Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jeremiah P. Ostriker
![Jeremiah P. Ostriker](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
1
7,5/10
Pisze książki: astronomia, astrofizyka
Jest astrofizykiem i profesorem astronomii na Columbia University. Pracował na Princeton University, kształcił się natomiast na Harwardzie, University of Chicago i University of Cambridge. Jest jedną z najbardziej wpływowych postaci w badaniach nad ciemną materią.
7,5/10średnia ocena książek autora
48 przeczytało książki autora
123 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny wszechświat
Simon Mitton, Jeremiah P. Ostriker
7,5 z 37 ocen
167 czytelników 7 opinii
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny wszechświat Simon Mitton ![Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny wszechświat](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/260000/260902/399283-352x500.jpg)
7,5
![Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny wszechświat](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/260000/260902/399283-352x500.jpg)
„Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny Wszechświat” to, najkrócej opisując, historia rodzenia się ludzkiej wizji natury Wszechświata, jako całości. W książce poznajemy rozwój kosmologii na przestrzeni ostatnich 150 lat, w szczególności jej rewolucyjne ustalenia dokonane przez naukowców w ostatnim stuleciu.
To popularna praca, w której wybitni astrofizycy Mitton i Ostriker pokusili się o bardzo ciekawy eksperyment. Postawili sobie bowiem ambitny cel - uchwycenie wagi rewolucji obrazu świata rozpoczętej na początku w XX wieku, która wciąż trwa, a wielkie tajemnice pozostają niewyjaśnione. Całość wywodu jest prowadzona na maksymalnie podstawowym poziomie, z zachowaniem wymaganej jasności przekazu i w zgodzie z naukowymi ustaleniami, na szczęście bez niebezpiecznych uproszczeń, które przekreśliłyby ten ambitny plan popularyzatorski.
Jeśli ktoś wciąż uważa, że nie interesuje go kosmologia, nie ma na niego wpływu to, co ustalają naukowcy, że może pozostać biernym i nieświadomym procesów poznawczych dokonujących się na naszych oczach, a przede wszystkim nie wie, o co ten cały szum z rewolucją w kosmosie, to „Jądro ciemności…” musi przeczytać. Te kilkanaście godzin z lekturą, mogą być najlepiej spożytkowanym czasem czytelniczym skutkującym dookreśleniem własnej relacji wobec ogromu Wszechświata. Po lekturze nabiera się odpowiedniej perspektywy, dalekiej od antropocentrycznej iluzji.
Wstępne kilkadziesiąt stron, to typowe wprowadzenie w temat, czyli opisy zmian ludzkich przekonań na fizykalny Wszechświat, a w konsekwencji sukcesywną utratę centralnego znaczenia Ziemi, Układu Słonecznego. Nasza ziemska peryferyjność, powoli okazywała się faktem.
Dalsze rozdziały to ahistoryczna podróż z kosmologią współczesną, w której doświadczalnicy Shapley i Hubble (str. 91-93 i 111-113) sprawili swymi obserwacjami, że kosmos urósł o wiele rzędów. Nasza Droga Mleczna z miliardami gwiazd, okazała się niedużą wyspą na oceanie przestrzeni międzygalaktycznej. Jednocześnie ksiądz Lemaitre i rosyjski uczony Friedman, rozwiązując równania Einsteina, stworzyli język współczesnej kosmologii teoretycznej (str. 96-100, 121-123, 164). To głównie prace tych naukowców pokazały, że Wszechświat się rozszerza, co w konsekwencji nasunęło pytania o jego początek. Tak zrodziła się, akceptowalna powszechnie, teoria Wielkiego Wybuchu.
Wspomniana ahistoryczność, to dla mnie istotna dydaktycznie cecha dobrej literatury popularyzującej naukę. Nie warto, szczególnie w takich jak ta pracach przekrojowych, opisywać ślepe tropy, które niepotrzebnie zaciemniają wywód. Stąd niepoprawny model stanu stacjonarnego Hoyla (str. 116-118),został jedynie wspomniany. Z drugiej strony, szeroko przedyskutowali autorzy płodną ideę Einsteina, wprowadzającą do równań teorii względności, tzw. 'stałą kosmologiczną'. Przez to Einstein chciał zapewnić statyczność Wszechświata, która to cecha wydawała mu się oczywistą, ze względów estetycznych (str. 75) . Badania wspomnianego Hubble'a sprawiły, że noblista wycofał się rakiem z potrzeby uwzględniania tego parametru. Ironią losu jest fakt, że od trzech dekad 'stała kosmologiczna' uważana jest za niezbędny parametr opisu Wszechświata.
Przy okazji, autorzy dokonują potrzebnej rehabilitacji dwójki nietuzinkowych astrofizyków. Pierwszym był Fritz Zwicky, który z przeglądowych badań prędkości galaktyk w gromadach wywnioskował, że musi istnieć ciemna materia, przewidział istnienie gwiazd neutronowych. Na zasłużone uznanie, musiał jednak czekać wiele dekad (jego artykuł o ciemnej materii w latach 1937-1977 cytowano zaledwie dziesięć razy, zaś w samym 2010, aż 40 razy). Nie mniej zamieszania, w męskim świadku kosmologii, wprowadziła Beatrice Tinsley, która na przełomie lat 60.-tych i 70.-tych właściwie ośmieszyła większość astrofizyków galaktycznych. Będąc młodą doktorantką, zanegowała zasadność oceny odległości między galaktykami na podstawie ich morfologii, a przez to błędnie zakładaną uniwersalność ich jasności (czyli przydatność galaktyk, jako świec standardowych, która nie uwzględniała ich istotnej zmienności ewolucyjnej). Mimo licznych przeszkód w publikacji prac, które negowały dorobek wielu luminarzy, ostatecznie koncepcja pani Tinsley została zaakceptowana (str. 183-185). Jej determinacja i wiara we własne możliwości, są warte zapamiętania.
Dla pełnego obrazu współczesnej kosmologii, autorzy przeprowadzili świetną i bardzo poglądową dyskusję nad tzw. reliktowym promieniowaniem tła, które jest jednym z obserwacyjnych fundamentów obrazu Wszechświata. Dzięki misjom COBE i WMAP, wiemy jak wyglądał nasz kosmos jakieś 13,5 miliarda lat temu, kiedy fotony przestały oddziaływać z materią. Ich długą podróż i aktualna kondycję, rejestrujemy dzięki teleskopom orbitalnym.
Na wspomnienie zasługuje determinacja autorów w próbie opisania bardziej formalnym i ilościowym językiem, piękna i nieuchronności wniosków o stanie Wszechświata. Skąd wiemy to, co wiemy? Czemu słonie i żółwie, podtrzymujące świat, przejść musiały do lamusa? W pracy "Jądrze ciemności..." pojawiają się wzory, dające szansę na uchwycenie sedna przekonań naukowców. W samym głównym tekście jest ich nie za dużo. Wszystkie na poziomie edukacji nastolatka. Dla ambitnych czytelników są dodatki z przekształceniami matematycznymi. Szczególnie polecam wszystkim dodatek nazwany 'Kosmologia bez teorii względności', w którym autorzy opisali wzorami to, co fachowcy robią codziennie, choć bez zbędnych zawiłości. Pojawia się wyjaśnienie, czym jest 'gęstość krytyczna'. Prześledzenie tych kilku wzorów, do niej prowadzących, daje sporo satysfakcji. Samo pojęcie 'gęstość krytyczna' to gęstość, przy której nasz Wszechświat, jak ołówek stojący naostrzonym końcem na stole, lawiruje między nieskończoną ekspansją, a kolapsem. W pierwszym scenariuszu czeka nas smutny los, biliony lat w coraz bardziej zimnym i ciemnym kosmosie. Drugi scenariusz, to odwrócenie ekspansji z nieuchronnym procesem zagłady wszystkiego w zupie plazmy. Jaki jest aktualny stan wiedzy kosmologicznej? Wydaje się, że nasz Wszechświat właśnie stoi na tym ołówku! Jego gęstość najprawdopodobniej jest równa tej krytycznej. To upraszcza sprawę, bo globalnie równania Einsteina, można rozpatrywać jak wzory na przestrzeń euklidesową, czyli szkolną, bez udziwnień riemannowskich. O ogromie Wszechświata świadczy fakt, że do osiągnięcia gęstości krytycznej wystarczy jeden atom w objętości zajmowanej przez wannę łazienkową, zaś woda w takiej wannie zawiera około 10e26 atomów! To pokazuje, jak duży jest kosmos, i jak wyjątkowe, pod względem stanu materii, jest nasze ziemskie otoczenie.
Ponieważ nawet nie wspomniałem w opinii o ciemniej materii, inflacji kosmologicznej i procesie kształtowania się struktur, z których powstały galaktyki, inni czytelnicy z samodzielnej lektury będą mieli sporo frajdy.
Wnioski z lektury, jednym zdaniem:
Współczesna kosmologia rozumie zaledwie 5% tego, co wypełnia Wszechświat (reszta to ciemna materia i ciemna energia),że przyspiesza on swą ekspansję od 7 mld lat, jest płaski i daje się badać metodami naukowymi. To dużo, choć pracy przed naukowcami jeszcze sporo.
Polecam gorąco. To książka o wszystkim i dla wszystkich.
Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny wszechświat Simon Mitton ![Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny wszechświat](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/260000/260902/399283-352x500.jpg)
7,5
![Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny wszechświat](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/260000/260902/399283-352x500.jpg)
http://duzeka.pl/catalog_more/id/1551
Chociaż od zawsze zdawałam sobie sprawę z tego, że od sposobu myślenia Einsteina dzielą mnie lata świetlne, postanowiłam się nie poddawać i w ciągu ostatniego roku sięgnęłam już po trzecią książkę dotyczącą kosmosu i wszystkich tych bardzo skomplikowanych teorii związanych z wszechświatem. Najpierw była "Jeszcze krótsza historia czasu" Hawkinga i Mlodinowa - faktycznie krótka i tak, jak wieść gminna niosła, zabawna -, później przyszedł czas na "Wszechświat w lustrzanym odbiciu. Jak ukryte symetrie kształtują naszą rzeczywistość" Goldberga - o zupełnie innym poziomie żartu -, a teraz "Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny wszechświat" Ostrikera i Mittona, która z pewnością będzie ostatnią książką popularnonaukową z tej dziedziny, jaką przeczytałam w tym roku. I może kilku kolejnych latach.
Zgodnie z tytułową zapowiedzią o ciemność rozchodzi się (rozchodzącą się ciemność w kontekście tegoż tekstu można by nawet uznać za swoisty żarcik) już od okładki. Granatowe tło, czarna kula pośrodku i jakaś siatka wokół niej. O co chodzi? Nie miałam pojęcia. Jednak tytuł serii "Wiedza i życie. Orbity nauki" dał mi jasno do zrozumienia, że to coś mądrego i związanego z kosmosem. Byłam zachwycona.
I faktycznie rzecz jest niezwykle mądra, bowiem w dużej mierze opowiada o najnowszych odkryciach związanych z wszechświatem, a właściwie o wąskim ich paśmie, bo jak już się dowiedziałam z poprzednich spotkań z literaturą z tego gatunku, współczesna nauka rozwija się w tak wielu kierunkach, że najwybitniejsi naukowcy zajmują się jedynie wąską jej odnogą. Ostriker i Mitton, tak jak sugeruje podtytuł, poświęcają więc najwięcej miejsca ciemnej materii, ciemnej energii i wszystkim im pokrewnym dziwom, które z perspektywy naukowej wciąż znajdują się w fazie udowadniania i badania.
Nie oznacza to jednak, że badacze wrzucają czytelnika z biegu w wir najnowszych odkryć. Najpierw fundują mu skróconą wersję dochodzenia do tychże osiągnięć. Można by rzec, że nawet bardzo skróconą, jeżeli chodzi o te najstarsze teorie. Ilość miejsca poświęcona historii odkryć zdaje się rosnąć wykładniczo w stosunku do bliskości współczesności. Kopernik fanom może się wydawać więc nieco pokrzywdzony względem np. Hubble'a. Oczywiście te wszystkie informacje w tej czy innej formie napotkałam już w przypadku poprzednich, wymienionych wyżej dzieł. Niemniej te przywoływane przez Ostrikera i Mittona prezentowane są tak, aby później, przy omawianiu zasadniczego tematu książki, dało się najłatwiej dostrzec teoretyczne powiązanie.
To, co jest dla mnie najważniejsze w literaturze popularnonaukowej, to przystępne przedstawienie tematu. Jeszcze lepiej, jeżeli nauczę się czegoś śmiejąc w głos. W przypadku książki "Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny wszechświat" Ostrikera i Mittona okazało się, że tym razem nie trafiłam. Autorzy wyraźnie starają się zrezygnować z bardzo naukowego podejścia i upraszczają warstwę opisową, niemniej wciąż jest ona dalece bardziej skomplikowana niż np. u Goldberga, który to i tak już stanowił dla mnie wejście na kolejny poziom względem Hawkinga. Są chwile, w których starają się żartować, ale to dowcipy, niestety, naprawdę kiepskie. Poza tym, wprowadzane są przez nich jako forma bonusu, a nie gromadzenia wiedzy poprzez skojarzenia z zabawą.
Książka z pewnością jednak przypadnie do gustu bardziej zaawansowanym adeptom. Załączony z tyłu słowniczek oraz, przede wszystkim - dodatki, stworzono z wyraźną myślą o mogącym się pochwalić umysłem ścisłym czytelniku. Mnie osobiście już na sam widok skomplikowanych działań matematycznych rozbolała głowa.
Chociaż temat ciemnej materii i energii wydaje się fascynujący, może nawet bardziej niż symetrie we wszechświecie, czy skrócona wersja skróconej wersji historii naukowych odkryć, to w tym przypadku jego niezwykłość nie wystarczyła, bym poczuła się zainteresowana. Chociaż Ostriker i Mitton pióro mają lekkie, to ewidentnie nie stanowię grupy docelowej, która mogłaby je takim uznać. Książka zdecydowanie przeznaczona jest dla kogoś, kto ma nie tylko wyobrażenie o tym, że może ją zrozumieć, ale kogoś, kto już faktycznie liznął nieco naukowego dyskursu.