Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Krzysztof Riege
2
5,6/10
Pisze książki: literatura piękna
Absolwent łódzkiej filmówki. Przez wiele lat pełnił funkcję reżysera i scenarzysty w telewizji polskiej. Przez całe życie pisał do szuflady, w której znalazło się 23 powieści i sześć tomów opowiadań. Komik i pierwsza dama to jego debiut prozatorski.
5,6/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
15 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Opętany przez cienie Krzysztof Riege
6,3
Jan Bolimowski z niemałym trudem osiągnął w życiu to, o czym marzył od dzieciństwa- stał się światowej klasy reżyserem filmowym. Nie było to łatwe, a wszystko, co osiągnął, zawdzięcza wyłącznie sobie. Niektórym wydawało się, że jego życie jest jak bajka; samobójstwo popełnione przez jednego z jego synów pokazuje, że prawda jest zupełnie inna a to, co miało być piękną, życiową historią, to zwykła ułuda.
To kolejna książka, o której sama nie wiem, co myśleć...
Każdy z nas ma swoje demony; autor zadbał o to, aby robaki toczące jego bohaterów wyszły na jaw właśnie w ten dzień- dzień, gdy Bolimowski pochował syna. Stypa przebiega normalnie, dopóki nie brakuje prądu; zapadające ciemności, rozrzedzane mdłym światłem świec skłaniają do wynurzeń, wspomnień, refleksji...
Synowie Bolimowskiego mieli wszystko, oprócz... talentu i zapału ojca. Może niektórym wydawało się, że chłopcy żyją jak w bajce, ale to nieprawda- nieustanna presja sukcesu ich rodziciela, próby "dorośnięcia mu do pięt", całodobowa praca w charakterze "synów swojego ojca" i żadne dzieło na koncie. Frustrujące. Nie każdy może znieść świadomość zawiedzionych nadziei rodziców...
Gdzieś między zaproszonymi gośćmi krąży duch zmarłego Jaromira; Bolimowskiemu zdarza się z nim rozmawiać- wie, co stało się powodem tragicznej decyzji mężczyzny.
Jak już wspomniałam na początku, nie wiem, co sądzić o książce; z jednej strony czyta się ją dobrze, ale z drugiej... to chyba nie moja tematyka. Nie ma czegoś, co trzymałoby mnie przy niej bez tchu. Nie krzyczę w czytelniczej ekstazie "więcej!". Pomysł dobry, wykonanie też niczego sobie, ale chyba tym razem książka trafiła nie na tę osobę, co trzeba ;)
W każdym bądź razie nie kierujcie się moimi słowami- jeśli ktoś lubi tego typu historie, zapraszam do lektury :)
Opętany przez cienie Krzysztof Riege
6,3
Z pozycji przeciętnego odbiorcy filmy są ciekawym zlepkiem obrazów niosącym ze sobą bardziej lub mniej głęboki przekaz. Czytamy zapowiedzi, oglądamy trailery, czekamy na premierę i rozkoszujemy się (lub nie) tym, co z pracy armii ludzi wyszło. A kto zbierze laury? Aktorzy, scenarzyści, reżyser… Tymczasem zwykły widz, poza emocjami towarzyszącymi rozdaniu Oskarów, niewiele wie o wielu z tych ludzi. Aktorzy to bardzo medialne postacie, więc krążące o nich newsy są codziennością internetu i prasy, a jak jest z resztą? O reżyserach słyszy się zazwyczaj tylko w przypadku afer i związków z aktorami właśnie, scenarzystów świat tabloidow pomija zazwyczaj milczeniem. To też ludzie, chociaż na pewno nie zwykli. Jak wszyscy artyści.
Jan Bolimowski osiągnął w życiu wielki sukces. Po skończeniu szkoły filmowej wyjechał do Stanów, spod jego ręki i oka wyszło wiele produkcji, większość średnich, ale i kilka ocenionych jako dzieła wybitne. Całkiem dobrze ułożyło mu się też w życiu – ma żonę i dwóch synów, którzy nigdy nie zaznali niedostatku, a obu chłopaków wychowywało się w cieniu ojca z planami kontynuacji jego misji. Ale… Jana poznajemy w chwili, gdy ze swoją asystentką zmierza na pogrzeb jednego z synów. Chłopak popełnił samobójstwo, pozostawiając list mówiący o tym, że pierwszy raz w życiu wybiera własną drogę życia. Ustalili w gronie rodzinnym, że nie ujawnią tego faktu. W czasie pogrzebu i stypy przychodzi moment na rozliczenie się z przeszłością i wychodzą na jaw fakty, które uświadomią starszemu już celebrycie, że wiele jego życiowych decyzji było błędnych i krzywdzących dla jego bliskich. A we wszystkim pomoże pojawiający się czasem zmarły syn, Jaromir… Czy to duch, czy tylko efekt nadmiernej wyobraźni pogrążonych w żałobie krewnych?
Problem z tą książką mam jeden i może od niego właśnie zacznę, jako że pojawił się już na samym początku mojego kontaktu z nią. Wprowadzenie do historii, które obejmuje pogrzeb i stypę już samo w sobie jest dość ponure, jednak sposób, w jaki wydarzenia zostały przedstawione może przesądzić o tym, że zamiast potraktować ten cienki przecież tomik tak, jak na to zasługuje, czytelnik po prostu rzuci ją w kąt po pierwszych paru stronach. Opisy początkowe są po prostu nudne… Rozwlekłe, pisane w sposób obojętny i monotonny, oszczędny w szczegółach dotyczących bohaterów a bogatych w aluzje, które na tym etapie są kompletnie niezrozumiałe tak, że podczas czytania ma się wrażenie, że jest się głupim, bo powinno się rozumieć, a nie rozumie się. W tych momentach poznajemy też głównego bohatera, Jana, z jego najgorszej strony – jako mitomana, tworzącego sobie własną przeszłość na bieżąco, chociaż zmierza ku towarzystwu osób dobrze go znających; człowieka, którego bardziej interesuje to, jak obserwowane przez niego wydarzenia można by przełożyć na obraz, niż uczucia swoje i innych. Bardziej nawet niż zmarły właśnie syn. Takie przedstawienie sytuacji wywołało u mnie spore zniechęcenie, cieszę się więc, że nie poszłam za głosem serca, ale czytałam dalej, bo książka mimo wszystko jest tego warta.
Jan Bolimowski jako bohater jest specyficzny. Przede wszystkim: zupełnie nie do lubienia, nawet nie do współczucia czy użalania się, ale zdecydowanie do stwierdzenia, że tego typu osoby to lepiej jednak podziwiać z daleka. Doskonale sprawdza się za to w roli osoby, nad którą pochylamy się z ciekawością, bo takiego zlepku złych decyzji i braku odpowiedzialności za nie nie spotyka się na co dzień. Tym lepiej śledzi się więc pojawiające się kolejno informacje na temat jego przeszłości i życia rodzinnego, sposobów wychowywania synów, ich kształcenia, prób nauki zawodu i tego, jakie są ich wzajemne relacje, a słynny reżyser zupełnie nie zdaje sobie sprawy z faktu, że przez własną rodzinę jest odbierany zupełnie inaczej niż to sobie wyobraża. Nawet w czasie stypy czuć to przytłoczenie jego osobą – charyzma, osobowość powodują, że świat praktycznie kręci się wokół niego, jednak poszczególne elementy coraz bardziej chcą się z tej karuzeli wyrwać, by mieć coś, co nie jest również jego. Ten element przedstawiony został bardzo dokładnie, chociaż nie wprost, co się chwali. I chociaż, jak wspomniałam, Jana lubić się nie da – nie da się go nawet zrozumieć w większości przypadków, tak daleki jest sposobem myślenia – można jednak doskonale odczuć, jak to jest przebywać w towarzystwie osoby jego pokroju.
Ale rzecz się na Janie nie kończy. Do głosu dochodzą nie tylko jego synowie i żona, ale też osoby, które jego życie tylko obserwują. Właściwie każda osoba tam to osobna, smutna opowieść, historia walki o własną tożsamość i posiadanie czegoś na własność. Gdzieś w tym wszystkim gubią się wartości takie jak rodzina, miłość, zwykła życzliwość ludzka – a może nigdy ich tam nie było? Historia ze strony na stronę zyskuje na jakości i szczegółowości, staje się ciekawsza, wielowątkowa, głęboka i choć nie jest to głębia, która mnie akurat porywa, potrafię ja docenić, mając świadomość, że mogłaby przypaść do gustu wielu osobom. Trzeba przyznać, że i klimat ulega poprawie z czasem, jako że oprócz mrocznych, rodzinnych sekretów dochodzi też do pojednań, spotkań dawno nie widzianych osób, a nawet… ślubu. Tak, dokładnie, ślub na stypie. Czy trzeba więcej by stwierdzić, że to ludzie specyficzni?
Miałam odrobinę wątpliwości co do technicznej strony całości, jako że w tekście trafiają się czasem literówki, ale też i ciekawsze pomyłki, jak np. kolor włosów Dobromira Bolimowskiego, który na początku zostaje określony jako ciemny, a potem, przy opisie wyglądu obu braci napotykamy w porównaniu, że to Jaromir był ciemny, natomiast Dobroś to blondyn. Dziwię się redakcji i korekcie, że nie wyłapali takiego szczegółu w tej krótkiej przecież opowieści, to są rzeczy, które wybijają z rytmu przy czytaniu sprawiając, że musi się po prostu sprawdzić jak to było powiedziane wcześniej. Dalej: okładka sklejona jest zdecydowanie zbyt ciasno, podczas czytania trudno jest utrzymać ją otwartą i wymaga to pewnego nakłady siły. Szczęście, że tomik jest tak cienki, inaczej na grzbiecie zostałyby paskudne zagięcia. Do samego projektu okładki nic nie mam – wizualnie jest ładna, schludna i pasuje klimatem do zawartości.
Powiedzieć mogę, że ostatecznie książka przypadła mi do gustu, chociaż po pewnej walce z początkiem. Tej opowieści po prostu trzeba dać szansę, nie zniechęcać się niezbyt interesującym początkiem, aby dojść do bardziej wartościowej jej części. Zamysł był dobry, wykonanie również, i mimo paru potknięć jest to coś, po co warto sięgnąć choćby po to, żeby poznać specyfikę osób związanych z kinematografią od strony osobistej, zobaczyć, że również są ludźmi, często jeszcze bardziej nieidealni niż reszta, jednak nieodmiennie wiedzeni ideą, która rządzi całym życiem ich i ich rodzin. Do łyknięcia w jeden wieczór, polecam.
http://asafewarmplacewithbooks.blogspot.com/2015/07/rzecz-o-innych-nieco-wartosciach.html