Fanfiki, albo pochwała grafomanii

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
30.01.2021

Podejrzewam, że nie często mówi się o niesławnych powieściach E. L. James jako o dziełach transgresyjnych, ale chyba nikt wcześniej — ani później — tak zamaszystym ruchem gąbki nie rozmazał granicy dzielącej obracający milionami rynek książki od wykwitów fanowskiej prozy. Choć i tak na podobne łubudu czekaliśmy okropnie długo.

Fanfiki, albo pochwała grafomanii Artem Beliaikin / Pexels

Pięćdziesiąt twarzy GreyaBiznes pozostaje, rzecz jasna, biznesem i na wyższych księgarnianych półkach jako pierwsze wyląduje to, co ma szanse się nieźle sprzedać, dlatego niespecjalnie dziwi decyzja wydawnicza o podpisaniu umowy z panią James. Szczególnie jeśli spojrzeć, jak ogromnym fenomenem ostatecznie okazała się trylogia o Anastazji i Christianie, która, poza milionami sprzedanych egzemplarzy, spłodziła walentynkowe hity filmowe oraz serię zabawek erotycznych.

Zmierz Stephanie MeyerSzczególnie ciekawy jest w tym przypadku aspekt socjologiczny, bo te liche, marne literacko powieści, będące nie tylko przykładem kompletnej grafomanii, ale i istną kawalkadą egzaltacji oraz nieznośną demonstracją napuszonego ego autorki, faktycznie namieszały pod niejednym baldachimem. Istotna jednak jest sama geneza owej serii, która zrodziła się na gruncie softcore’owego fanfiku o bohaterach „Zmierzchu”, czego ślady James skrzętnie tuszowała.

Piekło Gabriela książkaKomercyjne powodzenie „50 twarzy Greya” i sequeli każe zastanowić się nad tym, czy faktycznie istnieje jakakolwiek granica między niewprawnymi, amatorskimi próbami literackimi a literaturą uprawianą przez, z braku lepszego określenia, zawodowych pisarzy. Podobne podziały bywają umowne i często rażą swoją sztucznością, bo to przecież nie tak, że przed ogłoszeniem drukiem książek James wydawano same godne uwagi pozycje. Bynajmniej, zawsze przeważał chłam, tyle że zredagowany, po korekcie i z profesjonalnymi okładkami.

Dzisiaj jednak, kiedy grafomania może wypłynąć na szerokie wody dzięki, na przykład, cyfrowemu self-publishingowi, wydawcy jeszcze bardziej cynicznie łowią fanfikowe fenomeny, kupując za grube pieniądze prawa do takich książek jak „Piekło Gabriela” (także wyrosłego na żyznym gruncie „Zmierzchu”), a studia filmowe wyłuskują internetowe sensacje podobne „After” (pierwotnie historia o członkach zespołu One Direction), żeby zbić na nim szybki pieniądz. Stawia to pod znakiem zapytania sens istnienia fandomu piszącego swoją prozę od serca. Bo traci ona swój wyjątkowy charakter, jak tylko dopadną ją macki dużych graczy. Nieubłagane prawa autorskie wymuszą przecież przeróbki.

Przenikanie się świata literatury, nazwijmy to, komercyjnej, z „fikcją fanowską” jest przez to szkodliwe dla tej drugiej, chociażby dlatego, że po przywołanych sukcesach okazuje się, że szklany sufit jest do przebicia i częściej niż z potrzeby ducha, fanfiki będą pisane z merkantylnym zamysłem, co całkowicie wypaczy i skazi charakter tej działalności. Jest to poniekąd gdybanie, bo zjawisko nie przybrało skali masowej, lecz, choć nie jestem osobiście odbiorcą literackich prób traktujących o, żeby sięgnąć po pierwszy lepszy przykład, romansach Harry’ego z Draco, to twórczość amatorska stanowi akurat fajny aspekt fandomu, bo inkluzywny. I nie jest to nic nowego, bynajmniej. Różnie definiuje się fan fiction, znajdą się i tacy, co za takowe mają nawet i biblijne ewangelie albo sztuki Szekspira, lecz nie przesadzajmy. Owszem, nawiązania do dzieł innych pisarzy przewijają się przez całą historię literatury, lecz nie chodzi tu o twórczą polemikę czy dialog między artystami, ale o prawdziwe, nieautoryzowane fanfikowanie, jakie znamy dzisiaj.

Kontynuacja powieści Jane AustenBodaj najwcześniejszym szeroko rozpowszechnionym jego przejawem jest „Old Friends and New Fancies” Sybil G. Brinton z 1913 roku, czyli swoista zbiorcza kontynuacja paru powieści Jane Austen. Fani prozy Arthura Conana Doyle’a również chętnie smażyli opowiadania o Sherlocku Holmesie, ale prawdziwy szał rozpoczął się dopiero przy okazji renesansu popularności serialu telewizyjnego „Star Trek”, którego fani dzielili się swoimi historiami między innymi na łamach wydawanego oddolnie zina „Spockanalia”. Na tej fali, pod koniec lat 60., ukazała się powieść „The Ring of Soshern” autorstwa Jennifer Guttridge, gdzie, uwięzieni na samotnej planecie, kapitan Kirk i Spock oddają się przyjemnościom ciała. Z początku z wyższej konieczności, potem już z miłości. Niewykluczone, że to wtedy narodził się cały nurt zwany, po prostu, „slash”, od ukośnika, którym oddzielano (a może łączono?) imiona postaci angażujących się w homoseksualne związki. Dzisiaj to chyba, co potwierdza przykład James i inne, jedna z popularniejszych odmian fikcji fanowskiej, umożliwiająca spreparowanie seksualnych fantazji.

Tyle że nie zawsze, co całkowicie zrozumiałe, spotyka się to z aprobatą twórcy dzieła oryginalnego. Pomijając oczywiste kwestie związane z prawami autorskimi, zostaje jeszcze, no cóż, niechęć do pornografii. Chociażby J.K. Rowling, z reguły otwarta na fanowskie iteracje swojej flagowej serii, nie patrzy zbyt łaskawym okiem na erotyczne literackie ekskursje, choć kto by biegał po internecie i wyłapywał owych zbrodniarzy. Częstokroć fan fiction to również dzieła anonimowe albo tworzone kolektywnie, szalone wynalazki, gdzie Edward i Bella spotykają Scully i Muldera, a Voldemort staje naprzeciwko Dartha Vadera. Zresztą podobne mash-upy i crossovery od dawna są domeną YouTube’a, gdzie filmowcy kręcą rzeczy niestworzone i dzielą się nimi ze światem. Drogę wybrukowało im nic innego jak amatorska proza fanowska, przesuwająca granicę między możliwym a niemożliwym. Jeśli wierzyć liczbom, całe mnóstwo owych dziełek to zwyczajna pornografia (nic w tym złego), lecz część zaspokaja czytelniczą ciekawość i odpowiada na pytania „co by było, gdyby…?”, kreśli alternatywne zakończenia i istne rzeczywistości równoległe, będąc przykładem postmodernistycznej gry z literaturą i popkulturowej zabawy.

Zabawy, której odbiera się pierwiastek niezależności, kiedy z butami wjeżdża biznes. Jako człowiek nieczytający fanfików, lecz będący ich zagorzałym obrońcą, uważam, że takie rzeczy jak książki James wyrządziły im więcej złego niż dobrego. Niech ten kącik pozostanie niepodległy.


komentarze [21]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Calico  - awatar
Calico 21.02.2021 07:55
Czytelnik

Więc tak... Tak samo jak osoba z pierwszego komentarza: urzęduję na placówce zwanej Wattpadem. Jest tam bardzo dużo przeróżnych fanfików, jedne gorsze, natomiast inne są wręcz perełkami. Ale na pewno zgodzę się z jedną rzeczą: łączenie Draco i Harrego Pottera jest odrażające. Sama kiedyś pisałam na tej platformie fanfik, ale wycofałam go, bo wydawał mi się okropny i zapewne...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Sara  - awatar
Sara 04.02.2021 09:45
Czytelniczka

Czasem można wśród fanfików znaleźć prawdziwe perełki. Jednak np. na wattpadzie, gdzie fanfiction jest po prostu mnóstwo (głównie One Directio, 5SOS i Harry Potter), duża część z nich jest napisana, "Bo wyświetlenia i follow będą." Wiem co piszę, bo dość długo egzystowałam na tej platformie i doświadczyłam takich sytuacji. Do dzisiaj mam traumę po natknięciu się na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Calico  - awatar
Calico 21.02.2021 07:46
Czytelnik

Jak najbardziej się z tobą zgadzam, teraz zwłaszcza są popularne fanfiki z k-pop'u i... Naprawdę, nie warto tego czytać, bo są, żeby nie powiedzieć gorzej, denne.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
alka  - awatar
alka 02.02.2021 17:45
Czytelniczka

Obecnie nie czytuję fanfików, ale kiedyś poświęcałam im dużo czasu i miałam kilka ulubionych fandomów. Od fanfików zaczęłam przygodę z pisaniem, choć nie opublikowałam żadnego i miałam bardzo wąskie grono znajomych czytelników. I właśnie jako zabawę zawsze traktowałam twórczość fanowską, o żadnych zyskach nie myślałam i uważam, że nadal wydane fanfiki stanowią nikły...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
gabaczyta  - awatar
gabaczyta 01.02.2021 18:37
Czytelniczka

Czytuje i lubię fanfiki. Nie rozumiem tej prawie "vendetty" autora tekstu do tego elementu popkultury. Wśród fanfików, jeśli dobrze poszukać, można znaleźć prawdziwe perełki, napisane na bardzo wysokim poziomie ( są też bardzo poślednie jak i mierne twory - ale przecież i wśród książek takie są)
Więc myślę, że teza/wniosek wysnuty w tym tekście nie jest do końca...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Airain  - awatar
Airain 01.02.2021 13:55
Czytelniczka

Czytałam fanowskie wersje 7 tomu Pottera o niebo lepsze niż wersja Rowling.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Magdalena  - awatar
Magdalena 01.02.2021 00:39
Czytelniczka

Sama piszę fanfiction :) Jest osadzone w uniwersum gry Detroit: Become Human. W planach mam już jego kontynuację, jak i zupełnie nową historię, którą wymyśliłam dla jednego z bohaterów.
Tak, posługuję się postaciami, które stworzył ktoś inny, ale fabuła jest w stu procentach wymyślona przeze mnie, tak samo jak główna bohaterka :)
Pisanie tego opowiadania daje mi wiele...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
FrauGoldstein  - awatar
FrauGoldstein 31.01.2021 20:02
Czytelniczka

Rozumiem zagrożenia biorące się z tego zjawiska i choć nie jestem czytelniczką fanfików to potrafię sobie wyobrazić, że "rynek" ten na tym straci, że fani i fanki zaczną kierować się inną niż dotychczas motywacją, co odbije się na jakości ich treści i tekstów. Nie rozumiem natomiast jawnej pogardy autora powyższego tekstu, pogardy, która bardzo trąci poczuciem wyższości. A...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Popkulturka Osobista - awatar
Popkulturka 31.01.2021 18:24
Czytelniczka

Nie czytam, ale lubię sobie od czasu do czasu "poskrobać" coś na Wattpadzie. To po prostu o wiele łatwiejsze od wymyślania własnej historii, ale i tak przynosi sporo frajdy, ponieważ można się rozwinąć (ale to już zależy od tego, o czym się pisze. Bo są fanfiki ambitniejsze, jak i te o wiele słabsze). Jak dla mnie to naprawdę ciekawe zjawisko, bo sporo pomysłów stworzonych...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
szaga  - awatar
szaga 31.01.2021 17:33
Czytelniczka

Fanfiki. Gatunek "literatury" :-( , od którego trzymam się z daleka. Nie czytuję takowych na Wattpadzie, forach itp. O fanfikach "Zmierzchu" nawet mi się nie chce pisać, bo sam cykl uważam za wyjątkowo głupi, napisany chyba dla dwunastolatek, a ekranizację za tragiczną - ze szczególnym naciskiem na osoby głównych bohaterów - Stewart z wiecznie przymuloną twarzą i otwartymi...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
always1507  - awatar
always1507 30.01.2021 22:57
Czytelniczka

Osobom nieprzekonanym do tego, że fanfiki to może być cokolwiek dobrego, a jednocześnie znającym język angielski i Harry’ego Pottera, polecam spróbować któryś z następujących utworów:

Pet Project by Caeria
Chasing the sun by Loten

(polskie tłumaczenia też są dostępne w internecie, są to odpowiednio Kampania Opiekuńcza i Goniąc Słońce).

Warto też wspomnieć, że zarzut z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej