Nigdy nie mów do Boga: 'Tylko nie to', przyjmij pokornie to, co On uznał dla nas za najlepsze
Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jan Dobraczyński
68
6,6/10
Urodzony: 20.04.1910Zmarły: 05.03.1994
Polski pisarz i publicysta, uczestnik kampanii wrześniowej i powstania warszawskiego, generał brygady, poseł na Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej I i IX kadencji, działacz katolicki współpracujący z władzami PRL.http://jandobraczynski.pl/
6,6/10średnia ocena książek autora
1 257 przeczytało książki autora
1 680 chce przeczytać książki autora
54fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Małżeństwo Anny
Jan Dobraczyński
Cykl: Małżeństwo Anny (tom 1)
7,1 z 51 ocen
124 czytelników 5 opinii
2016
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Byłoby dobrze, gdyby człowiek nie cierpiał. Ale jak mu jest źle, to go boli...I wtedy buntuje się przeciwko złu...Zrobić dobrze może tylko t...
Byłoby dobrze, gdyby człowiek nie cierpiał. Ale jak mu jest źle, to go boli...I wtedy buntuje się przeciwko złu...Zrobić dobrze może tylko taki, co się zbuntował przeciwko złu.
8 osób to lubiCzym jest miłość? Odczuwaniem siebie? Odnajdywaniem prawdy w drugich? Czy też miłość jest czynnikiem równowagi świata, bez którego świat sto...
Czym jest miłość? Odczuwaniem siebie? Odnajdywaniem prawdy w drugich? Czy też miłość jest czynnikiem równowagi świata, bez którego świat stoczyłby się w przepaść chaosu i musiałby zginąć?
4 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Niezwyciężona Armada Jan Dobraczyński
6,0
Od razu chciałbym uspokoić czytelników, którzy od literatury marynistycznej dostają choroby morskiej, że w przypadku "Niezwyciężonej Armady" nie mają się czego obawiać. Część akcji powieści toczy się co prawda na morzu, ale stosunkowo niewielka i – co więcej – nie tyle na pokładzie statku, ile pod nim, w kajucie któregoś z jej bohaterów – albo Brychta, kapra służącego pod polską banderą, albo Bardolfa, poddanego królowej Elżbiety .
Wbrew temu, co mógłby sugerować tytuł, nie jest to też powieść batalistyczna – opis przebiegu wyprawy floty hiszpańskiej na Anglię w 1588 roku został zredukowany do kilku scen – jak gdyby jedna sprawna akcja Anglików z użyciem branderów (stateczków wypełnionych materiałami łatwopalnymi) zadecydowała o klęsce najeźdźców.
Nie mogło jednak być inaczej, skoro to katolickim obrońcom Anglii poświęcona jest powieść Jana Dobraczyńskiego, a oni wszak strzegli głównie wybrzeża, nie byli natomiast kierowani do walki na morzu. Jako że inwazja na Wyspy została ostatecznie udaremniona, więc też rola takich panów angielskich, jak sir Francis Norton (zdaje się – postaci fikcyjnej, ale historycznie prawdopodobnej) – ograniczała się do czekania. Przy czym w ich przypadku było to czekanie pełne zmagań wewnętrznych, musieli bowiem oni sobie odpowiedzieć na pytanie, po której stronie stanąć: Elżbiety, „wszetecznicy babilońskiej”, jak głosiły broszurki przemycane z Rzymu, zresztą rzeczywistej prześladowczyni Kościoła katolickiego w Anglii, czy też króla Filipa, co prawda wiernego papisty, ale też władcy imperialnego, zmierzającego do podporządkowania sobie ich ojczyzny.
Trzeba przyznać, że Dobraczyńskiemu udało się przekonująco przedstawić niejednoznaczność tego wyboru. Czytelnik ma okazję zapoznać się z różnymi strategiami obranymi przez katolików w Anglii w drugiej połowie lat osiemdziesiątych XVI wieku. Właściwie każda z nich nosiła na sobie znamię tragizmu, bo zawsze wiązała się z konfliktem najważniejszych wartości wyrażanych przez tożsamość narodową i tożsamość religijną. Z jednej strony groziło im religijne lub narodowe zaprzaństwo, a z drugiej – absolutyzacja jednej z tych tożsamości i pewien rodzaj pozbawionego skrupułów dogmatyzmu.
Nie do końca jestem przekonany, czy autor do końca zapanował nad przyjętą przez siebie perspektywą narracyjną: początkowo jej ośrodkiem jest Hugh Palmer, młody jezuita, oderwany do pasjonującej go lektury pisarzy starożytnych i rzucony w wir przerastających go wydarzeń historycznych, obcych mu i niezrozumiałych dla niego, później opowieść koncentruje się wokół pary zakochanych: córki sir Nortona, Alex, i jej anglikańskiego narzeczonego Ryszarda, a także samego Nortona. Nie wydaje mi się, aby to poszatkowanie całościowej perspektywy było zamierzone – fabuła stała się przez to dosyć meandryczna i czytelnik może czuć się z lekka zdezorientowany, nie wiedząc do końca ku czemu zmierza.
Niemniej jest to interesująca powieść – również za sprawą wprowadzenia do niej takich postaci, jak William Shakespeare, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, czy Robert Southwell, wybitny poeta metafizyczny, autor wiersza "Burning Babe", spopularyzowanego w Polsce przez tłumaczenie Stanisława Barańczaka. Zabawne, że twórczość Dobraczyńskiego, tego na wskroś (mimo zupełnie niekomunistycznej i niemarksistowskiej proweniencji) PRL-owskiego pisarza, ma szansę przetrwać. W każdym razie dobrze się starzeje. I dobrze się o tym przekonać.
Cień Ojca Jan Dobraczyński
7,8
Podziwiam Jana Dobraczyńskiego za kunszt z jakim stworzył powieść opartą na kilku zaledwie zdaniach z Ewangelii opisujących narodzenie i młodość Jezusa z Nazarethu. Trzeba mieć dużo odwagi i wiedzy historyczno-etnograficznej, żeby stworzyć wiarygodny obraz powieściowy tamtych czasów. Zmierzenie się z postacią milczącego świadka Bożej interwencji w losy świata, czyli z osobą Józefa - cieśli (nagara) mogło być bardzo ryzykownym przedsięwzięciem z którego na szczęście autor wychodzi obronną ręką.
W książce ,,Cień Ojca" zanurzamy się nie tylko w świat starożytnego Izraela, ale przede wszystkim w niezwykle frapujące dylematy młodego, bogobojnego rzemieślnika, przed którym Najwyższy Adonai stawia niewiarygodnie trudne do udźwignięcia zadanie. Ma stać się opiekunem poślubionej przez niego Miriam i jej Dziecka, które według proroctw i anielskich zapowiedzi będzie w przyszłości Królem. Bycie opiekunem wymagało od niego rezygnacji z własnych planów i ambicji, troskę o zapewnienie bytu, a przede wszystkim bezpieczeństwa, bowiem na życie małego Jezusa czyha złowrogi władca Judei - Herod.
Mimo iż znamy całą historię z przekazów biblijnych powieść czyta się z zapartym tchem. Może trochę za dużo w niej opisów przyrody, ale dzięki nim mamy pełniejszy obraz tamtych czasów i wydarzeń. Opis tradycji żydowskich jest też bardziej wiarygodny w powieści ,,Jezus z Nazarethu" Romana Brandstaettera. Jednakże ,,Cień Ojca" to wybitna książka, skłaniająca do refleksji i nie dająca o sobie zapomnieć.