„Szreń” – nowa powieść Kingi Wójcik. Rozmowa z autorką

Anna Sierant Anna Sierant
05.10.2021

W księgarniach pojawiła się czwarta część cyklu Kingi Wójcik o komisarz Rudnickiej – „Szreń” zabierze czytelnika do Białych Brzegów, a nie – jak poprzednie tomy – do Łodzi. Skąd pomysł na zmianę miejsca akcji? Jakie zmiany nastąpią w życiu prywatnym i zawodowym Leny i Marcela? Czy możemy spodziewać się kolejnych powieści z tymi bohaterami w rolach głównych? Na te pytania (i nie tylko) odpowiedziała nam sama autorka powieści „Szreń” – Kinga Wójcik.

„Szreń” – nowa powieść Kingi Wójcik. Rozmowa z autorką

[Opis wydawcy] Od tragicznych wydarzeń, których komisarz Lena Rudnicka była spiritus movens, minęło kilka miesięcy. W konsekwencji została karnie przeniesiona do Białych Brzegów, gdzie szybko się przekonała, że na wiejskim komisariacie czas płynie dwa razy wolniej. Sytuacja ulega zmianie, gdy na corocznym Festynie Lodu dochodzi do brutalnego gwałtu ze skutkiem śmiertelnym. Ofiarą jest młoda mieszkanka Białych Brzegów, Karina Cieślak. Ludzie niechętnie rozmawiają z policją. Każdy z nich ma coś do ukrycia: gospodarze, którzy znaleźli zwłoki, ich syn, który adorował Karinę, jej przyjaciółki, lokalny pijak, a nawet ksiądz. Komisarz nikomu nie może ufać, nawet swojemu nowemu partnerowi. Tymczasem w Białych Brzegach pojawia się Marcel Wolski, a wkrótce potem prokurator Nawrocki… Śledztwo nabiera tempa.

Anna Sierant: „Szreń” to już kolejne, czwarte spotkanie czytelników i czytelniczek z komisarz Leną Rudnicką i Marcelem Wolskim. Tym razem nie działają oni jednak w Łodzi, a w wiejskim komisariacie w Białych Brzegach, „gdzie czas płynie dwa razy wolnej”. Oczywiście do momentu, w którym do miejscowości przybywa Rudnicka. Dlaczego tym razem, po pełnym wrażeń i wydarzeń finale „Osadzonego”, zdecydowałaś się na zmianę miejsca akcji, rozpoczęcia jej nie dokładnie od momentu, w którym zakończył się poprzedni tom, a od morderstwa Kariny Cieślak?

Kinga Wójcik: Kiedy zaczynałam pisać „Poryw”, założyłam, że historia Rudnickiej i Wolskiego będzie liczyć przynajmniej kilka części i właściwie każda kolejna książka z serii oddzielona jest pewnym przedziałem czasowym.

Jeśli chodzi o przeniesienie akcji do mniejszej miejscowości, to muszę przyznać, że obawiałam się, jak taki zabieg odbiorą Czytelnicy, szczególnie ci mocno związani z Łodzią jako miejscem akcji. Czytelnicy mają przecież różne gusta – jedni wolą kryminały osadzone w dużym mieście, inni zaś powieści, w których akcja dzieje się w małej, zamkniętej społeczności. Seria o Lenie Rudnickiej od pierwszej części osadzona była w Łodzi, gdzie panuje zupełnie inna dynamika akcji i wydarzeń niż w mniejszej miejscowości.

Jednak w moim przypadku przeniesienie akcji do Białych Brzegów było nieuniknione. Sprawy, z jakimi na co dzień stykają się mieszkańcy małych i średnich miast, mocno się różnią od tych, z jakimi borykają się mieszkańcy chociażby ponad sześćsettysięcznej Łodzi. Od ponad trzech lat nie mieszkam w tym mieście i czułam, że powoli przestaje to być moje miejsce.

Czy duże wyzwanie stanowiło dla Ciebie opisanie stosunków panujących między mieszkańcami Białych Brzegów i pracownikami wiejskiego komisariatu? W końcu życie na wsi w wielu aspektach różni się od tego w dużym mieście, jakim jest Łódź.

Tak naprawdę zawsze bliżej mi było do spokojnego życia na wsi niż do miejskiego zgiełku. Gdyby było inaczej, zostałabym na stałe w Łodzi, która daje lepsze perspektywy np. na pracę. Ale mniejsze miejscowości mają swój urok. Szczególnie w przypadku powieści kryminalnych. W dużym mieście często nie znamy nawet swojego sąsiada, a mieszkając na wsi, wiemy o nim zdecydowanie za dużo!

W powieści „Szreń” pojawia się niemało nowych bohaterów, wspomnianych mieszkańców Białych Brzegów. Niemal każdy z nich może się wydawać podejrzany o brutalne zabójstwo Kariny lub w nie zamieszany. Czy przystępując do pracy nad powieścią, wiedziałaś już, kto jest sprawcą, miałaś to zaplanowane, czy pomysł pojawił się już w trakcie pisania książki?

Skłamałbym, mówiąc, że przy każdej książce od początku wiedziałam, kto zabił. Tak było w przypadku „Szrenia”, co znacznie ułatwiło pracę nad książką, jednak nie zawsze mam wytypowanego sprawcę. Oczywiście klaruje się on dosyć szybko, bo w innym wypadku miałabym mnóstwo pracy nad przerobieniem pewnych fragmentów.

Za każdym razem, gdy zaczynam nową książkę, obiecuję sobie, że popracuję nad szczegółowym planem, ale jeszcze nigdy nie udało mi się go stworzyć. Szkoda, bo pewnie pisałoby mi się znacznie łatwiej!

Rudnicka przeszła kilka kroków, rozglądając się dookoła. Wyłapywała wzrokiem pety, butelki, opakowania po prezerwatywach.

– Gdzie leżała Natalia? – zapytała dwóch młodych policjantów, którzy jako pierwsi przyjechali na zgłoszenie.

– Na kanapie. – Wskazał jeden z nich. – Wyglądała, jakby spała. Chcieliśmy zacząć ją cucić, ale zaraz wpadli medycy.

– W jakiej pozycji leżała?

– Na boku, z podkurczonymi nogami.

– W pozycji bocznej ustalonej – dodał drugi.

– Ratownicy mówili, że sprawa wygląda tak, jakby ktoś podał jej środek usypiający – powiedziała Lena, zwracając się do Wolskiego.

– Sądzisz, że ktoś, kto ją uśpił, nie chciał zrobić jej krzywdy?

– Skoro zostawił ją w bezpiecznej pozycji…

Chyba że…

„Szreń” to też ta część serii, w której Rudnicka w końcu zdaje się przyznawać przed sobą (a nawet przed Wolskim!) do własnych słabości, lęków. Można by powiedzieć, że poznajemy jej bardziej ludzkie, a mniej uparte oblicze. Czy Lena, z pomocą Marcela, w końcu stawi czoła swojej przeszłości i teraźniejszości?

Cieszę się, że zauważyłaś zmianę w Rudnickiej. To dla mnie ważne, bo staram się, aby moi bohaterowie zmieniali się pod wpływem wydarzeń, jakie ich spotykają. Ludzie nie pozostają obojętni na to, co ich spotyka. Podobnie jest z Leną, która w swoim życiu prawdopodobnie nie spotkała nikogo, komu zaufałaby na tyle, aby dopuścić go do siebie tak blisko, jak Marcela. Myślę, że w kolejnych książkach poznamy jej zupełnie nowe oblicze.

Za Leną do Białych Brzegów przyjeżdża nie tylko Marcel, ale i Krzysztof – tym razem postanowiłaś, że nadszedł czas, by skonfrontować ze sobą tych dwóch obecnych w życiu Leny mężczyzn?

Zrobiłam to szybciej, niż planowałam, ale Czytelnicy i tak piszą w komentarzach, że czekali na to zbyt długo! (śmiech) Ale rzeczywiście początkowo założyłam, że Marcel pozna prawdę nieco później, jednak zdałam sobie sprawę, że to już czwarta część historii i powinnam dać Czytelnikom coś więcej. Nie chciałam, by postrzegano Lenę jako zimną i bezduszną kobietę. Wydarzenia w jej życiu zdeterminowały to, jaka jest wobec świata zewnętrznego. Pewne rzeczy ujawniłam więc wcześniej niż planowałam, ale uważam ten krok za dobrą decyzję.

Pomyślał o ojcu i poczuł, że do oczu napływają mu łzy. Starł je ze złością, bo nie chciał więcej płakać. Najwyższa pora wziąć się w garść.

Z kuchennej szafki wyciągnął worki, pozbierał śmieci z podłogi i wystawił za drzwi, wziął prysznic i z kawą w termicznym kubku ruszył do galerii handlowej. Odchudzanie na razie nie wchodziło w grę, uznał więc, że wymieni ubrania na rozmiar większe. Szybko się przekonał, że rozmiar podskoczył mu o dwa oczka.

Niedobrze.

Ubrany w świeże i luźniejsze w pasie ciuchy, wrócił do domu i zapalił papierosa, zastanawiając się, czy zrealizować pomysł, jaki przyszedł mu do głowy. Nie potrafił przewidzieć reakcji Rudnickiej na jego widok, ale w końcu sama go zaprosiła. Trzymał się tej myśli, bo wreszcie znalazł cel, który był w stanie zrealizować.

Lena jest (czy też – była – przed przeniesieniem do Białych Brzegów) szefową Marcela, to też kobieta od niego starsza, która stanowi dla Wolskiego autorytet w sprawach zawodowych. Ten układ stanowi odwrócenie często pojawiającego się w literaturze motywu kobiety-uczennicy i jej mentora-mężczyzny. Zależało Ci na odejściu od tego stereotypu, przedstawieniu w swojej książce silnej kobiecej bohaterki, która ma władzę i często nie waha się jej użyć?

Kiedy przyszedł mi do głowy pomysł na fabułę „Porywu”, wiedziałam, że główną postacią będzie kobieta. Osobiście lubię silne i charakterne postacie kobiece. Powieści kryminalnych z facetem w roli głównej jest mnóstwo. W Polsce dopiero od niedawna pojawia się coraz więcej kobiecych bohaterek, które stanowią główną siłę w książkach i nie są tylko dodatkiem do mężczyzny.

W serii o Rudnickiej łamie Pani również inny stereotyp – kobiety doświadczające przemocy domowej nierzadko kojarzone są jako osoby zależne finansowo od oprawcy, ciche, niewyróżniające się z tłumu. Tymczasem doświadczyć przemocy może każdy, a nawet tym pozornie silnym osobom nie zawsze łatwo jest od niej uciec?

Zgodzę się, że część osób doświadczających przemocy z pewnością jest zależna od swoich oprawców, jednak druga część to ludzie, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, o których byśmy nawet nie pomyśleli, że doświadczają przemocy domowej. I tutaj pojawia się problem, bo kiedy nie widzimy, że dzieje się komuś krzywda, nie możemy zareagować. Takim przypadkiem jest właśnie moja bohaterka. Wstyd nie pozwolił jej poprosić o pomoc i wydaje mi się, że nie jest to wcale odosobniony przypadek.

Jesteś młodą osobą, autorką czterech książek kryminalnych. Jak udaje i udawało Ci się, zwłaszcza na początku pisarskiej kariery, łączyć pracę nad książkami ze studiami czy inną pracą? Jak dużą część dnia poświęcasz właśnie pisaniu?

Kompletnie nie umiem tego łączyć! I jestem najgorszym wyborem, jeśli chodzi o doradzanie w tej kwestii. Wystarczy powiedzieć, że podczas pisania Porywu byłam tak zajęta książką, że zawaliłam ostatni rok na studiach! (śmiech) Kiedy zaczynam pisać nową historię, poświęcam się temu w całości, a wszystko dookoła przestaje mieć znaczenie. Nie jest to najlepszy tryb pracy i jeśli czyta to pisarz przed debiutem, moja rada brzmi: skończ studia, bo potem będzie jeszcze gorzej!

Aktualnie moja praca zawodowa pozwala mi na pisanie w trybie weekendowym. Plusem jest fakt, że mam naszkicowaną książkę, więc właściwie zajmuje się jej redakcją. Wiem, że gdybym chciała zacząć nową powieść, miałabym spory problem, ale na razie staram się o tym nie myśleć.

W jednym ze swoich wpisów na Instagramie wspomniałaś, że czytelnicy i czytelniczki bardzo entuzjastycznie zareagowali na trzeci tom serii o Rudnickiej – „Osadzonego”, którego akurat pisało się Tobie nie najłatwiej. A która z własnych książek jest Twoją ulubioną?

Wbrew temu, co sądziłam, Czytelnicy naprawdę bardzo miło przyjęli „Osadzonego”. To była książka, nad którą pracowało mi się dosyć ciężko. Miałam sporą przerwę w pisaniu i wydawało mi się, że nie jestem w stanie skleić żadnego rozsądnego zdania, nie mówiąc o wymyśleniu fabuły. W okresie, kiedy nie pisałam, w moim życiu zdarzyła się mała rewolucja i przez parę miesięcy nie napisałam ani jednego zdania. Potem zwolniłam i poczułam potrzebę dokończenia historii, którą zaczęłam. To było silniejsze ode mnie. Miałam pomysł i zarys fabuły, ale nie wiedziałam, jak to spisać. Byłam przerażona. Dlatego reakcja Czytelników na „Osadzonego” była dla mnie miłym zaskoczeniem.

A jeśli chodzi o to, którą swoją książkę lubię najbardziej… Jakiś czas po premierze autor żyje tylko książką, recenzjami i opiniami Czytelników. Potem to mija, więc pewnie gdybyś za miesiąc zapytała mnie o ulubioną książkę, odpowiedź byłaby zupełnie inna, ale na obecną chwilę jest to właśnie „Szreń”.

Czy Rudnicka i Wolski rozstaną się z Łodzią na dłużej i zadomowią się w Białych Brzegach? Czy możemy się spodziewać kolejnych części z tymi bohaterami w rolach głównych?

Myślę, że jeszcze kilka książek z Leną i Wolskim przed nami, ale gdzie wylądują? Dobre pytanie!

O autorce

Kinga Wójcik urodziła się w 1994 roku w Tomaszowie Mazowieckim. Z wykształcenia jest politologiem. Ukończyła Wydział Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego. Pochodzi z rodziny policyjnej. Prywatnie fanka buldogów francuskich i filmów z serii „Transformers”. Autorka serii kryminałów o komisarz Lenie Rudnickiej: „Poryw”, „Spektakl”, „Osadzony” oraz „Szreń”.

Przeczytaj fragment powieści „Szreń”

Szreń

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka jest już dostępna w księgarniach online.

Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Prószyński i S-ka


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 05.10.2021 11:31
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post