimi, śniąc o nich czy trzymając blisko siebie ich rzeczy. Jest to zdecydowanie niezdrowe zarówno dla psychiki jak i zdrowia fizycznego pani Winchester. Popada ona w paranoję, ma omamy i halucynacje przepełnione złem, krwawymi obrazami i strachem. Nierzadko nieustający huk młotów przeplata się z krzykami właścicielki domu, pogrążonej w rozpaczy i traumie.
Swoją drogą, to mogło mieć miejsce naprawdę, i wyobraźcie sobie, że jest początek XX wieku, pracujecie przy tak absurdalnym i wymagającym projekcie, chodzicie po ciemnych korytarzach i pokojach, i co chwilę słychać dziwne krzyki, a echo niesie je przez domostwo w każdym kierunku…brrr.
Nie chcę streszczać całej historii, bo co prawda jest prosta i nieskomplikowana, ale czyta się ją wybornie. Jest zwarta, prowadzona konsekwentnie i zamknięta tak jak należy. Pokazywanie różnych obliczy szaleństwa wyszło autorom perfekcyjnie. Bardzo podoba mi się systematyczność, z jaką pokazują pogrążanie się w nich Sary Winchester, a z drugiej strony, dla zrównoważenia, mamy postać Warrena Pecka, silnego, „prawdziwego mężczyzny” z tamtych czasów, przepełnionego własnymi demonami, ale nie porzucającego innych w potrzebie. Nieco romantyzmu w komiksie także znaleźć można. Uważam, że to jeden z najlepszych horrorów komiksowych jakie dane mi było poznać. Ale nawet jeśli nie przepadacie za rysowaną grozą, ta historia jest tak plastyczna i ma w sobie to „coś”, że i tak warto po „Dom Pokuty” sięgnąć. Dziękuję przy okazji Wydawnictwu KBOOM, za podesłanie mi wersji z limitowaną okładką. Świetna zawartość opakowana jest tutaj w duży format i twardą oprawę – wydanie jest solidne, ciężkie i wyróżnia się na półce. Jest doskonałym uzupełnieniem historii w nim zawartej. Historii o niepowetowanej stracie, bólu rozrywającego człowieka od środka, ciemności czającej się w umyśle, i duchach, które są jednocześnie tłem historii, ale i jej fundamentem – bez nich, bez wątku paranormalnego, dzieje pani Winchester, z całą pewnością potoczyłyby się zupełnie inaczej.
Dom Pokuty Peter J. Tomasi
7,2
Dziwny to komiks. Z jednej strony graficznie fenomenalny i naprawdę próżno szukać podobnego albumu (przynajmniej na polskim rynku wydawniczym). Z drugiej strony fabularnie jest dość prosty i absolutnie scenarzysta stara się jak może, żeby tę prostą historię zagmatwać. Ale jak już wspomniałem "Dom pokuty" grafiką stoi, to ona jest na pierwszym miejscu. Cieszę się, że wydawca zamieścił też okładki wydań zeszytowych, które dodają jeszcze smaku całej opowieści. Czy warto przeczytać? Dla warstwy graficznej na pewno, dla scenariusza niespecjalnie.