Najnowsze artykuły
- Artykuły„Lata beztroski” – początek sagi o rodzinie Cazaletów, która wciągnie was jak serial „Downton Abbey”Marcin Waincetel2
- ArtykułyW dobrym true crime czytelnik sam ma wyrobić sobie zdanie – twierdzi John GlattAgata Teperek5
- ArtykułyMiliony dla spółki Olgi Tokarczuk. Chodzi o technologię do tworzenia gierKonrad Wrzesiński25
- ArtykułyKto zdobędzie literackiego Nobla 2024? Wytypuj i wygraj książki!LubimyCzytać53
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Piotr Góral
2
5,7/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,7/10średnia ocena książek autora
7 przeczytało książki autora
4 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nerkomanci i enzymagowie Ela Graf
6,3
Jak nieczęsto zdarza mi się sięgać po zbioru opowiadań i antologie, tak po ziny, czyli fanowskich czasopism, nie czytam praktycznie nigdy. Dla „Krzysztofzin nr 2. Nerkomanci i enzymagowie” zrobiłam wyjątek. To jak, sprawdzamy, czy było warto wybrać się na wyprawę do wnętrza organizmu?
Jak zwykle przy zbiorach opowiadań i antologiach postaram się napisać ze dwa zdania o każdym z opowiadań, które są naprawdę różnorodne.
Pierwsze opowiadanie z zinu jest autorstwa Luizy Leszczyńskiej i nosi tytuł „Dzieje pewnej wyprawy albo dziwne przypadki Chrrapa” i muszę przyznać, że na starcie jakoś bardzo mnie nie porwało. Nie jest ono jakoś długie, więc szybko przeleciałam je wzrokiem i mam wrażenie, że zabrakło mi w nim przede wszystkim jakiegoś jeszcze mocniejszego zakończenia i wrażenia, że przez całą treść do niego zmierzamy. Na plus bardzo podobało mi się ogólnie nazewnictwo, a moim faworytem zostało „żytowanie” zamiast „życia”.
Od drugiego opowiadania, czyli „Czasu nerkomantów” autorstwa Radomira Rakowskiego, całość zina wzięła swój tytuł. Jest to opowiadanie z tych dłuższych i moim zdaniem wszystkie wątki pociągnięto dobrze, choć zakończenie wypadło lekko mało satysfakcjonująco. Tak jak i w pierwszym opowiadaniu tutaj też od razu ujęło mnie nazewnictwo i dodatkowo „system magii” oraz struktury społecznej. Końcowo oceniam zdecydowanie na plus i jest jednym z moich ulubionych w zbiorze.
„Androidka” Tomasza Grodeckiego ujęła mnie przede wszystkim formą. Mamy tutaj bowiem do czynienia z dosłownym zapisem rozmowy z czatu i aż żałowałam, że nie było odrobinę dłuższe, żeby jeszcze bardziej podbudować zakończenie.
Julia Dworecka zabiera nas dla odmiany w dość emocjonalną podróż po wnętrzu ludzkiego ciała w „Co się rodzi w mroku”. Z miejsca polubiłam Skrzyp, która nie pasowała do swojego otoczenia, a i Brzdęk jest postacią z typu tych, o których lubię czytać. Chociaż historia opiera się na dość ogranych motywach, to śledziłam ją z zainteresowaniem i też uważam za jedną z najlepszych z zinu.
Kolejne opowiadanie, czyli „Zachowam cię” Rafała Cywickiego jest zdecydowanie moim ulubionym i dowodem na to, że nie trzeba pisać długich tekstów, a wystarczy dobry pomysł, żeby zachwycić. Jeśli nie planujecie czytać całego zinu, to zdecydowanie zachęcam, żebyście się chociaż z tym tekstem zapoznali, bo jest króciutki, ale naprawdę warto.
Agnieszka „Shee” Górska napisała „Węzeł rybacki”, który całościowo może nie całkiem mnie zachwycił, ale jest naprawdę solidnym opowiadaniem z kilkoma ciekawymi pomysłami. Bardzo spodobało mi się wykorzystanie tekstów piosenek i to najczęściej w całkiem innym kontekście niż je normalnie odbieramy.
„Zagłada przyszła z płuc” autorstwa Mateusza Zeleka to dość klimatyczny i katastroficzny obraz tego, co sami robimy swojemu ciału. Całościowo naprawdę podobał mi się ton, w jakim opowiadanie zostało napisane i zmusza do chwili refleksji nad swoim zdrowiem w mniej standardowy sposób.
Refleksyjne też jest kolejne opowiadanie, czyli „Śmierć smutku” Macieja Laudańskiego. Chociaż krótkie, to zdecydowanie mi się spodobało, bo zawsze lubiłam taką formę opowiadania historii, a początek i koniec stanowią naprawdę fajną klamrę.
Przyznam się, że nie zrozumiałam przesłania i końcówki opowiadania Piotra Górala „Przed pożogą” i przez to oceniam je trochę niżej. Chociaż napisane bardzo dobrze, to miałam wrażenie, że stanowi tylko jakiś fragment większej całości, której nie dane było mi poznać.
Chociaż „Kolonia samobieżna HMN-DDY01” Przemysława Grabowskiego bazuje na dość znanym schemacie ataku obcych i dość szybko przejrzałam zwroty akcji i zakończenie, to zdecydowanie nadrabia formą i klimatem. Żałuję, że opowiadanie, choć nie krótkie, tak szybko się skończyło, bo zdecydowanie miałam ochotę na więcej.
„Zbrodnie” Tomasza Kaczmarka są kolejnym opowiadaniem, które nie do końca zrozumiałam, ale na pewno jest dość klimatyczne i dobrze napisane. Myślę, że by sporo zyskało na bardziej ogarniętym czytelniku.
Mimo że „Stowarzyszenie organów ważnych inaczej” autorstwa Pawła Dybały miało ciekawy na siebie i zakończenie pomysł, to końcowo oceniam je raczej średnio. Nawet nie jestem w stanie określić, czego właściwie mi zabrakło. Może troszeczkę klimatu i lepiej napisanych dialogów?
„Powszechne przemiaszane” Katarzyny Opheliy Koćmy jest kolejnym krótkim i dobrym opowiadaniem. Nie chcę tutaj pisać o nim zbyt dużo, żeby za bardzo nie zdradzić, o co chodzi, ale polecam je waszej uwadze.
Kolejne opowiadanie, czyli „Kompromis” Izy Grabdy, niespecjalnie mnie kupiło. Sam pomysł był co prawda ciekawy i ostatnie zdanie bardzo dobrze opowiadanie podsumowują, ale zabrakło mi w nim tego „czegoś”. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal tekst utrzymuje się na poziomie co najmniej dobrym.
„Kryptonim: Mózg Donovana”, czyli tekst, za który odpowiada Daniel Fiedczak, jest pewnym powiewem świeżości, bo tym razem przenosimy się konkretnie do umysłu i dalekiej przyszłości. Całościowo naprawdę przypadło mi do gustu, chociaż spodziewałam się troszkę innego zakończenia i moim zdaniem aż się prosi, żeby historię pociągnąć trochę dalej.
Kolejnym ciekawym podejściem do problemu jest „Kontakt” Eli Graf i też aż się prosiło o jakąś dłuższą formę. Mamy tutaj do czynienia z organizmami obserwującymi rozwój życia na Ziemi przez miliony lat, aż do czasów prawie współczesnych. Momentami opowiadanie mnie lekko bawiło, a momentami lekko niepokoiło i zdecydowanie podobało mi się to połączenie.
Następna forma też jest zaskakująca, bo dostajemy dwa wiersze od Mateusza Godlewskiego. Nie podejmę się ich analizy i interpretacji, ale na pewno były ciekawą odmianą, a drugi bardzo mi się spodobał.
Za ostatnie opowiadanie, czyli „Drogi do raju” odpowiada Łukasz Kucharczyk. Dostajemy tam dość niepokojącą wizję świata rodem z Matrixa, a zakończenie zdecydowanie mnie zaskoczyło i przypadło do gustu. Momentami tylko akcja pędziła dość szybko do przodu i aż się prosiło o lekkie zwolnienie i rozbudowanie, choć tekst nie należał wcale do krótkich. Końcowo jednak opowiadanie oceniam na spory plus.
W środku oprócz opowiadań można też znaleźć ilustracje. Chyba najbardziej przypadły mi do gustu te od Joanny Widomskiej, Jakuba Oleksów (IG doktor_gurgul) , Jana Gopala Kowalewicza (jandraws.com) i Weroniki Erdmann (DeviantArt: Dhadra),ale wszystkie są klimatyczne i zdecydowanie stanowią wartość dodaną. Pochwały też wysyłam w kierunku korekty i redakcji, bo nie trafiłam w tekście nawet na żadną literówkę.
Podsumowując, całość czytało mi się naprawdę dobrze. Jak we wszystkich zbiorach trafiają się lepsze i gorsze opowiadania, ale moim zdaniem warto poświęcić swój czas i się zapoznać „Nerkomantami i enzymagami”, szczególnie, że całość jest do pobrania zupełnie za darmo oraz temat jak na fantastykę nie całkiem typowy i daje pewien powiew świeżości. Opowiadań jest aż osiemnaście i to całkiem różnych formą i długością, że myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ode mnie leci 7/10 i z następnym numerem na pewno też się zapoznam.
Wybierz swoją drogę Piotr Góral
5,0
Stało się – z przykrością stwierdzam, iż muszę napisać swoją pierwszą (w karierze recenzenta) Anty-recenzję.
Czy zdarza Ci się przeczytać książkę, na temat której (z jakichś powodów; czasem nie do końca Ci znanych) nie masz właściwie nic do powiedzenia? Lub taką, której wolałbyś w ogóle nie recenzować? Mnie trafiła się właśnie taka, w związku z czym napisanie wielu słów, wydaje mi się być nie lada wyczynem. A to dlatego, że recenzowana pozycja nie wzbudziła we mnie żadnych, absolutnie żadnych emocji. Ani rozbawienia, ani wzruszenia, ani nawet oburzenia. Niestety, po tej lekturze, próżno silić się także na głębsze refleksje. A to właśnie – pozostawienie w czytelniku obojętności – uważam za bodaj najcięższy grzech słowa pisanego. Zostałam więc z poczuciem straconego czasu i zniesmaczeniem, wynikającym z konieczności skomentowania przeczytanej pozycji.
Ale zacznijmy od początku. Jedna z najnowszych propozycji wydawnictwa Novae Res to niewielkich rozmiarów książeczka, z przykuwającą uwagę okładką oraz intrygującym tytułem – „Wybierz swoją drogę”. Autor sam zaznacza, jak czytamy na okładce, iż książka ta „nie jest zbiorem gotowych recept na odnalezienie właściwej drogi”. Co więcej, „Nie jest to też przewodnik, który krok po kroku przeprowadzi wszystkich rozdartych i zagubionych przez trudy życia”. Czym więc ta pozycja w istocie jest?
Nie ukrywam, że to właśnie ta ciekawość skłoniła mnie do sięgnięcia po „Wybierz swoją drogę”. Decydując się tę pozycję, spodziewałam się znanej mi skądinąd mieszkanki ciepłych i mądrych, życiowych rad z garścią inspiracji, w której gustowałam jako nastolatka. Dzisiaj, po latach, z sentymentem wracam do książek z serii „Balsam dla Duszy” czy tomików Phila Bosmansa i tym podobnych książeczek, które ogrzewają serca i inspirują umysły. Sięgając po recenzowaną pozycję, miałam nadzieję na przeżycie emocji, które zwykle towarzyszyły mi podczas tego typu lektury – radości, wzruszenia, refleksji… Niestety, bardzo się rozczarowałam.
Książka Piotra Górala podzielona została na pięć części, poświęconych poszczególnym sferom życia. Należą do nich: Miłość i przyjaźń, Pieniądze i niezależność finansowa, Zdrowie, Wiara oraz Pomoc innym ludziom. W poszczególnych rozdziałach, zbudowanych z „kroków”, autor przedstawia swoje poglądy oraz subiektywne opinie na poruszane tematy. Konstrukcja oparta na owych „krokach” jest, jak dla mnie, nielogiczna i nieprzekonująca, ponieważ nie miałam wrażenia, że między krokiem wcześniejszym i następnym zachodzi jakakolwiek relacja – ciągłości, następstwa. Przechodząc jednak do zawartości merytorycznej, muszę z przykrością stwierdzić, że zawarte w owych „krokach” rady autora są, według mnie… (szukam właściwych słów na ich określenie, ale to niełatwe) płytkie, trywialne, niewiele wnoszące do życia. Podając konkretny przykład – Krok 17 – „Naucz się wybaczać”. Czyż ludzie NIE wybaczają dlatego, iż nie wiedzą, jak ważne jest przebaczenie? Czyż ludzie są samotni, nieżyczliwi, samolubni, ponieważ nie mają świadomości problemu? Czy wszyscy uzależnieni (od tytoniu, alkoholu czy czegokolwiek innego) tkwią w nałogu, bo nie zdają sobie sprawy z jego szkodliwości? Śmiem twierdzić, że nie do końca. Większość dorosłych ludzi, o przeciętnym poziomie inteligencji, CHCE przebaczyć i cieszyć się spokojem, CHCE pokonać nałogi i uzależniania, CHCE radzić sobie z własnymi emocjami, CHCE… (tu: wpisz cokolwiek),lecz NIE WIE, JAK TO ZROBIĆ. Mówienie takiej osobie „Wybacz”, „Znajdź przyjaciela”, „Nie bądź samolubny”, „Bądź życzliwy”, „Pokonaj destrukcyjne przyzwyczajenia”, „Bądź konsekwentny”, „Uwolnij wewnętrzny potencjał”, „Okiełznaj swoje emocje”, „Dbaj o zdrowie” i tak dalej… jest, moim zdaniem… (delikatnie mówiąc) nieprzemyślane. A już na pewno mało motywujące czy podnoszące na duchu.
Pełna recenzja na:
http://moznaprzeczytac.pl/wybierz-swoja-droge-piotr-goral/