Z wykształcenia filmoznawca i andragog. Z zawodu dziennikarz, PR-owiec, bloger i podcaster. Publikował między innymi w Wirtualnej Polsce, Gazeta.pl, Noizz.pl i tygodniku Popmoderna. Miłośnik komiksów i filmów. Pisze na blogu "Liczne rany kłute" (www.fb.com/liczneranyklute),wspólnie z Mateuszem Witkowskim prowadzi podcast o latach 90. "Podcastex" (www.fb.com/podcastex).
Książka lekka, łatwa, przyjemna, napisana dla millenialsów typową dla podcasterów gawędą, w której łatwo można się zanurzyć. Krótkie acz treściwe podrozdziały są jak odcinki The Office, idealne do zrobienia sobie przerwy w pracy albo "zakąszania" wraz z obiadem. Idąc jednak tropem serialowych nawiązań, można też w niej znaleźć parę odniesień do wątków niespecjalnie kojarzących się z tamtymi latami, a obecnie wplatanymi w każdy serial Netflixa - mam wrażenie trochę na siłę - trzeba jednak przyznać, że w zgrabny sposob, nie jesteśmy nimi przygnieceni. Przybyszewski i Witkowski oceniają ówczesną rzeczywistość ze znajomą dla siebie tendencją do przyklaskiwania wszechobecnej poprawności politycznej - do czego oczywiście jako autorzy mają pełne prawo (mam jednak wrażenie, że niewiele lat wcześniej sami spędzali czas tarzając się ze śmiechu przy rubasznym borewiczowsko-pavulonikowym humorze ;) ). Jest to bardziej moja luźna obserwacja bardziej niż krytyka, dużo do zarzucenia mam niestety formie książki, a mianowicie formie przypisów. Wszystkie przypisy zostały wrzucone na sam koniec, wymieszane z bibliografią, co sprawia, że chcąc chłonąć każdy szczegół książki, musimy się z nią momentami obchodzić jak z wachlarzem - raz w tę, raz we w tę, co negatywnie wpływa na odbiór lektury. Zdecydowanie lepszym pomysłem byłoby umieszczenie każdego z przypisów na stronie, która go posiada, albo chociaż rozgraniczenie na bibliografię + jutubowe linki i przypisy właściwe. Tyle z minusów, plusów jest znacznie więcej: oprócz oczywistego uruchamiania w głowie zakurzonych nostalgicznych wspomnień, podcastowa forma książki sprawia, że czyta się ją bardzo szybko, nawet tematy, które nieszczególnie mnie interesowały (np. polityka) były przedstawione w przystępny sposób i potrafiły zaciekawić. Nie było niepotrzebnego rozwadniania tematów, dzięki czemu znalazło się miejsce na wszystko co pamiętaliśmy i o czym zdążyliśmy już zapomnieć.
Zdecydowanie polecam, rocznik 1995 :)
[+] Dość szeroki zakres omawianych zagadnień, poruszenie wielu tematów także nieczęstych w tego typu książkach jak polityka
[+] Jako fanka starych gazet szanuję za tak bogatą bibliografię prasową, to jednak wymaga ruszenia się z domu do biblioteki wojewódzkiej
[-] Przez szeroki zakres omawianych zagadnień są one omówione dość mocno po łebkach i w sposób niewyczerpujący
[-] Zagadnienia są omówione nierówno, na komiksy poświęcono dużo miejsca, które zagospodarowano ciekawie, niemniej kolejny podrozdział o "Wolniewie" to już skrótowiec
[-] Książka często bywa pretensjonalna i aż nadto subiektywna
[-] Co, po co, dlaczego, z jakiego powodu ten zielony filtr na zdjęciach, który sprawia, że zdjęcia są nieczytelne???
6/10, co w tym przypadku jest słabą oceną, bo zwyczajnie się zawiodłam