rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dziele Bułhakowa, niewątpliwie należy się miejsce, które zajmuje pośród kanonu literatury światowej. Powieść porusza, jest w niej dramatyzm i moment na refleksje, nie brak jednak w niej elementów komedii, na twarzy czytelnika niejednokrotnie winien zagościć szczery uśmiech.

"Któż to ci powiedział, że nie ma już na świecie prawdziwej, wiernej, wiecznej miłości? A niechże wyrwą temu kłamcy jego plugawy język!"

Miłość właśnie, ku mojemu lekkiemu zdziwieniu, jest głównym wątkiem fabuły. Piękne, niczym niezmącone uczucie jest przedmiotem niewobrażalnego cierpienia bohaterów, ale też ich jedynym prawdziwym szczęściem, czytając mimowolnie odczuwamy upajającą nas namiastkę ich przeżyć.
Jednocześnie w tym wszystkim historia wplata w to wszystko "Złego" i jego sługi: Korowiowa, alias Fagot, kota Behemota i Asasello. Oni to też kierują fabułą, od nich to też oczekujemy diabelskich "żarcików" dodających powieści, często zlekka czarnego humoru. Wolland, bo tak zwie się szatan, jest jegmomościem, którego mimo jego profesji, można za jego słowność i usposobienie obdarzyć dziwną, aczkolwiek prawdziwą sympatią. Jego przybocznych zresztą można śmiało polubić.
Znikający, jakby za sprawą sił nadprzyrodzonych ludzie? Zdrowi na pierwszy rzut oka obywatele, trafiają do psychiatryka? Wszyscy którzy mieli coś wspólnego ze sprawą zaniemówili? Tutaj może stało się za sprawą szatańskich mocy jednak niewątpliwie ukazuje to obraz współczesnej pisarzowi, komunistycznej Moskwy.
Powieść w powieści jaką jest historia Piłata, oczarowuje i wprowadza refleksje może nie tyle co nad sprawami wiary, co nad tym jak człowiek powinien czynić, co odczuwa w swojej duszy.
Piękne, smutne ale i dające uśmiech (arcy?)dzieło, którego nie trzeba polecać.

Dziele Bułhakowa, niewątpliwie należy się miejsce, które zajmuje pośród kanonu literatury światowej. Powieść porusza, jest w niej dramatyzm i moment na refleksje, nie brak jednak w niej elementów komedii, na twarzy czytelnika niejednokrotnie winien zagościć szczery uśmiech.

"Któż to ci powiedział, że nie ma już na świecie prawdziwej, wiernej, wiecznej miłości? A niechże...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwieńczenie trylogii Canavan śmiało można uznać za najlepszą część serii. Książka w porównaniu z poprzedniczkami aż kipi od akcji, wszelkie tajemnice (oprócz paru zostawionych na nastepną serię) nagromadzone w poprzednich tomach, są tutaj przed nami odkrywane, niekiedy wprowadzając nas w miłe zaskoczenie.
Wątek Sonei nabiera tempa, nareszcie dowiadujemy się kim tak naprawdę jest Wielki Mistrz i jakie cele mu przyświecają, oraz oglądamy jak bohaterka i Akkarin budują wspólną relację. Równie dobra jest historia Ceryniego, w której nie brak ciekawej fabuły i humoru. Nieciekawym można określić POV Dannyla, który jak w poprzedniej części ma za zadanie dopowiedzenie niektórych fragmentów fabuły czy też ukazanej jej z innej perspektywy, jednak często są to poprostu nic nie wnoszące dialogii i wydarzenia.
Kierunek jaki obrała historia nie powinien w żaden sposób nikogo zawieść, losy bohaterów śledzi się z zapartym tchem chociaż jednostronny stosunek Gildii do czarnej magii nieco mnie irytował.
Problemem w tej książce stała się o dziwo magia. W zasadzie Canavan umieściła w swoim dziele bardzo prostą i podstawową w funkcjonowaniu magię, skupiającą się na siłach witalnych oraz woli maga, walka jednak wydaje się potwornie stateczna. Walki 1v1 bądź małej grupki wyszły autorce całkiem nieźle, jednak pełnometrażowa bitwa w moim przeświadczeniu była strasznie nudna i mimo wszystko mało pobudzała wyobraźnie ponieważ w gruncie rzeczy można by ją opisać zwrotami "Trzymajcie osłonę, atakujcie, Trzymajcie osłonę" i tak do wyczerpania.
Zastrzeżeniem które mam do finału, jest takie że nadszedł nagle. Do ostatecznj batalii szykujemy się długo, nabudowane jest napięcie, jednak zwieńczeniem jest "PUF!" - nie ma, koniec. Mimo wszystko zakończenie może poruszyć, zostawia tez ono sporą furtkę na ciąg dalszy historii.
Osobom którym podobały się poprzedniczki powinna przypaść do gustu, a czytelnikom, którzy zawiedli się pozostałymi częściami może sprawić miłą niespodziankę.

Zwieńczenie trylogii Canavan śmiało można uznać za najlepszą część serii. Książka w porównaniu z poprzedniczkami aż kipi od akcji, wszelkie tajemnice (oprócz paru zostawionych na nastepną serię) nagromadzone w poprzednich tomach, są tutaj przed nami odkrywane, niekiedy wprowadzając nas w miłe zaskoczenie.
Wątek Sonei nabiera tempa, nareszcie dowiadujemy się kim tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Godny finał cyklu, pełen akcji, humoru mniej, jednak cieżko wymagać aby bohaterowie byli skorzy do odstawiania "borsuczych jajec" w obliczu pełnowymiarowej inwazji.
Cała fabuła książki opiera się na wspomnianej wyżej inwazji Rzymian na Brytanie, do której byliśmy przygotowywani juz od pierwszej części serii. Na niewątpliwy plus muszę zaliczyć to, iż narracja pozwala ujrzeć obie strony konfliktu i jeśli może nie przekonać do poparcia Rzymian, to przynajmniej zwątpić w to czy przejęcie przez nich Brytanii, było by dla niej takie złe.
Jako osobie interesującej się historią podoba mi się umieszczenie różnych ciekawostek historycznych na temat podoboju Galii czy społeczeństwa rzymskiego, bez zarzutu jest również wizja autora na temat Brytanii w epoce żelaza. Nie mogę sie jednak oprzeć wrażeniu, że Rzymianie są ukazani tutaj jako niezdary, a sam Cezar jako nijaki, zadufany w sobie taktyk, polegający prawie wyłącznie na magii Felixa.
Fabuła nie jest może zaskakująca, ale potrafi wciągnąć. Bohaterowie główni, Wiosna i Lowa niestety na minus (w porównaniu do poprzednich części), męczy ich użalanie się nad sobą i przeszłością. Ragnall nadal irytujący, ale w sumie chyba o to autorowi chodziło. Na plus perspektywy Chamanki i Atlasa w których jest większość humoru oraz ciekawsza część akcji.
8/10 - Jeśli przeczytałeś poprzednią i ci się podobała, sięgaj po finał, dla kogoś kto zawiódł się ostatnio, raczej nie inną opinię zbuduje o tej części.

Godny finał cyklu, pełen akcji, humoru mniej, jednak cieżko wymagać aby bohaterowie byli skorzy do odstawiania "borsuczych jajec" w obliczu pełnowymiarowej inwazji.
Cała fabuła książki opiera się na wspomnianej wyżej inwazji Rzymian na Brytanie, do której byliśmy przygotowywani juz od pierwszej części serii. Na niewątpliwy plus muszę zaliczyć to, iż narracja pozwala ujrzeć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Usłyszawszy wiele pochlebnych opinii o Brandonie Sandersonie, oraz ze względu na to, iż uwielbiam fantastykę postanowiłem po niego sięgnąć. Wzbraniałem się trochę przed ruszeniem "Drogi Królów" jako pierwszego dzieła autora ze względu na jego długość, przekonały mnie jednak do tego bardzo wysokie oceny, ponieważ uzałem że najlepiej wyrobię sobie opinię o Sandersonie na podstawie książki okrzykniętej przez część fanów jego opus magnum.
Autor stworzył rozbudowany, ciekawy świat ze świetnym systemem magicznym. Magia tutaj ma związek z nawiedzającymi mieszkańców niszczycielskimi burzami, oraz z (jak się przynajmniej wydaje) prawie bezrozumnymi, małymi duchami które są przyciągane przez emocje albo żywioły im przypisane. W "Drodze Królów" nie brak ciekawej fabuły, emocjonujących walk i zabawnych dialogów. Główni bohaterowie, czyli Kaladin, Shallan, Dalinar i jego syn Adolin potrafią wzbudzić naszą sympatie, chociaż tutaj muszę przyznać ze rodziały Shallan potrafią przynudzać i najmniej jest w niej wartkiej w akcji, a w porównaniu z pozostałymi POV'ami nie ma jej nawet szczypty. Mimo wszystko ciężko się oderwać i ma się ochotę siegnąć po następną część.
10/10 to ocena być może zawyżona, jednak daję ją z czystym sercem ze względu na naprawdę miłą rozrywkę jaką mi ona przyniosła, dlatego bez większych zastrzeżeń, zapraszam do osobistej lektury.

Usłyszawszy wiele pochlebnych opinii o Brandonie Sandersonie, oraz ze względu na to, iż uwielbiam fantastykę postanowiłem po niego sięgnąć. Wzbraniałem się trochę przed ruszeniem "Drogi Królów" jako pierwszego dzieła autora ze względu na jego długość, przekonały mnie jednak do tego bardzo wysokie oceny, ponieważ uzałem że najlepiej wyrobię sobie opinię o Sandersonie na...

więcej Pokaż mimo to