rozwiń zwiń
literackakanciapa

Profil użytkownika: literackakanciapa

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 8 lata temu
520
Przeczytanych
książek
655
Książek
w biblioteczce
73
Opinii
115
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 9 książek
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Jak pisała niedawno Geek-Woman, post apo przechodzi ostatnimi czasy swoisty renesans. Również w Polsce to zjawisko daje się zauważyć coraz częściej, czego przykładem są m.in. Ostania Rzeczpospolita Kołodziejczaka, cykl STALKER, ale też Paweł Majka i jego Pokój Światów w Genius Creations (swoją drogą, świetny). I, rzecz jasna, uniwersum Metro 2033, które podbiło serca tysięcy fanów… Długo można jeszcze wyliczać, a lista tytułów co roku znacznie się wydłuża. Na tle coraz mocniej rozrastającej się gałęzi fantastyki, Bartek Biedrzycki i jego Stacja Nowy Świat zdaje się wypadać całkiem nieźle, choć nie jest pozbawiona błędów i elementów wtórnych...

http://literacka-kanciapa.blogspot.com/2015/10/patronat-bartek-biedrzycki-stacja-nowy.html

Jak pisała niedawno Geek-Woman, post apo przechodzi ostatnimi czasy swoisty renesans. Również w Polsce to zjawisko daje się zauważyć coraz częściej, czego przykładem są m.in. Ostania Rzeczpospolita Kołodziejczaka, cykl STALKER, ale też Paweł Majka i jego Pokój Światów w Genius Creations (swoją drogą, świetny). I, rzecz jasna, uniwersum Metro 2033, które podbiło serca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba jestem skazany na fantastykę...

Po chwili „oddechu” i pomyśle zabrania się za Cadyka i dziewczynę Anny Boleckiej, musiałem skapitulować. Niestety, nie wiem czy to mój gust się zmienił, odporność spadła lub entuzjazm, ale przez Cadyka… nie udało mi się przebrnąć. Możliwe, że temat mi nie podszedł (bo ile można?), a może za dużo tam „uczuć” i ckliwości, ale jeszcze tam wrócę i podołam. Mam nadzieję.

Zaraz po tym jak Cadyk powędrował na półkę, pochwyciłem Wypychacza zwierząt Jarosława Grzędowicza. Gdy tak układam sobie wszystkie notatki i refleksje po-lekturowe, czuję że jestem zarówno pod wrażeniem, jak i lekko rozczarowany. Spodziewałem się, że zostanę wywrócony na lewą stronę zachwalaną przez wydawcę pozycją… Tymczasem blisko połowa tekstów zebranych w tym tomie okazała banalna, niezła ale wtórna. Pozostałe opowiadania trzymały w miarę wysoki poziom, ale tylko kilku udało się mnie zachwycić.

Pierwszym tekstem jest przewrotne Hobby ciotki Konstancji. Ironiczna, skromna acz treściwa opowiastka o przyzwyczajeniach; złych (dosłownie) nawykach. O pasji, która nie umiera. To lekka przystawka zaostrzająca apetyt.

Na kolejny stronach znajdziemy trochę przekombinowane opowiadanie s-f okraszone tytułem Zegarmistrz i łowca motyli. Choć zakończenie jest zaskakujące i zaskakująco niepokojące, całość wydaje się być pisana trochę bez przekonania. Nie wciąga jednak tak, jak trzecia w spisie treści Nagroda, gdzie ironia i groteska wiodą prym. Dla wszystkich wolnych duchów będzie to bardzo „przerażająca” przygoda.

Buran wieje… to z kolei wariacja na temat czasu i przestrzeni, polityki i ludzkiej świadomości; tego jak pojmujemy świat wokół nas. Więcej nie zdradzę, ponieważ lektura straciłaby sens. Opowiadanie banalne i monotonne, ale dość ciekawe. Lepiej wypada ironiczna Obrona konieczna, zakończona doskonała pointą.


Pocałunek Lisetty jakby trochę nie pasuje do reszty. Utrzymane raczej w klimacie cyklu Inkwizytorskiego (tak, wiem, że nie ten autor), innego niż całą reszta zgromadzonych tu tekstów, traktuje o obecności zła, nieuchronności śmierci i przywiązaniu.

Specjały kuchni wschodu. Nie ma co próbować.

Farewell Blues – świetnie opisano tu nasz owczy pęd i brak instynktu samozachowawczego. Doskonała wizja ludzkiej społeczności, a przynajmniej sporej części mieszkańców naszego świata.

Jak wszystko, to wszystko… Tytułowy Wypychacz zwierząt rozczarował mnie chyba najbardziej. Sami oceńcie, czy warto poświęcać mu czas, zaś Weekend w… to zdecydowanie najlepszy tekst. Bardzo niepokojący, choć niemożliwy do realizacji (oby). Polecam! Trzeci Mikołaj, jak łatwo się domyślić, to swoista trawestacja Opowieści wigilijnej. W mocno okrojonej formie i z ciekawym finałem. Też warto zerknąć.

I na koniec… Wilcza zamieć. Ciekawie, ciekawie się tu zrobiło, choć pozostało pewne uczucie niedosytu. Może Grzędowicz pokusi się o rozwinięcie?

Nie wiem właściwie czego spodziewałem się po lekturze całości. Na pewno nie opowiadań ugrzecznionych, wymieszanych z tymi naprawdę kopiącymi po głowie. Teksty utrzymują się jakby na poziomie tego, do autor zaprezentował w Księdze jesiennych demonów, ale czegoś tu brak.
Zbiór jest nierówny, niemniej autor wszystko wyjaśnia w posłowiu. Przynajmniej dla mnie jest to wyjaśnienie. Owo posłowie to coś, co zasługuje na uwagę czytelnika, i to o wiele bardziej niż połowa tekstów zawartych w antologii. Poznajemy w nim genezę powstania wszystkich opowiadań zgromadzonych w Wypychaczu zwierząt. To ciekawe, ironiczne podsumowanie wszystkiego, co zamieszczono na przestrzeni niespełna pół tysiąca stron.

Chyba jestem skazany na fantastykę...

Po chwili „oddechu” i pomyśle zabrania się za Cadyka i dziewczynę Anny Boleckiej, musiałem skapitulować. Niestety, nie wiem czy to mój gust się zmienił, odporność spadła lub entuzjazm, ale przez Cadyka… nie udało mi się przebrnąć. Możliwe, że temat mi nie podszedł (bo ile można?), a może za dużo tam „uczuć” i ckliwości, ale jeszcze tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć od czasu, kiedy skończyłem czytać Czarny Horyzont minął co najmniej rok, a mój czas zajęły dziesiątki innych książek, nie przestałem wyczekiwać kolejnych informacji o publikacjach Tomasza Kołodziejczaka. Cierpliwość się opłaciła, bo kilka tygodni temu na skrzynkę mailową przyszła fabryczna zapowiedź, a teraz Biała Reduta zdobi już moją półkę. Czy warto było czekać? I tak i nie.




Cykl Kołodziejczaka to niezwykła, autorska mieszanka. Rozmach i bogactwo jego wizji kojarzy się z “Hyperionem” Simmonsa, w nazewnictwie odwołuje się do Tolkiena, a całość osadza głęboko w polskiej tradycji religijnej i patriotycznej. Wrogiem zaś są totalitaryzmy – zarówno czarne jak czerwone – które w jego powieściach mają dosłownie demoniczną naturę - tak pisał Jerzy Rzymowski z „Nowej fantastyki”. W pełni się z nim zgadzam, ale dorzucę też swoje „trzy grosze”, które nieco przygaszą zapał jaki bije z treści promujących książkę.

W dalszym ciągu śledzimy losy Kajetana i Roberta, jednak Kołodziejczak dokooptuje nam także kilkoro innych, nowych postaci. Dobrze opracowana, symultaniczna narracja przenosi nas płynnie, co kilka stron, w jedną z kilku lokacji, w których kolejne wydarzenia zazębiają się powoli tworząc jedną, spójną całość. Pozorna nieścisłość okaże się jedynie mylnym wrażeniem, na końcu wszystko stanie się jasne. Czy będzie to zaskoczenie dla czytelnika? Dla mnie nie było, ponieważ fabuła skonstruowana jest tak, iż po nitce dość szybko udaje się dojść do kłębka. Niemniej pomysł ciekawy i mam szczera nadzieję, że uda się go rozwinąć bezawaryjnie.


Z początku nudzą ograne fragmenty, retrospekcje powtarzane po raz który, nawet nomenklatura wzorowana na uniwersum stworzonym przez Tolkiena (przynajmniej poszczególne terminy). Niemniej Biała reduta wciąga. Nowe wątki, nowe postaci; pojawiają się kolejne pęknięcia, tak w rzeczywistości stworzonej przez autora – „fizyczne” wyrwy w wymiarach, jak i skazy na obliczach tych, których mamy za jednostki idealne. Gdzieś tam czai się tajemnica, której odkrycie – mam nadzieję – wywróci wszystko do góry nogami. Choć powoli kiełkuje we mnie myśl, prawie pewność, że wiem o co chodzi, jednak poszlak jest zbyt mało.

A jednak książka pozostawia pewien niedosyt. Z jednej strony raziła mnie pewna powtarzalność, schematyczność i rozwlekłość, z drugiej zaś nie mogę już doczekać się kontynuacji. Uniwersum stworzone przez Kołodziejczaka jest jednym z najciekawszych jakie miałem okazję poznać i polecam je wszystkim tym, którzy poszukują dobrej, polskiej fantastyki. Mimo kilku mankamentów, najnowsza publikacja sygnowana jego nazwiskiem stanowi świetną pozycję dla miłośników s-f sprzężonego z fantasy.



Skoro zaś o s-f mowa, o tym się chyba nie pisze, cykl Ostatnia rzeczpospolita posiada sporo punktów stycznych z Dominium solarnym. Oba cykle – jestem właśnie po lekturze Kolorów sztandarów – traktują właściwie o „tym samym”, z tym, że fabuły jednego mają miejsce w dalekiej przyszłości, w odległej galaktyce, a drugi opowiada o tym, jak toczą się losy ziemskiego globu. Niby nie to samo, ale i tu i tam walczy się z potężnym wrogiem; i tu i tam pojawia się jeden (lub kilku) niezwykły bohater… Podobieństwa są wystarczająco wyraźne. Czyżby Kołodziejczak pisał jedną i tę samą powieść, tylko w różnych wariantach? Odważna myśl, ale przyznacie chyba sami, że coś w tym jest.

O Dominium solarnym skreślę kilka słów w nadchodzących dniach. Recenzja Kolorów prawie skończona (w sumie miała być już dawno), a kolejne części zamawiam w bibliotece.

No i czekam na kontynuację Białej Reduty.

Choć od czasu, kiedy skończyłem czytać Czarny Horyzont minął co najmniej rok, a mój czas zajęły dziesiątki innych książek, nie przestałem wyczekiwać kolejnych informacji o publikacjach Tomasza Kołodziejczaka. Cierpliwość się opłaciła, bo kilka tygodni temu na skrzynkę mailową przyszła fabryczna zapowiedź, a teraz Biała Reduta zdobi już moją półkę. Czy warto było czekać? I...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika literackakanciapa

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [5]

Grzegorz Książek
Ocena książek:
5,8 / 10
1 książka
0 cykli
Pisze książki z:
1 fan
Dominik Sokołowski
Ocena książek:
6,2 / 10
7 książek
1 cykl
4 fanów
Jacek Piekara
Ocena książek:
6,4 / 10
53 książki
8 cykli
Pisze książki z:
1991 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
520
książek
Średnio w roku
przeczytane
21
książek
Opinie były
pomocne
115
razy
W sumie
wystawione
430
ocen ze średnią 7,1

Spędzone
na czytaniu
2 597
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
18
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
9
książek [+ Dodaj]