James Bond. Szpieg, którego kochamy Michał Grzesiek 7,7
ocenił(a) na 73 lata temu Pozycja „Szpieg, którego kochamy” to książka skupiająca w sobie niemal wszystkie najważniejsze informacje dotyczące serii filmów o Jamesie Bondzie. To tak naprawdę leksykon, bo znajdziemy w niej wszelkie fakty związane z przygotowaniami do prawie każdego filmu z cyklu, szczegółowy opis każdej sceny czy to w jaki sposób przebiegła światowa premiera.
Autor praktycznie z encyklopedyczną dokładnością wyjaśnia czytelnikowi proces tworzenia filmów na przekroju niemal 50 lat poczynając od Dr No. (1962),a kończąc na Quantum of Solace (2008). Znajdziemy w niej praktycznie wszystkie informacje, które każdy szanujący się fan chciałby znać – od scenarzystów przez aktorów drugo- i trzecioplanowych aż do opisu lokacji czy kaskaderach. Dla mnie szczególnie ciekawe były kulisy zatrudnienia niektórych gwiazd odpowiedzialnych za stworzenie kolejnych piosenek tytułowych. Wszak każdemu filmy z agentem 007 kojarzą się z motywem skomponowanym przez Johna Barry’ego i sekwencją początkową (tzw. Gun barrel) oraz oczywiście z piosenką tytułową z charakterystycznym intro. Właśnie te smaczki stanowią o sile książki. Bardzo interesujące są również opisy scen akcji, z których część robi wrażenie do dziś, co pokazuje jak trudne mogły one być z punktu widzenia realizacji. Pamiętajmy, że filmy z 007 zaczęły powstawać początkiem lat 60-tych ubiegłego stulecia. Choćby z tego powodu warto sięgnąć po tę książkę.
Nie jest to jednak pozycja perfekcyjna. Czytając zwróciłem uwagę głównie na dwie rzeczy. Pierwszą jest fakt, że w książce zabrakło kontekstu popkulturowego, który w przypadku tak kultowej serii aż prosi się o podkreślenie i komentarz autora. Jasne znajdziemy tu przekrój przez kolejne dekady XX wieku i to kultura zmieniała nie tylko głównego bohatera, ale i filmy. Chciałoby się tego po prostu więcej. Drugą i ostatnią kwestią jest to, że wszystkie obecne w książce ciekawostki o realizacji „najdłuższego serialu w dziejach kina” z wielkiej zalety jednocześnie stały się też wadą przez swój kronikarski charakter. Brakuje przez to trochę finezji i polotu, ale może nie o to autorowi chodziło.
Podsumowując, myślę, że kinomaniacy znajdą coś dla siebie, choć zdaję sobie sprawę, że przez ilość nazwisk i faktów czasem może być trudno przebrać przez niektóre strony. „James Bond. Szpieg, którego kochamy” to książka obowiązkowa dla każdego fana agenta Jej Królewskiej Mości. Ja swój egzemplarz dostałem w prezencie i jako osoba od dziecka wychowująca się na przygodach agenta 007 bardzo się cieszę, że mam tą pozycję w swojej kolekcji.
Jestem ciekaw, jak wyglądałaby tego typu książka w przypadku innych kultowych serii np. Star Wars?