Ingeborg Day, austriacko-amerykańska pisarka, najbardziej znana z pół-autobiograficznej powieści erotycznej "9 i 1/2 tygodnia", którą opublikowała pod pseudonimem Elizabeth McNeill.
Jak dla mnie to ani erotyk ani romans, mimo iż książka jest pełna bardzo pikantnych opisów scen łóżkowych oraz czułych epizodów, w których bohater mógł pokazać się od tej łagodniejszej strony. Czytając kolejne strony miałam nadzieję na rozwój sytuacji i jeszcze bardziej dosadnych fragmentów, cóż, nie doczekałam się. Choć wciągnęłam się w tą historię, to jednak muszę przyznać, że czuję niedosyt, a całej treści brakuje naprawdę duuużo, aby trafić na półkę z "Ulubionymi"
Ta książka była... dziwna. Tak po prostu. Przeczytałam ją w niecałe 3 godziny, bo objętościowo (ani jakościowo) to Stephen King to to nie jest, ale w sumie nie bardzo wiem, o czym była. Na pewno była ciekawsza od "Historii O", na którą to polowałam, a teraz należy do mojej "półki wstydu", czyli książek, których prawdopodobnie raczej na pewno nigdy nie dokończę, a które zaczęłam czytać (do tej półki należy m.in. "Metro 2033" Gluhowsky'ego). Wracając do tej książki, to myślałam, że będzie... nie wiem, jak to nazwać... ciut "ostrzejsza"? To dobre słowo. Spodziewałam się coś w stylu Greya albo "365 dni", a okazało się to zapiskami niezrównoważonej nastolatki, która szuka wrażeń. Być może jest to książka skierowana do innej grupy wiekowej, bo mnie nie zaskoczyła niczym niezwykłym. Najzwyczajniej w świecie powielony mamy tutaj schemat: standardowy syndrom sztokholmski, z którego główna bohaterka "wyrywa się" w sposób, który nie bardzo ogarniam. Pozwalała mu na bicie, wiązanie, kontrolowanie swojego życia, kradła różne rzeczy i nagle ni stąd, ni zowąd jedna strużka krwi "przelewa w niej czarę goryczy" i rozstają się. Koniec.
O ile początek był naprawdę obiecujący, to środek jest plątaniną kolejnych pomysłów jej kochanka, a koniec... owszem, zaskakujący, ale co najmniej nienaturalny dla tego typu książek.
Nie zmienia to faktu, iż są dużo gorsze powieści od tej, a ja mam jeszcze film do nadrobienia na podstawie tego "dzieła", chociaż nie spodziewam się po nim wiele.