Fangirl Rainbow Rowell 7,4
ocenił(a) na 88 tyg. temu Cath, autorka popularnych fanfików o Simonie Snow, opuszcza dom rodzinny, by rozpocząć studia. Kompletnie wyrwana z dotychczasowego życia, musi zmierzyć się z wyzwaniami dorosłości. Nowa rzeczywistość szybko zaczyna ją przerastać, podczas gdy jej siostra bliźniaczka odnajduje się w niej jak ryba w wodzie.
Mam śmieszną relację z „Fangirl”. Nie jest to książka, o której myślę często. Na pierwszy rzut oka nie różni się znacząco od wielu innych młodzieżówek, które na przestrzeni lat przeczytałam, a „niemagiczne” historie rzadko zostają ze mną na dłużej. Jak już wiecie, wiele razy wracałam jednak do samego „Simona Snowa” i – bez wyjątku – za każdym razem, kiedy wyłaniałam się ze Świata Magów, od razu sięgałam po „Fangirl”, żeby jeszcze chociaż przez chwilę mieć w dłoniach namiastkę Baza i Simona. Tym razem potrzebowałam tego jeszcze bardziej rozpaczliwie niż zwykle, bo wreszcie dotarłam do końca ich historii.
Mam śmieszną relację z „Fangirl”, bo – chociaż nigdy nie wspięła się zbyt wysoko w rankingu moich ulubionych książek – jeszcze nie zdarzyło mi się widzieć tyle z siebie samej w bohaterce fikcyjnej. Mogłabym wślizgnąć się między strony zamiast Cath i przez długi czas nikt nie zauważyłby różnicy. Wiele z tych podobieństw to cechy, z których nie jestem dumna, cechy, których wolałabym nie posiadać. Odnajdywanie swojego odbicia w różnych miejscach jest równie pocieszające, co paraliżujące.
Obawiam się, że w obliczu moich skomplikowanych uczuć co do tej książki bardzo trudno jest mi obiektywnie ją ocenić. Historia Cath i Leviego, choć słodka i pokrzepiająca, zostaje w moim sercu zepchnięta gdzieś na drugi plan. O wiele bardziej skupiam się na relacjach rodzinnych Cath, szczególnie relacji z jej siostrą. Z jakiegoś powodu, im jestem starsza, tym bardziej emocjonalnie te wątki mnie dotykają. Tym razem udało mi się nawet w pewnym momencie popłakać (nie patrzcie na mnie). Również relacja Cath z pisaniem i jej rozterki na temat fikcji fanowskiej oraz oryginalnej są czymś, co bardzo do mnie trafia. Wracanie do niej zawsze, bez pudła, sprawia, że sama rozpaczliwie tęsknię za pisaniem fanfików. Tęsknota mogłaby rozsadzić mi w tym momencie serce, gdybym tylko jej na to pozwoliła.
(Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że „Fangirl” wykorzystuje jeden z moich ulubionych zabiegów – fragmenty istniejących tylko w jej świecie książek, gazet i, naturalnie, fanfików, uwielbiam.)
Naprawdę, nie umiem stwierdzić, czy ta książka jest wyjątkowo uniwersalna, czy tak tylko mi się wydaje, bo została napisana „dla mnie”. Niemniej jednak, jeśli macie ochotę na coś urokliwego w swej prostocie, coś, co uosabia to uczucie wkraczania w dorosłość, kiedy człowiek nadal czuje się jak dziecko i wciąż wydaje mu się, że pozostaje za wszystkimi wokół w tyle, jeśli sami często uciekacie przed prawdziwym życiem w fikcję – myślę, że możecie naprawdę zaprzyjaźnić się z Cath i dobrze się razem bawić. Chociaż momentami dotyka poważnych problemów – zdrowia psychicznego, uzależnień, porzucenia przez rodzica, by wymienić kilka – jest jednocześnie zabawna i pełna nadziei.