rozwiń zwiń

Przede wszystkim lubię żyć. O powieści „N.P.“ opowiada Banana Yoshimoto

Grzegorz Przepiórka Grzegorz Przepiórka
03.08.2020

„Z pewnością coś było nie tak. Czułam się, jakby nastrój ze snu przeniknął do rzeczywistości”. Czy  Kazami i jej niespodziewanym towarzyszom uda się przebudzić? Jaką tajemnicę kryje „N.P.” – powieść Banany Yoshimoto? Z autorką książki wydanej tego lata przez Kwiaty Orientu, mistrzynią prostoty, precyzji i budowania nastroju, jedną z najbardziej znanych japońskich pisarek, rozmawia Grzegorz Przepiórka.

Przede wszystkim lubię żyć. O powieści „N.P.“ opowiada Banana Yoshimoto

N.P. Banana Yoshimoto[OPIS WYDAWCY] „To zachwycająca książka - jest w niej japońska prostota i precyzja, tajemnica, upalna miejskość Tokio i skomplikowane relacje bardzo młodych i bardzo fascynujących bohaterów. Jako tłumaczka jestem zachwycona tym, że Yoshimoto napisała powieść o tłumaczach i o sztuce przekładu, wydobywając na światło dzienne wszystko to, co w tej sztuce niemożliwe, karkołomne i ...magiczne. Nie da się do końca wyjaśnić, dlaczego N.P. porywa od pierwszej sekundy. Po prostu trzeba wejść w ten świat”.
Katarzyna Tubylewicz

Grzegorz Przepiórka: „Gdy wyszłyśmy z restauracji, ogarnął mnie pogodny nastrój. To będzie wspaniałe lato. Na ulicy wciąż panował upał” – mówi bohaterka Pani powieści, w której lato jest tłem akcji. Lubi Pani lato?

Banana Yoshimoto: Napisałam tę powieść już jakiś czas temu, więc nie pamiętam dokładnie szczegółów fabuły, ale wydaje mi się, że próbowałam wtedy opisać wczesne, uciążliwe i rozdzierające serce lato. To moja ulubiona pora roku i to się chyba nigdy nie zmieni. Z początkiem każdego lata czuję, że wracam do życia.

Jeszcze jeden fragment. „Przypomniała mi się rozmowa z mamą o zatracaniu się w czynności”. Dla powieściowej mamy taką czynnością jest kendama. W jakich czynnościach Pani lubi się zatracać latem i podczas innych pór roku, oczywiście poza pisaniem?

Próbuję zatracać się w każdej aktywności, jaką wykonuję. Oczywiście, jeżeli to możliwe. Mimo wszystko trzeba uważnie obserwować, co się dookoła nas dzieje, szczególnie podczas takich czynności, jak gotowanie lub wyprowadzanie psa, bo inaczej ryzykujemy, że zrobimy sobie krzywdę.

Panuje w „N.P.” aura niepewności. „Z pewnością coś było nie tak. Czułam się, jakby nastrój ze snu przeniknął do rzeczywistości”. Czy trafnie się domyślam, że sny są dla pani źródłem inspiracji? Skąd jeszcze czerpie Pani pomysły na literaturę?

Gdybym miała zdolności ponadnaturalne, to na pewno byłyby związane ze snami. Zdarza mi się wyśnić zakończenie pisanej powieści, a nawet odkryć w marzeniach sennych prawdziwe intencje osób, które rzeczywiście znam. Wszystko zawsze się sprawdza. Ufam tego rodzaju wizjom.

Lato to pełnia, obfitość, a tymczasem kilku z bohaterów Pani książki jest dosłownie wyczerpanych, popełniają bądź ocierają się o samobójstwo. Na przykład o Sui mowa w ten sposób: „Przypominała powaloną przez deszcz hortensję”. Od wydania książki minęło 30 lat, a temat wyczerpania, nie tylko wśród młodych osób, jest wciąż aktualny. W Japonii objawia się jako hikikomori, w Europie w postaci wypalenia zawodowego. Dlaczego wiele osób w Kraju Kwitnącej Wiśni nie chce chodzić do szkoły lub pracować? Jak źle musi być, skoro wielu ludzi, nie tylko w Japonii, na starcie dorosłego życia decyduje się na samobójstwo? To wręcz paradoks.

W Japonii jest wiele osób cierpiących na wypalenie zawodowe i umierających z przepracowania. Nie wszystkie z nich związane są ze zjawiskiem hikikomori. Mówimy tu o bardzo ważnym problemie. Mam wrażenie, że udręka tych ludzi bierze się z życia beznadziejną, pozbawioną przyjemności codziennością. Tworzone przez człowieka dzieła zawsze starały się rzucić nieco światła na tę kwestię. Chciałabym, żeby moje utwory również się do tego przyczyniały.

Dlaczego warto dać sobie szansę? Jak przebudzić się do życia?

Myślę, że rodzimy się po to, by przebudzić się do prawdziwego życia. Musimy dawać sobie tyle szans, ile tylko możliwe, żeby jak najbardziej się do niego zbliżyć.

„ — Więc nasza rodzina też jest taka skomplikowana. — W dzisiejszych czasach to się często zdarza. Rodziny bez problemów nie istnieją”. Co się stało z rodziną, dlaczego współcześnie przestała być ostoją?

W żadnych czasach, nigdzie na całym świecie nie znajdziemy rodzin bez problemów. Konieczne jest zachowanie odpowiedniego balansu. Co by nie mówić, związanie się z drugim człowiekiem i dalsze wspólne życie to nie sielanka.

„— Może to śmieszne, ale chciałabym jeszcze raz w życiu zobaczyć ojca”. Figura ojca jest w N.P. szczególnie istotna. Rolą ojca, jak twierdzą psychologowie, jest wprowadzanie dziecka w świat zewnętrzny. Kłopot w tym, że ów świat mocno się skomplikował, przyspieszył. Na jakich aspektach powinni dzisiaj skoncentrować uwagę ojcowie?

Wystarczy, że po prostu będą sobą. Dzieci uczą się głównie przez obserwację, więc z pewnością same dostrzegą każdą wadę i zaletę rodziców.

Relacje pomiędzy bohaterami w „N.P.” są mocno splątane, nie wyłączając kazirodztwa, które  może wywoływać opór niejednego czytelnika, podobny temu, który w Polsce wywołuje LGBT.  Tymczasem Kazami mówi: „Przecież miłość to miłość”. Jaki jest powód, że jedni ludzie odbierają innym prawo do miłości?

Ludzie boją się nie tylko osób LGBT, przeraża ich widok każdej inności. Pewnie stąd bierze się ich skłonność do dyskryminacji. Oni chcą, żeby cała ta inność zniknęła im z oczu.

Przyjaźń, a właściwie przyjaźnie, na Kazami Kanō, czyli główną bohaterkę, spadają nieoczekiwanie. To dla niej poruszające, obarczające i nieco dziwne doświadczenie. „Ostatnio odnoszę wrażenie, że wasze uczucia urządziły sobie u mnie przystanek”. Czy prawdziwa przyjaźń jest możliwa w dzisiejszych czasach, kiedy dominuje egocentryzm i narcyzm? Być może jest to jedyna alternatywa w czasach, kiedy rodzina nie spełnia już swojej funkcji.

Ciężko żądać, aby jeden przyjaciel wspierał nas w każdej sytuacji. Myślę, że trzeba postępować tak, jak bohaterowie „N.P.”. Powinniśmy całym sercem poświęcać się bratnim duszom, które od czasu do czasu pojawiają się w naszych życiach. 

W „N.P.” granice między literaturą a rzeczywistością są nieostre. Życie właściwie przeplata się z literaturą. Bohaterowie są pod przemożnym i raczej negatywnym wpływem Opowiadania 98. Czy to oznacza, że literatura jest zarazem wspaniała, ale i niebezpieczna, a tym samym wymaga zachowania umiaru i dystansu? Jakie opowieści miały nadzwyczaj silny wpływ na Pani życie?

Profesjonalnemu pisarzowi z łatwością przychodzi tworzenie tekstów, które wywołają u czytelnika poczucie beznadziei, dlatego nie wolno mu zapominać o tym, żeby jednak trochę tej nadziei dawać. Cenię sobie twórczość Harukiego Murakamiego oraz Ryū Murakamiego. Są trochę starsi ode mnie, ale żyjemy w końcu w tych samych czasach i nie wyobrażam sobie, abym mogła się do ich utworów nie odwoływać, kiedy sama coś piszę.

N.P. Banana Yoshimoto

„Jakie byłoby życie bez opowieści? — odezwała się Sui”. Zapytałbym raczej, co zrobić, aby być autorem własnej opowieści, choć nie wykluczającej innych osób?

Należy opowiadać o swoich uczuciach, nie wolno posiłkować się cudzym językiem. Jeśli przemówimy nieswoim głosem, nasza wypowiedź nie będzie miała sensu, nawet gdy końcowy efekt wyda nam się przez chwilę zadowalający. Bez mówienia o sprawach, o których wolelibyśmy nikomu nie mówić, nie uda nam się wypowiedzieć siebie.

„N.P.” to książka, w której jednym z wątków jest tłumaczenie. Zdarza się Pani drżeć o los swoich utworów w przekładzie? O to, że w innym kontekście społecznym, kulturowym czy politycznym mogą nabrać niepożądanego znaczenia?

Wiele jest dobrych przekładów, pasujących do realiów danej kultury, ale sporo jest też tych złych, dlatego zawsze bardzo niepokoję się o ich jakość. Pisanie z myślą o przyszłych tłumaczeniach nie jest jednak dobrym pomysłem, więc z zasady, kiedy tylko mogę, staram się wyrażać prosto, używając zrozumiałych słów.

Wiele osób dostrzega przepaść między kulturą Wschodu i Zachodu. Czy naprawdę aż tak bardzo się współcześnie różnimy? Wydaje się, że globalizacja wygładziła wiele różnic.

Już od jakiegoś czasu możemy swobodnie nawiązywać relacje z ludźmi z zagranicy. Łatwiej niż kiedyś można dziś poznać osoby żyjące tak samo jak my, o podobnym charakterze czy zbieżnych zainteresowaniach. Chyba nic się w tej kwestii ostatnio nie zmieniło, prawda? Odpowiadając na to pytanie w szerszym kontekście, myślę, że powstawanie organizmów o charakterze narodowym lub państwowym znacząco przyczynia się do zwiększenia różnorodności na świecie. Oczywiście, o ile organizmy te zadbają odpowiednio o ochronę praworządności. Tego problemu nie da się prosto rozstrzygnąć.

Jakie zjawiska, aspekty kultury japońskiej i języka („Japoński to dziwny język”— mówi Otohiko) najtrudniej odzwierciedlić w przekładzie? Gdzie tłumacze Pani utworów najczęściej napotykają na rafy, prosząc o koło ratunkowe?

W konstruowanych przeze mnie zdaniach nagminnie występują podmioty domyślne. Tłumacze często na to narzekają.

Wątek tłumaczenia w „N.P.” można potraktować ogólniej, jako porozumiewanie się, komunikację międzyludzką. Współcześnie, pomimo coraz doskonalszych środków komunikacji, ludziom coraz trudniej jest się wzajemnie zrozumieć. Jak przezwyciężyć komunikacyjny impas? Widzę pewną wskazówkę w „N.P.”: „nalała do szklanki mrożoną herbatę. Skosztowałam. Smakowała jak błoto… — Smaczna? — Obrzydliwa!”. Po pierwsze, szczerość. Co jeszcze?

Szczerość nie zawsze jest dobra, chociaż akurat bohaterom „N.P.”, czyli ludziom młodym, którzy żyli podważając obowiązujące w ich świecie normy, szczera rozmowa umożliwiła nawiązanie prawdziwych przyjaźni.

„Z powodu niemoty zaszła we mnie dziwna zmiana. Potrafiłam dostrzec barwy ukryte w słowach” – opowiada Kazami Kanō podczas spotkania z Otohiko. Podobną zdolność odkrył w sobie Rimbaud, pisząc wiersz „Samogłoski”. Ważne – oprócz tego, co i w jakiej formie mówimy – jest zabarwienie. Jak dbać o barwę naszych słów?

Wydaje mi się, że należy unikać skomplikowanego i mętnego sposobu wyrażania się.

Pani książka momentami jest przytłaczająca, ale w ogólnym rozrachunku więcej przebija z niej światła aniżeli ciemności. Określiłbym to światło jako nadzieję, a jeżeli już dotykamy tej kwestii, tym bardziej w czasie pandemii, to trudno nie zadać pytania: skąd Pani czerpie nadzieję?

W moich powieściach fabuła jest szczątkowa, wolę kreować nastrój, opowiadać o uczuciach. Jednak niebezpiecznym jest ciągłe pływanie po morzu nieświadomości, dlatego bardzo staram się utrzymać pozytywny kurs. Ja przede wszystkim lubię żyć. Jeśli mamy kilku ludzi, na których nam zależy, to możemy wieść proste, satysfakcjonujące życie.

Jeszcze jedno. Czy North Point to rzeczywiście tytuł bardzo starej piosenki? Zupełna fikcja czy ziarno prawdy?

Tytuł powieści wzięłam z utworu Mike’a Oldfielda pt. „North Point”. Piosenka nie jest tak straszna, jak można by sobie wyobrażać.

* Rozmawiał Grzegorz Przepiórka


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Krzysiek Żuchowicz 20.12.2020 13:13
Autor

Racja, zwięzłość odpowiedzi wręcz bije po oczach. Nieraz są one naprawdę głębokie, życiowe. . . I tym bardziej zachęca do sięgnięcia po jej książki.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 18.09.2020 20:28
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Dziękuję bardzo za ten wywiad.
Ciekawe jest zestawienie rozbuchanego baroku pytań (czy może założeń) pytającego i eleganckich w swojej prostocie, wyważonych i mądrych odpowiedzi pisarki.

Z radością przeczytałam dopiero trzecią jej książkę przełożoną na język polski. Z niecierpliwością czekam na kolejne (jest nadzieja?) na razie posiłkując się przekładami na język...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ambrose 04.08.2020 09:59
Bibliotekarz

Ha, to umiłowanie do prostoty języka autorki przejawia się i w tym wywiadzie. Odpowiedzi bardzo krótkie i zwięzłe, niejednokrotnie kilka razy krótsze niż samo pytanie. Brawa dla p. Przepiórki za staranne przygotowanie się do rozmowy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Grzegorz 03.08.2020 12:35
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post