Zaginiona dziewczynka po latach wraca do domu, ale ktoś daje jej do zrozumienia, że nie jest tam bezpieczna.
Pomysł fajny, ale książka napisana tak chaotycznie, takie przeskoki - że ciężko się na tym skupić. Nie podoba mi się forma.
Nie dało się też nikogo specjalnie polubić, ani nikomu współczuć.
No i zero zaskoczenia, bo sam tytuł sporo zdradza. Jedynie samo zakończenie może zadziwić. Nie to, co się stało, ale dlaczego.
Ogólnie niezbyt dobra pozycja.
Jenny miała 6 lat, kiedy w drodze do koleżanki zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Śledztwo nie przyniosło skutku, rodzina szalała z nerwów, nikt nic nie widział i nie wiedział, śladów brak. Po 12 latach Jenny wraca. Po prostu staje na progu. Nie chce mówić o tym, gdzie była i co się z nią działo. I dlaczego wraca dopiero teraz. Po pewnym czasie widać rozbieżności między jej "wspomnieniami", a wydarzeniami, które kiedyś rzeczywiście miały miejsce. Czy dziewczyna, która podaje się za córkę Kristalów to naprawdę zaginiona przed laty Jenny?
Podczas czytania towarzyszyło mi uczucie "deja vu". Ileż to książek już było z takim motywem. Jednak im dalej w lekturę, tym ciekawiej. Na jaw wychodzą tajemnice rodziny, początkowe współczucie zmienia się w mieszane uczucia trudne do opisania, a książka wychodzi z utartego schematu i nabiera własnego charakteru. Czytałam z ciekawością. Chciałam dowiedzieć się, co też przydarzyło się tej dziewczynce i jak udało jej się wydostać. Tu spotkało mnie rozczarowanie, bo oprócz paru ogólników nie dowiedziałam się nic ciekawego. Za to relacje w rodzinie Kristalów to już wyższa szkoła jazdy. Mogą przyprawić o zawrót głowy. Tam każdy z jej członków odgrywał istotną rolę w całokształcie historii. A ta bynajmniej nie kończy się happy endem. Co do samego zakończenia: gdyby oparło się na relacjach "dziecięcych" - tak to nazwijmy, by nie zdradzić zbyt wiele - to dla mnie byłoby OK. Ale tam się wmieszał ktoś jeszcze i to już było przekombinowane. Ogółem rzecz biorąc, dość ciekawy thriller.
Ocena: 7/10