Cytaty
– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...) – Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś.
Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
Człowiek człowiekowi panią z dziekanatu.
Teologowie dychtońscy (...) nie mogli pojąć, czemu ludziom przykro myśleć o tym, że ich kiedyś nie będzie, a nie jest im tak samo przykro rozmyślając o tym, że ich przedtem nigdy nie było.
Jaka to oszczędność czasu- zakochać się od pierwszego wejrzenia.
Z figury Rubens, z fryzury Tycjan, z gęby zaś, wypisz, wymaluj, Picasso.
Odpowiedź na wielkie pytanie... — Tak...! — O Życie, wszechświat i wszystko inne... — powiedział Głęboka Myśl. — Tak...! — Brzmi... — zaczął Głęboka Myśl i urwał. — Tak...! — Brzmi... — Tak...! — Czterdzieści dwa — powiedział Głęboka Myśl
Czy nie można widzieć po prostu, że ogród jest piękny, bez konieczności uwierzenia, że kryją się w nim wróżki?
Przez cały czas tęsknię do samotności, a przecież jestem sam, jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem. Nie znoszę samotności i nieustannie o niej mówię, głoszę chwałę samotności, a nienawidzę jej do głębi.
Ach, rozumiem... Znaczy nie rozumiem, ale zaczynam się przyzwyczajać.
Dotychczasowe obserwacje pouczają, że miliony razy człowiek kopał kartofle, ale nie jest wykluczone, że jeden raz na miliard stanie się na odwrót, że kartofel będzie kopał człowieka.
Planeta ta ma - a raczej miała - pewien problem polegający na tym, że większość mieszkających na niej ludzi była przez większość czasu nieszczęśliwa. Proponowano wiele rozwiązań tego problemu, ale prawie każde z nich opierało się głównie na ruchach małych, zielonych papierków, co jest dosyć dziwne, bo w końcu to nie małe, zielone papierki były nieszczęśliwe.
W głębi domu rozległy się kroki, którym towarzyszył równomierny stukot dębowej laski. Na ten dźwięk pani Jaga zastygła z czajnikiem w dłoni. Nasłuchiwała. - Oho, Matylda się rozpędziła. - Co to znaczy? - zapytał Bartek. - Że idzie szybciej niż zwykle.