Proszę odsunąć się od krawędzi peronu. Nadjeżdża nowa powieść Yu Miri!

Grzegorz Przepiórka Grzegorz Przepiórka
11.09.2020

„Stacja Tokio Ueno” liczy zaledwie 160 stron. Zaledwie? Nie pierwszy raz, czytając japońską prozę, mam wrażenie potężnego skondensowania. W powieści Yu Miri, która przed kilkoma dniami ukazała się w polskim przekładzie, deszcz leje niemal bez przerwy, a jednocześnie temat iskrzy pomiędzy życiem i śmiercią, dlatego ostrzegam. Lektura tej książki grozi porażeniem.

Proszę odsunąć się od krawędzi peronu. Nadjeżdża nowa powieść Yu Miri!

Od pewnego czasu nie wierzę. Nie wierzę kompletnie w cukierkowy obraz Japonii. W parzenie herbatek i sączenie ich z czarek, w zdobne kimona, w kraj honorowych samurajów i pełnych wdzięku gejsz. Nie wpadam w zachwyt nad złudzeniem gospodarczej potęgi. Lukier, który serwują japońscy specjaliści od pijaru dawno spłynął. Wiśnie przekwitły. Odczarowałem sobie kwitnący kraj na własne życzenie. Tak bywa ponoć już od zarania świata, że sięgając po owoc z drzewa wiedzy, trzeba się liczyć z tym, że zajrzy się prawdzie prosto w oczy. 

Mógłbym już zrezygnować z czytania deziluzjonistycznej literatury japońskiej, gdyby nie to, że pociąga mnie ona swoją do bólu szczerością. Łaknę prawdy zawartej w fikcji japońskiej prozy. Łaknę tym bardziej teraz, kiedy przybywa książek, które z prawdą się mijają lub prawdy unikają, ewentualnie przebierają ją za rozrywkę, tak że nie przypomina samej siebie

Yu Miri buduje literacki dom

Patrzenia prawdzie w oczy, podejmowania tematów o dużym ciężarze nie obawia się Yu Miri, bo do jej książki właśnie zmierzam, zataczając coraz węższe kręgi. Przed kilkoma dniami w przekładzie Dariusza Latosia, nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego ukazała się powieść „Stacja Tokio Ueno”. To jak do tej pory jedyny przekład na polski z twórczości Yu Miri, która jest też autorką dramatów, esejów, książek non-fiction i zbiorów wywiadów. Do rąk japońskich czytelników książka trafiła sześć lat temu, a od roku jest dostępny jej angielskojęzyczny przekład, któremu towarzyszył wysyp recenzji w prasie, od „Guardiana” po „Washington Post”.  

Poza literacką aktywnością Yu Miri znana jest z zaangażowania w operacje prowadzone bezpośrednio na tkance społecznej. W 2011 roku, jak pamiętamy, w Japonię uderzyło tsunami, w konsekwencji doszło do katastrofy w Fukushimie. Po tych wydarzeniach pisarka przeprowadziła się do leżącego w rejonie elektrowni miasteczka Minami-Sōmy i podjęła starania o jego odbudowę. Założyła w nim księgarnię Full House oraz prowadzi teatr. Ponadto na falach lokalnej rozgłośni prowadzi audycję „Dwoje i jedna”, rozmawiając z osobami, które mieszkają w Minami-Sōmy lub są w jakiś sposób z miejscowością związane.

Stacja Tokio Ueno

Zwracam uwagę na społeczny profil Yu Miri, gdyż w jej prozie znajduje on wyraźne odbicie. Tak też jest w Stacji Tokio Ueno, gdzie znajdujemy m.in. refleks problemu, z którym Japonia nie potrafi sobie poradzić lub którym nie chce w konstruktywny sposób się zająć, przedkładając nad kwestie społeczne budowanie międzynarodowej potęgi poprzez organizację Igrzysk Olimpijskich. Tą japońską bolączką jest bezdomność. Bezdomność osób, na które co pewien czas urządza się „polowania” w tokijskim Cesarskim Darze – Parku Ueno. Bezdomność japońskich mężczyzn zmuszonych przez całe życie do pracy poza domem, w oddaleniu od bliskich. Bezdomność tych, których domu pozbawiło tsunami i katastrofa w Fukushimie. Ten temat w powieści Yu Miri mnoży się sam przez się, a jego najbardziej przygnębiającą multiplikacją jest niemożność osobistego zadomowienia się w teraźniejszości, w przeżywanym życiu. „Żyłem, uciekając przed przyszłością, zawsze wpatrzony w przeszłość” – wyznaje główny bohater, by dodać gdzie indziej: „Nie pamiętam chwili, żebym nie czuł się zmęczony. I wtedy, gdy żyłem ścigany przez życie, i wtedy, gdy żyłem, uciekając od niego.”

Przemoknięte strony

Stacja Tokio Ueno to zaledwie 160 stron. Zaledwie? Nie pierwszy raz, czytając japońską prozę, mam wrażenie, że to aż 160 stron. Nie dziwi mnie wtedy, że to właśnie Japonia jest ojczyzną haiku. Tu się nie kartkuje, nie przysypia na chwilę, tu rzeczywiście mniej równa się więcej, a każdy znak coś znaczy. Nie ma umizgów do czytelnika, waty słownej i rozpychania, tak aby kilkusetstronicowa książka wyglądała poważnie na półce w księgarni. Japońska literatura nie ma takich kompleksów. Jest skondensowana do bólu, zarówno w treści, jak i pod względem emocjonalnego ładunku, który zawiera. Ma zaboleć, a przynajmniej uwierać i taki dokładnie efekt wywołuje „Stacja Tokio Ueno”.

W tej książce deszcz leje prawie non stop, w przenośni i dosłownie. Przemakamy z każdą stroną.    Deszczowa pogoda jest tłem opowieści, jaką snuje o sobie samym Kazu Mori. Mężczyzna. Rocznik 1933. Pochodzący z regionu Fukushimy. Żonaty. Ojciec dwójki dzieci. Robotnik, który kilkadziesiąt lat spędził w pracy poza domem, między innymi na budowach tokijskich obiektów sportowych wznoszonych na Olimpiadę w 1964 roku. Cóż nieprzeciętnego w postaci tego przeciętnego Japończyka? 

Stacja Tokio Ueno

Nic, poza tym że nie żyje... a swoją opowieść snuje nawet nie zza grobu, ale z perspektywy kogoś, kto pomimo śmierci wciąż myśli i odczuwa. „Drżę jak trzcina i chcę opowiedzieć, co tylko mogę, ale nie wiem jak, szukam wyjścia, właśnie je chcę zobaczyć, ale ciemność nie zapada, a światło się nie przebija”. Czy Kazu jest pośmiertną emanacją pamięci? Umysłu? Przygnębiającym wyobrażeniem wieczności? Formą przejściową? Istnieje czy nie istnieje? Jaki status ontologiczny mu przypisać? Na tym polega niezwykłość kreacji owej postaci, że wymyka się ona jednoznacznym definicjom.

Śmierć na serio

Nie twierdzę, że Yu Miri jest pierwszą pisarką, która stosuje zabieg przywracania głosu nieżyjącym. Rozmowy zmarłych cieszyły się popularnością już kilka wieków przed naszą erą. Nie idzie tu jednak o palmę pierwszeństwa, czy oryginalności, ale o fakt, że znana technika, jaką autorka przysposabia do opowiedzenia o współczesności pionizuje uwagę od samego początku, odświeża spojrzenie i pozwala dojrzeć to, co z lądu życia trudno dostrzegalne lub niewidoczne. Taką bowiem właściwość ma śmierć niezmiennie – wyostrza nasze spojrzenie, pozwala odcedzić ważne od nieistotnego, dostrzec ludzi wokół i wyzwolić względem nich empatię, a przede wszystkim zauważyć i przyjrzeć się własnemu życiu. W świecie, który ma na sobie grubą warstwę makijażu śmierć jest prawdopodobnie ostatnim prawdziwym doświadczeniem, dlatego że jest niezaprzeczalna. Wymaga od nas szczerości w najwyższym stopniu, a przez to ujawnia to, co w życiu prawdziwe. Z tego względu nieoceniona wartość powieści Yu Miri tkwi w potraktowaniu tematu śmierci serio, tym bardziej kiedy współczesna kultura prymatu rozrywki nawet wokół Auschwitz potrafi stworzyć karnawał, a kwestii ostatecznych unika jak diabeł święconej wody a buddysta cierpienia.

Czyżby współczesne memento mori? Nie sądzę, przecież w Stacji Tokio Ueno nawet śmierć nie ma jasno określonego statusu, nie zezwala na spoczynek, mnoży pytania, zamiast przynosić odpowiedzi. Może zatem memento vitae? Pamiętaj o życiu – lecz nie tak jak główny bohater Kazu, któremu pozostaje wyłącznie sortowanie wspomnień. Pamiętaj o życiu za życia.

Tekst na podstawie książki Stacja Tokio Ueno japońskiej pisarki Yu Miri we współpracy z wydawnictwem


komentarze [3]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
MogwaiGirl  - awatar
MogwaiGirl 11.09.2020 16:35
Czytelniczka

Całkowicie zgadzam się z autorem artykułu odnośnie literatury japońskiej! Nie liczy się ilość stron, a jakość tekstu. Każde słowo zdaje się być ostrożnie dobrane, aby trafić w samo sedno. Sama niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że Japończycy szczególnie dużo uwagi poświęcają opisom natury i emocjom, przez co tempo akcji jest powolne i refleksyjne. Mnie osobiście to ujmuje....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Książka_koc_kot  - awatar
Książka_koc_kot 11.09.2020 15:57
Czytelniczka

Jestem naprawdę zaciekawiona. No i może być całkiem niezły klimat. Lubię, gdy w historiach, w które się zagłębiam pada deszcz, śnieg lub hula wiatr.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 11.09.2020 12:13
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post